sobota, 12 listopada 2016

10

Przepraszam za brak odzewu przez miesiąc oraz długość rozdziału, ale aktualnie mam remont w domu i dostęp do komputera mam bardzo rzadko. Postaram się wszystko nadrobić! :)


Wresz­cie miała chwilę dla sie­bie. Zanu­rzona po szyję w gorą­cej wodzie z płat­kami kwia­tów wpa­try­wała się w wolną prze­strzeń. Popo­łu­dnie było zaska­ku­jąco cie­płe, a lek­kie podmu­chy wia­tru prze­do­sty­wały się przez uchy­lone okno. Cie­szyła się z chwil, które mogła prze­zna­czyć tylko sobie. Wan­gowi udało się namó­wić Sza­kala do współ­pracy. Zanu­rzyła głowę w wodzie i przez kilka chwil znaj­do­wała się tam. Szybko wynu­rzyła się sły­sząc puka­nie do drzwi.
— Tak? — zapy­tała ocze­ku­jąc odpo­wie­dzi.
— Pani! Wang Yu chciałby się z panią spo­tkać! — sły­sząc słowa eunu­cha zła­pała za ręcz­nik i wsta­jąc zakryła się nim.
— Pocze­kaj na mnie, za chwilę wyjdę.
Nie cze­ka­jąc na odpo­wiedź wytarła wil­gotne ciało. Prze­jeż­dża­jąc dło­nią po ranie, przy­po­mniało jej się o wyda­rze­niach z ostat­nich tygo­dni. Nie roz­wo­dząc się nad nimi się­gnęła po suk­nię.
Ubrana już prze­cze­sała tylko grze­bie­niem swoje dłu­gie włosy. Opusz­czą­jąc łaź­nie spo­strze­gła eunu­cha. Uśmiech­nęła się do niego i razem ruszyli do sypialni księ­cia i jego żony. Arisa roz­su­nęła drzwi i spo­strze­gła księ­cia przy sto­liku. Spo­glą­dał na wino z uśmie­chem. Kobieta usia­dła na prze­ciwko, a Wang jakby wybu­dził się z myśli spoj­rzał na nią.
— Dobrze, że już jesteś! — mówił zado­wo­lony — Napijmy się!
— Jest jakaś szcze­gólna oka­zja? — zapy­tała zasko­czona, kiedy książe nalał do jej czarki wina.
— A musi być oka­zja abym napił się z moją żoną? — odpo­wie­dział jej pyta­niem.
Pod­niósł czarkę i spoj­rzał na nią. Kobieta uśmiech­nęła się lekko i podnio­sła swoją.

***


Wang Go spo­glą­dał na Sza­kala z nie­ukry­wa­nym zado­wo­le­niem. Był dumny z tego szcze­niaka. Udało mu się oma­mić księ­cia po jed­nym spo­tka­niu. Gdyby tylko zdo­był stu pro­cen­towe zaufa­nie, tron byłby już jego. Wypił zawar­tość czarki, i odchrząk­nął zwra­ca­jąc na sie­bie uwagę mło­dego wojow­nika.
— Świetne wie­ści mi przy­nio­słeś — wstał z miej­sca i pod­szedł do drew­nia­nego sto­lika.
— Cie­szę się, czy to wszystko? — Sza­kal spoj­rzał na swo­jego pana wycze­ku­jąco.
— Nie — zaśmiał się — Jutro jest święto lam­pio­nów, zabierz go tam.
— I co dalej?
— Twoja misja na tym się zakoń­czy, resztą sam się zajmę. Możesz odejść.
Sza­kal tylko cze­kał na te słowa wstał z miej­sca i spoj­rzał na Wanga Go. Ukło­nił się i opó­ścił pomiesz­cze­nie. Zbieg po scho­dach i dostrzegł jed­nego ze swo­ich ludzi. Pod­szedł do niego i w ciszy opo­wie­dział o nowych pla­nach tego sza­leńca. Młody męż­czy­zna wysłu­chi­wał wszyst­kiego w ciszy. Ze sku­pie­niem ana­li­zo­wał każde jego słowo. Kiedy Sza­kal skoń­czył ten wes­tchnął i prze­je­chał dło­nią po twa­rzy.
— Jak myślisz co on chce mu zro­bić? — zapy­tał a Sza­kal bez zasta­nowienia mu odpo­wie­dział.
— Chce go zabić — rozej­rzał się wokół sie­bie — Ale my do tego nie dopu­ścimy.
— Jak? — spoj­rzał na odda­la­ją­cego się wojow­nika.
Chło­pak nie docze­kał się odpo­wie­dzi. Pod­biegł do niego i razem powró­cili do domu.

