Narzeczona księcia została przeniesiona do pawilonu niedaleko Wang'a Yu. Odpowiadało jej to. Miała blisko ogród różany, stawy i kwitnące drzewa wiśni. Dodatkowo przystojnego księcia nieopodal. Kobieta weszła do pawilonu rozglądając się. Był znacznie większy niż poprzedni. Naprzeciw drzwi stał dębowy stolik a dwiema matami do siedzenia na bokach. Przy jednej ścianie stał biały parawan, z namalowaną gałęzią, z rozkwitającymi kwiatami wiśni.
Arisa weszła do kolejnego pomieszczenia. Był tam tylko stół i sześc. krzeseł. Jej uwagę przykuł jednak obraz. Podeszła bliżej, przyglądając mu się. Na obrazie ukazano mężczyznę stojącego plecami. Miał uniesiony miecz, a obok niego klęczała kobieta. Nie wiedziała, o co mogło chodzić artyście dzieła, ale postanowiła, któregoś dnia nad tym pomyśleć.
Opuściła pokój w zamyśleniu. Ostatnim pomieszczeniem była ogromna sypialnia. Na samym środku przy ścianie stało wielkie łóżko. Było zakryte białym baldachimem. Obok łóżka mieścił się mały wazon ozdobiony najróżniejszymi wzorami. W środku były jej ulubione czerwone i białe róże. Spojrzała zaskoczona na Yao Ming.
- Jego wysokość dowiedział się, że panienka je lubi. Kazał zebrać najładniejsze i tu je przynieść.- uśmiechnęła się.
- Podziękuj księciu ode mnie.- spojrzała na swojego eunucha.
- Oczywiście pani.- mężczyzna, widząc uśmiech kobiety, poczuł radość.
- Ja już dzisiaj zostanę tutaj.
- Ja już dzisiaj zostanę tutaj.
- Źle się czujesz pani?- zmartwiła się Yao Ming.
- Nie.- zaśmiała się- Tyle się dzisiaj wydarzyło. Jestem zmęczona.
- To może przyniosę herbatę?- zapytała z uśmiechem.
- Tak i ciasteczka.- Arisa uśmiechnęła się, a Yao Ming ukłoniła się. Kiedy służąca wyszła ze sypialni, eunuch poszedł w jej ślady i udał się do księcia.
***
Hou udał się na główny dziedziniec, zaraz po tym, kiedy dowiedział się, gdzie jest książę. Eunuch śpieszył się, nie chciał bowiem zostawiać swojej pani samej na długo. Kiedy był już w połowie drogi dołączył do niego Jeom Bak-Yi. Wojownik spojrzał na niego i od razu rozpoznał w nim eunucha narzeczonej księcia. Nie odzywając się do siebie, przemierzali kolejne kroki. Jednak panująca cisza, nie odpowiadała Jeom Bak-Yi'owi. Spojrzał na Hou i rozpoczął rozmowę.
- Gdzie ty się w ogóle wybierasz, co?
- Do księcia, nie widzisz?- zapytał oburzony.
- Po co?- wojownik zatrzymał się i zmierzył eunucha wzrokiem.
- Panienka Arisa kazała, przekazać mu coś.- odparł i ruszył dalej.
Wojownik powiedział coś pod nosem i ruszył za Hou. Kiedy byli już wystarczająco blisko, zauważyli księcia Wang'a Yu, który trenował strzelanie do celu. Był w to bardzo dobry. W prawdzie mówiąc, książę wspaniale jeździł konno, a także poprawiał swoje zdolności waleczne. Wiadomo było, że będzie z niego dobry król. Zbiegli po schodach, a Bang widząc ich, podbiegł do księcia. Powiedział mu kilka słów na ucho, a ten odwrócił się. Widząc przyjaciela i znanego eunucha, oddał kołczan ze strzałami Moo-Songowi. Natomiast sam łuk odłożył na stolik. Poczekał, aż dwójka mężczyzn zbliży się.
