środa, 20 czerwca 2018

16

     Arisa wraz z ludźmi Jen-ta wyruszyła w nocy do obozu wygnanego księcia? Dlaczego? Właściwie czuła się zaniepokojona po rozmowie z Wang Go. Ich wyprawa była spokojna i szybka. Nocny zimny powiew wiatru tylko ich napędzał. Cicha noc dodatkowo budziła w nich niepokój. Pośpieszając konie stanęli na pagórze. Słońce wschodziło już po woli ku górze, a na płaszczyźnie znajdowało się obozowisko. Arisa widząc, że gdzieniegdzie żołnierze gaszą poważne pożary pognała swojego konia ku dołowi. Jen-ta od razu wiedział, że doszło tu do walki. Jego królowa nieumyślnie ruszyła w tym kierunku, nie zdając sobie sprawy, że może być tam nie przyjaciel.
     Kobieta na swoim rumaku wbiegła do obozowiska. Rozejrzała się po miejscu, a ciekawi żołnierze Yuanu spoglądali na nią. Zza rogu wyszedł dowódca Ki Jaho, mężczyzna widząc królową podbiegł i ukląkł spuszczając głowę.
–Co tu się stało?
–Zaatakowano nas w nocy, poinformowano nas, że książę nie żyje.–Arisa momentalnie zbladła, wiedziała jakie konsekwencje może mieć za sobą śmierć księcia.–Z królem jednak podejrzewamy, że on gdzieś tutaj jest.
–Weź mojego konia, musimy go znaleźć.
        Zeskoczyła ze zwierzęcia i ruszyła w stronę namiotów. Jen-ta wiernie jej towarzyszył. Żołnierze Goryeo byli zaskoczeni widokiem jej wysokości, ale nic nie mówili. Natomiast posłańcy z Yuan'u z podejrzeniem obserwowali, każdy jej krok.  
      Bayan chodząc po obozowisku wraz z bratankiem spostrzegł kobietę, chcącą wejść do jego namiotu. Krzyknął do intruzów i ruszył w ich kierunku. Tal Tal przyjrzał się kobiecie, po czym również skierował swoje kroki w ich kierunku. Bayan złapał za rękę Arisy i siłą odciągnął od namiotu. Jen-ta wyjął miecz z pochwy i spojrzał zły na mężczyznę.
–Jeśli nie chcesz Panie, aby doszło do zamachu stanu radzę nie wchodzić mi w drogę. 
–Kim ty niby jesteś?
–Wasza Wysokość, co ty tutaj robisz?
     Zza ich pleców rozbrzmiał głos Wang'a Yu. Bayan słysząc to z zasady ukłonił się prosząc o wybaczenie ze strony władczyni kraju, w którym przebywał. Brunetka spojrzała na zszokowanego króla, który nic nie mówiąc odciągnął ją na bok. Przeszli kawałek, po czym kładąc jej dłonie na ramionach rozpoczął rozmowę.
–Po co tu przyjechałaś?
–Miałam złe przeczucia, i jak widzę dużo się nie pomyliłam.
–Książę z pewnością żyje, proszę wróć do pałacu. 
–Ale...
–To rozkaz.–ton jego głosu zmienił się na władczy.
      Kobieta dmuchnęła w grzywkę i odwróciła się idąc w stronę gdzie zostawiła konia. Nie miała ochoty na kłótnie, więc wraz z Jen-tą ruszyła w podróż powrotną. Ta droga była już dużo szybsza i przed zachodem słońca byli w pałacu. 
***
        W stolicy Yuanu ciężko chorował ośmioletni cesarz. Nie mógł sam nawet zjeść. Czuwała przy nim Cesarzowa Wdowa, dopilnowała by chłopiec zjadał przygotowane dania, wycierała mu spocone czoło, które powodowała wysoka gorączka. Matka chłopca już czuła, że musi pomału żegnać się z synem.
       Przejechała dłonią po twarzyczce synka i lekko uśmiechnęła się. Momentalnie jej oczy zaczęły się szklić. Może i uroniła by łzę, gdyby nie El Temur, który wparował do środka. Kobieta momentalnie spoważniała i spojrzała na niego z pogardą. Był zwykłym namiestnikiem cesarstwa, ale ślinka mu ciekła na myśl o tronie.
–Ja go nakarmię.–powiedział biorąc od Cesarzowej Wdowy łyżkę.