***

Xian­mei sie­działa w karcz­mie nie­da­leko Yuanu. Ten paso­żyt nie pomaga jej, i jesz­cze śmie ją okła­my­wać. To ona powinna być kró­lową, a nie ta ladacz­nica i oboje to wie­dzieli. Wang Yu był zaśle­piony tą wie­śniaczką, ona musi być cza­row­nicą. To nie jest nor­malne, że ktoś z takiej pozy­cji i takim wyglą­dzie wybrałby ją na żonę. Nikt nie chce jej pomóc. No pra­wie nikt, przy­ja­ciel z dzie­ciń­stwa był jej jedy­nym ratun­kiem. Spoj­rzała na otwie­rane drzwi. Stał w nich męż­czy­zna ubrany w złotą zbroję. Na jej twa­rzy poja­wił się uśmiech. Pocze­kała aż męż­czy­zna usią­dzie tuż obok.
— Xian­mei lata minęły, czego chcesz? — zapy­tał a odrazą.
— Skąd pew­ność, że cze­goś potrze­buję?
— Znam Cię za dobrze, żeby było ina­czej.
— Ta La-hai, wyświad­czy­łam Ci kie­dyś przy­sługę czas abyś się zre­wan­żo­wał. — spoj­rzała na niego, a męż­czy­zna wywró­cił tylko oczami.
— Co mam zro­bić?
— Zabij kró­lową Goryeo. — powie­działa to przy­bli­ża­jąc się.
— Zwa­rio­wa­łaś? Chcesz otwar­tej wojny mię­dzy Yuanem a Goryeo? — wstał z krze­sła i spoj­rzał na nią z lek­ce­wa­żą­cym wyra­zem twa­rzy. Kobieta zaśmiała się mu w twarz i rów­nież wstała.
— Jesteś synem El Temura, wiel­kiego namiest­nika. Jeśli to zro­bisz, ja zajmę jej miej­sce i spra­wie, że Goryeo będzie cał­ko­wi­cie pod­dane cesar­stwu.
Ta La-hai pokrę­cił głowa i odparł tylko, że się zasta­nowi. Opu­ścił karczmę zosta­wia­jąc samą kobietę. Xian­mei z uśmie­chem stwier­dziła, ze już może przy­go­tow­wać się do zosta­nia kró­lową.


***

Książe spo­glą­dał na swoją żonę, która aktu­al­nie czy­tała swoją lek­turę. W tym samym cza­sie grał na geo­mungo. Dźwięki wyda­wane przez instru­ment, uspo­ka­jały kobietę. Arisa zamknęła książkę i przy­mknęła oczy wsu­chu­jąc się w muzykę. Była zasko­czona umie­jęt­no­ścią Wanga. Sły­sząc brak dźwię­ków spoj­rzała na męż­czy­znę.
— Dla­czego prze­rwa­łeś? — zapy­tała.
— Mam dalej grać? — uśmiech­nął się.
— Tak, jesteś w tym świetny. — odwza­jem­niła gest.
— A Ty umiesz grać? — spoj­rzał na nią cie­kawy.
— Nie­stety nie. — odwró­ciła wzrok.
Otwo­rzyła książkę cze­ka­jąc na muzykę. Jed­nak zamiast tego pod­szedł do niej książe. Wyjął z jej dłoni przedmiot i odło­żył na sto­lik. Zła­pał jej deli­katne dło­nie i poma­ga­jąc wstać zapro­wa­dził do instru­mentu. Usiadł i pocią­gnął kobietę mię­dzy swoje nogi. Wang zaśmiał się widząc czer­wie­niące się poliki Arisy. Na jej kola­nach poło­żył geo­mungo i kła­dąc swoje duże dło­nie na jej o wiele mniej­szych, zaczął deli­kat­nie prze­jeż­dżać po stru­nach,
Nie wie­dział ile tak sie­dzieli, ale spo­glą­da­nie na uśmiech kobiety było jedną z naj­lep­szych rze­czy jakie robił. Wang Yu nie mógł się powstrzy­mać i poło­żuł głowę na jej ramie­niu. Widząc, że go nie odtrąca posta­no­wił zro­bić coś na co cze­kał już dłuż­szy czas. Zabrał swoją głowę z ramie­nia kobiety, a jedną dłoń poło­żył na jej policzku. Kobieta spoj­rzała w ciem­no­brą­zowe oczy męż­czy­zny i widząc iż jego twarz się zbliża zamknęła oczy. Po upły­wie kilku sekund czuła na swo­ich ustach jego usta. Był do deli­katny poca­łu­nek, pełen uczu­cia. Teraz musiała sama przed sobą przy­znać. Kocha go.