- Panie.- eunuch ukłonił się nisko i spojrzał na Wang'a Yu. - Przysyła mnie panienka Arisa.
- Czyżby jej czegoś brakowało?- zapytał książę.
- Oczywiście, że nie. Prosiła, abym podziękował za kwiaty.- Hou uśmiechnął się.
- Podobają jej się?- książę ucieszył się i spojrzał na swoich towarzyszy. - Codziennie przynoście jej nowe, a ty możesz już odejść.- zwrócił się do eunucha. Kiedy Hou zniknął z pola widzenia Jeom Bak-Yi odezwał się:
- Panie czyżbyś się zakochał?- zapytał.
- Na pewno jeszcze nie. Książę jest dojrzały i nie zakochuje się po kilku dniach.- Moo-Song także wtrącił się do rozmowy.
- Obaj guzik wiecie. Arisę można nazwać najpiękniejszą kobietą w Goryeo. Tylko ślepy by się nie zauroczył.- Bang, który od razu polubił kobietę, powiedział co myśli. A Wang Yu? Uśmiechnął się pod nosem.
***
Arisa spojrzała na Yao Ming, która właśnie weszła do pomieszczenia z tacą. Dziewczyna położyła przed nią dzbanek, filiżankę i talerzyk z ciasteczkami. Dodatkowo srebrną łyżeczkę i parę pałeczek. Kobieta nie czekając dłużej, nalała sobie parującej cieczy do filiżanki. Powąchała unoszący się aromat i od razu wybiła większą część. Pałeczkami chwyciła jedno z ciastek. Jedząc je, czuła orzechy i suszone persymony, które uwielbiała. Do pomieszczenia niespodziewanie weszły dwie kobiety. Arisa nie znała ich dokładnie. Ukłoniły się i podeszły bliżej.
- Księżniczka Kyunghwa, przysyła od siebie wywar z mięty. Ma panience pomóc z nerwami po dzisiejszym dniu. - powiedziała, podając jej szklankę.- Najlepiej powinna panienka wypić teraz, dopóki jest gorące.- Arisa upiła łyk cieczy i od razu poczuła gorzki smak, uśmiechnęła się krzywo i spojrzała na służki. Odłożyła szklankę na stół.
- Podziękujcie księżniczce i przekażcie, że jest pyszne.- skłamała, ale nie chciała robić przykrości komuś, kto chce pomóc. Poczekała, aż kobiety wyjdą i zwróciła się do Yao Ming.- Wylej to gdzieś, ale tak by nikt nie widział.- dziewczyna skinęła głową i podeszła ze szklanką do doniczki gdzie wlała ciecz.
Służki opuszczając pawilon przyszłej królowej, podeszły do mężczyzny stojącego przy drzewie.
- Wypiła całość?- zapytał.
- Upiła odrobinę, ale smakowało jej, więc pewnie wypije resztę.- odparła jedna.
- Dobra robota.- powiedział, dając obu dwie sakwy ze złotem.
***
Arisa, kiedy tylko zaszło słońce, wzięła kąpiel w płatkach kwiatów. Nie czuła się najlepiej. Głowa bolała ją niemiłosiernie. Yao Ming nalegała, abym poinformować księcia, lecz kobieta nie chciała go niepotrzebnie martwic. Po powrocie do pawilonu z kufra wyjęła zawinięty w materiały miecz. Służka spojrzała na nią zaskoczona.
- Zawsze mam go pod poduszką, kiedy śpię sama. Jak byłam dzieckiem, matka chciała udusić mnie we śnie.- wyjaśniła, Yao Ming była tym zdziwiona. Przecież każda matka kocha swoje dziecko. Arisa położyła miecz pod poduszką, a sama położyła głowę na drugiej. Przymknęła oczy, lecz nie mogła zasnąć. Yao Ming podeszła bliżej i położyła rękę na jej rozpalonym czole. Była zmartwiona stanem dziewczyny.