       Kobieta wstała z łóżka cesarza, i nie odwracając się za siebie wyszła z pomieszczenia, mając tylko nadzieję, że w końcu ktoś zniszczy El Temura, tak jak on niszczy rodzinę królewską.
***
       Udało się znaleźć księcia Ta Hwan'a. Chłopak ukrywał się w skrzyni. Król był zadowolony z takiego obrotu spraw. Gdyby nie odnalezienie księcia, to z pewnością Goryeo mogłoby poważnie ucierpieć. Życie Ta Hwan'a teraz jest w ich rękach. Wjechali do stolicy Goryeo, lud powitał swojego króla,a ten z dumnie uniesioną głową ruszył prosto do pałacu. 
      U szczytu długich schodów stała Arisa ze swoją świtą. Pojawił się także Wang Go, oraz inni ministrowie. Jego wysokość zszedł z konia i powitał swoją żonę. Z lektyki wyszedł Ta Hwan, chłopak rozejrzał się dookoła i z uśmiechem stwierdził sam przed sobą, że Goryeo jest bardzo podobne do Yuanu. 
–Witaj wasza wysokość Ta Hwan'ie!–Wang Go ukłonił się nisko i odczekał kilka sekund by ponownie spojrzeć na wygnanego księcia.
–Ładnie tu macie–powiedział z uśmiechem.–Nie myśleliście nad zmianą nazwy? Yuan mógłby być dobrym przyjacielem...
–Nie–król odparł dosadnie.–To jest Goryeo, a my mamy swoje tradycje i nie będziemy się wam podporządkowywać.
–Zaprowadźcie księcia do jego pawilonu.
      Arisa powiedziała to widząc minę króla. Bang słysząc rozkaz ukłonił się swoim władcom i uśmiechając się do księcia. Zostawił wszystkich zebranych, król odprowadził księcia spojrzeniem po czym zdenerwowany udał się postrzelać z łuku dla rozluźnienia. Arisa westchnęła cicho i również odeszła.
       Od kilku godzin Wang Yu namiętnie strzelał do celu, ignorując wszystkich obecnych. Chwilę wcześniej nakazał Bayanowi i Tal Talowi wrócić do ich cesarstwa. Rozmyślał nad faktem, że książę będzie musiał być na terenie jego pałacu przez rok. Idzie jesień, i według jego ludzi będzie ona bardzo chłodna. Zima z pewnością też ich nie rozpieści, musiał wytrzymać. Już na wiosnę, gdy tylko będzie cieplej odeśle go. 
***
     Od miesiąca Wang Yu, rzadko przebywał ze swoją żoną. Musiał zajmować się sprawami politycznymi. Dodatkowo po jednej z pierwszych kłótni nie wiedział co miałby jej powiedzieć. Kobieta całe dnie spędzała na spacerach i siedzeniu w swoim pawilonie. Była już końcówka września, dni były coraz krótsze, a noce zimne. Tęskniła za spędzaniem czasu ze swoim mężem, po mimo złych słów, które padły nie miała mu tego za złe. Oboje mieli różne charaktery, które się uzupełniały będąc razem. 
       Chodziła po swojej sypialni czekając na medyka, który miał się u niej pojawić. Od kilku dni czuła się słabo, omdlewała i nie miała ochoty na posiłki. Bała się, że mogą być to konsekwencję jej upadku sprzed kilku tygodni. Drzwi rozsunęły się, a Hou wpuścił do środka medyka, po czym zniknął za drzwiami.
–Co ci dolega Pani?–zapytał kładąc rzeczy, które ze sobą zabrał na stoliku.
–Od kilku dni nie czuję się najlepiej, martwię się że może to być spowodowane moim wypadkiem.
–To możliwe, zajmijmy się badaniem.
     Medyk zbadał królową i obwieścił jej przyczynę swojego samopoczucia. Po zostawieniu najważniejszych lekarstw pożegnał Arisę i zostawił ja samą siedzącą na łóżku. Hou wszedł do sypialni z Yao Ming. Dziewczyna wystraszyła się widząc bladą twarz królowej. Podbiegła do niej i uklękła.
–Proszę, wezwijcie Wanga Yu.