piątek, 30 września 2016

9


      Wang Go spo­glą­dał na swo­ich wojow­ników, ale myślami był nie­obecny. Rozmy­ślał nad tym co ma teraz zro­bić. Ślub Wanga Yu odbył się, i jest on coraz bli­żej wła­dzy. Nie­świa­do­mie zaczął stu­kać pal­cami o blad okrą­głego sto­lika. Chwilę wcze­śniej o powo­dze­niu misji poin­for­mo­wał go Sza­kal. Nawet to mu nie popra­wiło nastroju. Jego złość pogłe­biała się uświa­da­mia­jąc sobie, że ten smar­kacz jest nie­da­leko. Jego prawa ręka widząc zamy­śle­nie swo­jego pana, zaczął roz­my­ślać jak mógłby mu pomóc. Nagle wpadł na genialny pomysł.
– Panie, Wang Yu jest w mie­ście. – powie­dział pół­szep­tem.
– No co Ty nie powiesz idioto. – wark­nął.
– A gdyby wyda­rzył mu się wypa­dek pod­czas zwie­dza­nia? – tym zda­niem zwró­cił na sie­bie uwagę Wanga Go. Męż­czy­zna uśmiech­nął się, a następ­nie zaśmiał.
– Tylko musi zro­bić to ktoś oddany. – odparł – Ktoś kto nie zawie­dzie.
– Panie, jeśli pozwo­lisz mi to uczy­nić nie zawiodę Cię. – uklękł przed nim, a Wang Go uśme­ich­nął się trium­fal­nie.
– Zrób to, ale nie dzi­siaj – wstał z miej­sca – pocze­kaj na odpo­wiedni moment, naj­le­piej w nocy – zaczął iść w stronę swo­jego pawi­lonu. Był już wie­czór, a on był wyjąt­kowo zmę­czony.