- Przynieś mi wody.- Arisa spojrzała na swoją służkę, a ta tylko skinęła głową. Wychodząc, zgasiła świecę, mając nadzieję, że to pomoże Arisie zasnąć. Wyszła z pawilonu i udała się do królewskiej kuchni.
Niedaleko pawilonu stało troje mężczyzn. Chcieli zabić służkę, żeby wkraść się do środka, ale jej nieobecność była im bardziej na rękę. Ich dowódca zasłonił twarz, to samo zrobiła reszta. Rozejrzeli się czy przypadkiem nigdzie nikogo nie ma. Na szczęście wojownicy, którzy tego wieczoru patrolowi tę okolicę byli znani ze swojej słabości do wina.
- Pamiętajcie, załatwiamy to szybko i wracamy.- szepnął szef bandy.
- A jeśli ona nie śpi?- zapytał jeden równie cicho.
- Ten wywar z mięty powaliłby konia.- oburzył się.- A jeśli nie to walniesz ją w głowę, tylko tak by jej nie zabić. Rozumiesz?
- Tak, panie.- powiedział.
- My dawaj, idziemy, a ty zostań tutaj jakby ktoś, się zbliżał, ostrzeżesz nas.
Mężczyzna pokiwał, dając znać, że rozumie. Pozostała dwójka szybko wbiegła po schodach. Delikatnie otworzyli drzwi i udali się w stronę sypialni.
Arisa słysząc skrzypienie podłogi była co najmniej pewna, że to na pewno nie Yao Ming, Hou natomiast jest teraz u księcia. Usiadła szybko i wyjęła spod poduszki miecz. Słysząc, że ktoś jest już blisko, położyła się, zakrywając siebie i miecz. Ściskała rękojeść, oddychając szybko.
Mężczyźni weszli do środka i widząc kobietę podeszli powoli. Jeden z nich nachylił się nad dziewczyną, a ta szybko przyłożyła mu miecz do gardła. Pomimo ciemności, która panowała w pomieszczeniu, mogła zobaczyć zaskoczenie na ich twarzach. Z całej siły kopnęła mężczyznę, który wpadł na swojego wspólnika. Obaj wylądowali na drogocennym wazonie. Kobieta szybko wstała z łóżka i zaczęła biec w stronę wyjścia. Jeden z nich złapał ją za nogę, przez co z hukiem upadła. Spojrzała na zakrwawiona rękę mężczyzny, który próbował ją do siebie przyciągnąć. Miecz przy upadku jej wyleciał. Jedynym ratunkiem był kawałek potłuczonego wazonu. Złapała go i wbiła oprawcy w rękę. Ten krzyknął z bólu, puszczając jej nogę. Szybko wstała, biorąc miecz. Wybiegła z pawilonu, niestety przed nim stał jeszcze jeden mężczyzna. Zrobiła krok do tyłu i poczuła, jak opiera się o czyjąś klatkę piersiową. Odwróciła się, widząc mężczyznę z sypialni. Teraz w świetle księżyca dostrzegła ranę na czole, z której sączyła się krew. Wiedziała, że jest na straconej pozycji.
- Ty mała plugawa...- nie dokończył, bo przez złość zadał jej cios w ramię. Od razu z rany zaczęła się sączyć krew.
Arisa załapała się za ramię i zrobiła kilka kroków do tyłu. Mężczyźni zaczęli się zbliżać, przez co czuła jakby śmierć stała za jej plecami.
To co mamy już 6 rozdział ! Powiedzcie wolicie, aby rozdziały pojawiały się tak często jak teraz, czy może żeby były dwa razy w miesiącu? I czy chcielibyście poznac bliżej Arisę? Jej historię z życia? Rozdział dodany wcześniej niż planowałam. Miał byc 3 lipca ale musiałam przeniesc :) Pozdrawiam Ola Mirosia.