wtorek, 13 lutego 2018

15

   Bayan siedział z TalTalem w swoim namiocie analizując mapy. Ich cel był bliski,ale nie współpracujący książę wszystko niszczył. Już czuł na plecach bat El Temur'a. Poczuł dreszcze na myśl o nim. Tal Tal chciał tylko zakończyć tą misję i powrócić do domu. Do namiotu wszedł jeden z żołnierzy. Ukłonił się nisko i oznajmił, że żołnierze Goryeo przybyli.
    Bayan'owi nie było na rękę, że ich król postanowił ich tu wysłać. Mogli wszystko zniszczyć, a tego nie przeżyłby. I to dosłownie, El Temur by go zabił, a ciało rzuciłby dzikim zwierzętom. Mężczyzna wstał z krzesła i podszedł do bratanka. Gestem ręki przywołał go.  Oboje opuścili namiot, aby spotkać się z ludźmi króla.
    Ki Jaho stał na początku swojej małej, ale silnej armii. Król Wang Yu wysłał go, aby przetransportował księcia. Nie mogli pozwolić, żeby zginął na ich ziemi.
    Wśród żołnierzy jeden się wyróżniał. Był nie wysoki i drobny, wyglądem przypominał bardziej kobietę,a niż mężczyznę. W okolicach znany był bardziej jako Szakal. Po pomocy Wang'owi Yu dołączył do armii króla nie wiedząc, kim on jest. Okazał się on lojalnym i wyjątkowym wojownikiem.
    Bayan widząc żołnierzy przystanął kilka kroków przed nimi. Przyjrzał się uważnie każdemu.
– Po co król was nasłał?– zapytał szorstko.
– Tutaj zaczynają się ziemię Goryeo, my teraz dbamy o bezpieczeństwo księcia.
– My jesteśmy od tego!
    Ki Jaho spojrzał na mężczyznę widząc, że z pewnością coś knuje. Dlaczego tak bardzo zależy mu na osobistym dostarczeniu księcia.
– Słyszeliśmy o  stanie jego wysokości, w Goryeo czeka już na niego medyk. Nie obchodzi mnie czy ty generale pozwolisz czy też nie. Jeśli trzeba będzie weźmiemy go siłą.
– To nie będzie konieczne, ale również wyruszymy z księciem.
    Tal Tal wypowiedział te słowa powstrzymując wuja od niepotrzebnych zgrzytów. Nie są one im teraz potrzebne. Musieli działać dyskretnie. Ki Jaho nakazał swojemu wojsku, aby zbadali teren, a sam poszedł spotkać się z księciem.
– Wyślij jednego z naszych do generała Joo niech się przygotowuje. Dzisiejszej nocy młody książę odbędzie swoją ostatnią drogę .
    Tal Tal zrobił to co kazał mu wuj. A sam przygotował miejsce niedaleko obozowiska.

***

    Arisa czytała pisma ludności Goryeo, które zebrały się od czasu kiedy Wang został królem. Udało jej się uporządkować wszystko i wybrać prośby, które miały pomoc ogółu społeczeństwa. Siedząc od wschodu słońca przy nich musiała przyznać, że jej mąż jest wielkim człowiekiem. Robił wszystko co mógł dla kraju i jeszcze znajdował czas dla niej.
    Hou otworzył drzwi i spojrzał na swoją panią. Ukłonił się j oznajmił, że Wang Go przybył na spotkanie. Arisa wstała z miejsca i nakazała eunuchowie go wpuścić. Kobieta zebrała wszystko ze stolika i schowała. Nie chciała, aby ta fałszywa żmija miała jakikolwiek wgląd do spraw Goryeo. Skrzypnięcie podłogi dało jej znak, że mężczyzna wszedł do pomieszczenia.
    Arisa odwróciła się i spojrzała na starszego mężczyznę. Ubrany był w najlepszej jakości materiał. Starannie ułożone włosy dodawały mu dostojności. Wang Go ukłonił się nisko i spojrzał w oczy królowej nie tylko Goryeo, a i jego serca.
– Pani wyglądasz olśniewająco. Cieszy mnie fakt, że zgodziłaś się na spotkanie ze swoim wiernym sługa.
– Wiernym? Czyżbyś to nie ty oskarżał mnie o sfałszowanie dokumentów?– Arisa spojrzała na jego pełna skupienia twarz.
– Nigdy w życiu nie posunąłbym się do tego.
– Jaki miałeś cel przychodząc tutaj?
– Zobaczenia cię pani.
    Arisa spojrzała na niego z zaskoczeniem wypisanym na twarzy. Ten mężczyzna był wielką zagadką. Raz stawiał kłody od jej nogami, a teraz przesyła komplementy.
– Wybacz, ale nie mam czasu na spotkania towarzyskie.
– Przygotowujesz się do roli wdowy?– kobieta chciała coś powiedzieć jednak mężczyzna nie pozwolił jej na to– Każdy wie, że książę zostanie zabity. A jak stanie się to na naszych ziemiach to zabiją władcę. Wang Yu wyruszając tam popełnił najgorszy błąd.– mężczyzna przycisnął ją do ściany, nie zważając na protest kobiety – Po jego śmierci ja zostanę królem, a ty moja konkubiną.
    Kiedy zbliżał się w stronę jej ust poczuł bolesny ból w stopie. Arisa wykorzystując jego nieuwagę odepchnęła go od siebie. Spojrzała na niego z pogardą i wyszła z pomieszczenia. Odchodząc nakazała żołnierza wyrzucenie go z pałacu.  Kobieta nie zważając na wołania swoich dni dworu wróciła do pawilonu.
– Pani!– Yao Ming spojrzała na nią i odetchnęła głośno. Hou, który dopiero dobiegł do nich również oddychał głośno. Arisa spojrzała na nich że łzami w oczach.
– Przyślijcie do mnie Jen-ta.