***

      Wang Yu pił wła­śnie her­batę w towa­rzy­stwie swo­jej żony. Przy­byli do swo­jego tym­cza­so­wego domu wczo­raj. Nie spali długo, ale wystar­czyło im to. Arisa spoj­rzała ukrad­kiem na księ­cia, który widocz­nie był czymś zamy­ślony. Sły­szała jak rano roz­ma­wiał z Jeom Bak-Yi. Wie­działa, że wojow­nik miał odna­leźć Sza­kala, ale nie rozu­miała po co. Sły­szałam o nim plotki. Był nie­prze­wi­dy­walny i podobno bar­dzo nie­bez­pieczny. Westch­nęła cicho zwra­ca­jąc tym samym uwagę księ­cia.
– Coś Cię mar­twi? – zapy­tał prze­no­sząc na nią wzrok. Kobieta podnio­sła głowę i lekko się uśmiech­nęła.
– Mia­łam ciężką noc. – ska­ła­mała.
– Może powi­nie­nem wyna­jąć inny pokój? – zapy­tał zmar­twiony.
– To nie jest konieczne, mia­łam tylko zły sen. – oznaj­miła.
– Rozu­miem. – Wang uśmiech­nął się – Jak podoba Ci się mia­sto?
– Jestem tu po raz pierw­szy – spoj­rzała na ogród – Na prawdę piękne miej­sce.
      Wang Yu uśmiech­nął się. Był szcze­śliwy mając przy sobie kogoś takiego jak Arisa. Nigdy nie spo­dzie­wał się, że poczuje coś takiego do innej osoby. Będąc przy niej czuł się swo­bod­nie, ale rów­nież czuł obo­wią­zek chro­nie­nia jej. Książę chciał wie­dzieć co jego żona myśli o nim, jed­nak uwa­żał to za nie­sto­sowne żeby teraz o to wypy­ty­wać. Otwo­rzył usta, aby coś powie­dzieć jed­nak wybie­ga­jący z naprze­ciwka eunuch pokrzy­żo­wał mu plany.
– Panie, pani- ukło­nił się nisko – Jeom Bak-Yi wró­cił ze spo­tka­nia z Sza­kalem! Jest ranny.
      Arisa i Wang spoj­rzeli na sie­bie. Szybko wstali od sto­lika i pobie­gli za eunu­chem. Wojow­nik księ­cia znaj­do­wał się aktu­al­nie w sypialni pary kró­lew­skiej. Spo­glą­dał na dłoń z wbitą strzałą. Moo-Song sto­jący obok pró­bo­wał nakło­nić przy­ja­ciela do wyję­cia strzały, lecz ten był nie­ugięty. Nagłe wej­ście księ­cia i Arisy zwró­ciło uwagę zgro­ma­dzo­nych.
-Panie! – zawo­łał Moo-Song – Nie chce dać sobie wyjąć strzały!
      Teraz już nawet książe pró­bo­wał nakło­nić wojow­nika do tego czynu. Jeom Bak-Yi nie bał się bólu, jed­nak coś mu mówiło, aby zosta­wił rane w spo­koju. Scho­wał dłoń za plecy mówiąc, że sam ją wyj­mie. Arisa widząc, że wojow­nik jest nie­ugiety sta­nęła za nim i nagle wyjęła strzałę powo­du­jąc dono­śny krzyk męż­czy­zny.
– Świetny pomysł pani! – zaśmiał się eunuch.
– Nie widzia­łam jesz­cze takiej strzały. – odparła poda­jąc ją Moo-Son­gowi.
– Jest spe­cjal­nie krótka.
– Umów mnie na poje­dy­nek z nim! – Wang wstał z podłogi i pod­szedł do drzwi – Naj­le­piej jesz­cze dzi­siaj.