***

    Wang Yu przemierzał swą drogę szybko. Słońce już zachodziło,a on nie miał czasu na obijanie się. Jego ludzie wiernie podążali za nim nie zostając w tyle. Nie wiedzieli czy uda im się przybyć na czas jednak odganiali od siebie myśli o przegranej. Zmęczenie było słabsze od chęci uratowania Goryeo. Z podniesionymi głowami i gotowi do boju ruszyli w stronę granicy.

***

     Zapadł zmrok. Bayan ostrożnie wraz z Tal Talem wycofał się z obozowiska na górę niedaleko. Mogli z niej widzieć jak rozwija się sytuacja. Szakal natomiast pełnił swoją wartę i chodził po obozie sprawdzając, czy nic niepokojącego się nie dzieje. Zatrzymał się przy namiocie księcia i przyjrzał mu się. Rozmyślał o tym co by się stało gdyby nie udało im się go uratować. Te przemyślenia przerwał jeden z żołnierzy.

–Wracaj do siebie, moje kolej na patrol.

    Szakal pokiwał głową i odszedł. W tym samym czasie w namiocie księcia trwała konwersacja z jego eunuchem.  Książę wpadł na genialny plan przebrania się za żołnierza i opuszczenia obozowiska. Jego miejsce miał zająć ów eunuch. Książę nakazał mu się położyć, a sam przykrył go.

– Panie, a jeśli się nie uda?

– O wschodzie słońca zdejmij to ubranie i uciekaj, jasne?
   Eunuch pokiwał głową. Książę zasłonił łóżko baldachimem i zakładając hełm po cichu opuścił namiot. Szedł wśród żołnierzy z opuszczoną głową. Nie mógł sobie pozwolić na zdemaskowanie go. Słysząc rozmowę znanego mu generałowi spanikował i schował się w pierwszym lepszym namiocie. Pech chciał, że jego właściciel był w środku i z gotową bronią przyglądał mu się. Chłopak zrobił trzy kroki do tyłu i poczuł ostre narzędzie przy szyi.

–Coś za jeden?

–Nie krzywdź mnie, proszę.

    Szakal spojrzał na mężczyznę, który odwrócił się w jego stronę.

–Kim jesteś?

–Nie mów tylko nikomu....–rozejrzał się jakby ktoś miał ich podsłuchiwać–Jestem księciem.

–A ja królową, wynocha stąd!

    Młody książę został wywalony z namiotu i o mało nie wpadł na jednego z żołnierzy Bayana. Ukłonił mu się i poszedł w drugą stronę. Drogę zagrodziła mu płonąca strzała, która wbiła się w ziemie tuż obok niego. Chłopak przełknął głośno ślinę i widzą popłoch żołnierzy rozglądał się za jakąkolwiek kryjówką dla niego. Brama, która miała chronić obóz została rozwalona, książę widząc wojowników rozszerzył swoje oczy.

–Szukać księcia i go zabić!

–No już.–odparł bardziej do siebie i wbiegł do pierwszego lepszego namiotu. Rozejrzał się przerażony i widząc skrzynię dużo nie myśląc schował się w niej modląc się, aby dotrwał do poranka.