***

      Jeom Bak-Yi tak jak mu kazano umó­wił księ­cia na poje­dy­nek z Sza­kalem. Książe pew­nym kro­kiem prze­mie­rzał ulicę. Tuż obok niego szła Arisa ledwo nadą­ża­jąc za szyb­kim kro­kiem męża. Wang widząc to, zła­pał jej dłoń powo­du­jąc u kobiety wielki rumie­niec. Widząc to uśmiech­nął się i ruszył dalej. Moo-Song zgar­nął cał­kiem sporą grupkę wojow­ników, któzy w razie potrzeby wal­czyli by z ludźmi Sza­kala. Arisa zoba­czyła zbli­ża­jąca się bandę w ich stronę. Prze­wo­dził nimi niski i drobny męż­czy­zna. Czyżby to był Sza­kal? No cóż w plot­kach dobrze pod­ko­lo­ry­zo­wali jego wize­ru­nek. Arisa chciała się zaśmiać, ale uznała to za nie­sto­sowne. Zatrzy­mali się kilka metrów przed Sza­kalem. Wang Yu zmie­rzył go z góry na dół i zaśmiał się.
– Ty jesteś Sza­kal? – zapy­tał nie­do­wie­rza­jąc -Nie­złe chu­cherko z Cie­bie.
– Ty też nie robisz wra­że­nia. – oznaj­mił z lek­ce­wa­żą­cym tonem, Wang przełknął ślinę i po raz kolejny spoj­rzał na męż­czy­znę.
– Pro­po­nuję poje­dy­nek strzel­ni­czy. – mówił nie spusz­cza­jąc z niego wzroku.
– Niech będzie, ale ja usta­lam zasady. – Sza­kal rozej­rzał się po tere­nie. Zna­jo­do­wali się na mostu rybac­kim. Sporo miej­sca i brak moż­li­wo­ści zra­nie­nia kogo­kol­wiek.
– To będzie strze­la­nie połą­czone ze spraw­dze­niem, który z nas ma moc­niej­szą głowę. – Sza­kal spoj­rzał na księ­cia. W tym samym cza­sie Moo-Song i eunuch Wanga poło­żyli na stole dwa naczy­nia z winem.
– Niech Ci będzie panienko. – z naczyń zdjął pokrywki – Strze­lamy do nich, a trzy­mać będą je nasi ludzie. Jeśli wygram macie się stąd wynieść jasne?
– Dobrze, ale jeśli ja wygram będziesz moim sługą.
     Sza­kal prych­nął pod nosem. Pod­niósł jedną z pokry­wek pyta­jac kto będzie ją trzy­mać. Męż­czyźni, któ­rzy z nim przy­szli zaczęli się prze­krzy­ki­wać. Osta­tecz­nie pokrywkę prze­jął młody chło­pak. Z uśmie­chem pod­biegł do miej­sca wyzna­czo­nego przez Sza­kala. Książe spoj­rzał na swo­ich ludzi, któ­rzy ucie­kali wzro­kiem. Wie­dzieli, że ma umie­jęt­no­ści, ale Jeom Bak-Yi nastra­szył ich opo­wie­ścią jak to Sza­kal o mało go nie zabił. Arisa wywró­ciła oczami i spoj­rzała na towa­rzy­szy. Ukrad­kiem wal­nęła Moo-Songa w plecy. Męż­czy­zna spoj­rzał na nią z nadzieją, że to jed­nak nie on ma to wyko­nać. Widząc jej minę tylko przełknął ślinę i oznaj­mił, że to on wykona zada­nie. Wang poki­wał głową poda­jąc mu pokrywkę od naczy­nia. Dopiero teraz książe puścił dłoń swo­jej żony ścią­ga­jąc jedną z czę­ści swo­jej gar­de­roby. Podał mate­riał Ari­sie, i spoj­rzał wycze­ku­jąco na Sza­kala. Bru­net upił wina i wyce­lo­wał. Tra­fił w sam śro­dek. Wang nie był gor­szy. Ich roz­grywka trwała długo, Arisa ledwo już czuła swoje nogi. Udało im się wypić całe dwa naczy­nia wina. Sza­kal ledwo trzy­mał się na nogach, a Wang opie­rał się o sto­lik wyma­chu­jąc pal­cem w stronę rywala.
– Jesteś pijany. – oznaj­mił mu.
      Arisa już wie­działa, że książe będzie potrze­bo­wał dużo snu. Sza­kal zro­bił krok do przodu i napiął łuk. Wang nato­miast spo­glą­dał przed sie­bie. Nie­spo­dzie­wa­nie męż­czy­zna skie­ro­wał swój łuk na księ­cia. Dopiero sły­sząc okrzyki Wang spoj­rzał na swo­jego prze­ciw­nika. Zro­bił wiel­kie oczy i przełknął ślinę.
– Tam jest Twój cel! – wska­zał dło­nią na pokrywkę, od razu trzeź­wie­jąc.
– Wolę Cie­bie zabić. – wyce­dził Sza­kal zbli­ża­jąc się.
Księ­ciu udało się wyrwać mu łuk. Męz­czy­zna jed­nak jesz­cze chwilę się szar­pał. Kiedy nie miał już siły jego głowa spo­czeła na piersi księ­cia.
– Pod­dał się! – wykrzy­czał zado­wo­lony. Arisa jed­nak poczuła nie­zbyt przy­jemny zapach.
– Wang on na Cie­bie zwy­mio­to­wał. – powie­działa, a książę sły­sząc to ode­pchał go. Spoj­rzał na roz­ba­wioną kobietę.


***

      Arisa sie­działa przy świecy czy­ta­jąc księżkę z poema­tami, która była w jej sypialni. Sie­dzi tu od kiedy wró­cili z poje­dynku. Sza­kal śpi w pokoju obok, a pil­nuje go Moo-Song. Przewró­ciła kartkę ukrad­kiem spo­glą­da­jąc na księ­cia. Zasnął chwilę po przy­by­ciu. Uśmiech­nęła się widząc śpiącą twarz księ­cia. Był naprawdę przy­stojny. Pow­ró­ciła do czy­ta­nia swo­jej lek­tury. Bedąc w poło­wie zda­nia usły­szała ciche puka­nie w drzwi. Wstała i pode­szła do nich otwie­ra­jąc je lekko. Za nimi stał Bang z uśmie­chem. Arisa odwza­jem­niła gest.
– Wybacz pani, że prze­szka­dzam – ukło­nił się – Znam księ­cia i wiem, ze będzie mu się chciało pić kiedy wsta­nie. – dopiero teraz ujrzała tacę, którą trzy­mał. Od razu wzięła ją od niego.
– Dzię­kuję, a teraz idź odpo­cząć. – eunuch uśmiech­nął się i odszedł.
      Kobieta zamknęła drzwi. Z tacą pode­szła do małego sto­lika. Poło­żyła ją po czym wró­ciła do swo­jej książki.
       Wang Yu obu­dził się czu­jąc pusty­nię w ustach. Usiadł i rozej­rzał się po pomiesz­cze­niu. Koło sto­lika gdzie znaj­do­wała się mata zauwa­żył wodę. Chwy­cił za fili­żankę i szybko upił jej zawar­tość. Teraz już mógł zacząć myśleć logicz­nie. Zerk­nął na miej­sce obok sie­bie. Było puste. Czyżby już był ranek? Patrząc na pokój mógł bez wyglą­da­nia na zewnątrz stwier­dzić, że jest śro­dek nocy. Zza mate­riałem oddzie­la­ją­cym iich łóżko od reszty pokoju zoba­czył zapa­loną świecę. Wychy­lił się i przy stole ujrzał swoją żonę, kóra spała opie­ra­jąc się o wcze­śniej wspo­mniany przedmiot. Czyżby nie chciała go budzić? Wang Spoj­rzał na podłogę z uśmie­chem. Wstał i pod­szedł do kobiety. Ostat­niej nocy mógł zoba­czyć, ze piek­nie wygląda we śnie, ale teraz przy świe­tle świecy widział każdy skra­wek jej twa­rzy. Uśmiech nie scho­dził mu z twa­rzy. W jej dłoni zauwa­żył księżkę. Wyjął ją i poło­żył na stole. Zga­sił świecę i deli­kat­nie sta­ra­jac się nie budzić swo­jej żony, podniósł ją. Wol­nym kro­kiem skie­ro­wał się do łożka. Arisa była dla niego lekka niczym piórko, więc bez pro­blemu mógł ją zanieść nie budząc przy tym. Uklęk­nął kła­dąc kobietę na poduszce. Sam poło­żył się na prze­ciwko wcze­śniej przy­kry­wa­jąc ich. Wpa­try­wał się w jej twarz, którą ledwo co widział w ciem­no­ściach. Przy­bli­żył się i zło­żył poca­łu­nek na jej czole. Ostatni raz spoj­rzał na nią po czym usnął.

***

      Bang od kilku minut pró­bo­wał po przez puka­nie do drzwi obu­dzić księ­cia i jego mał­żonkę. Westch­nął lekko i uchy­lił drzwi. Wychy­lił przez nie głowę i rozej­rzał się. Nie widząc ich wszedł głę­biej. Bez­dź­więcz­nie zbli­żył się do łóżka mał­żon­ków i odchy­lił mate­riał dzie­lący ich. Jego serce wzro­sło kil­ku­krot­nie widząc księ­cia wraz z Arisą. Uśmiech­nął się sze­roko sta­ra­jąc się zapi­sać ten obraz w gło­wie. Arisa spała wtu­lona w pierś księ­cia, nato­miast ten mocno przy­tu­lał ją. Bang poło­żył dłoń na swo­jej piersi, pusz­cza­jąc mate­riał. Z wiel­kim uśmie­chem opu­ścił sypial­nie. Kiedy zamy­kał drzwi obok sta­nął Jeom Bak–Yi
- Książe wstał? – zapy­tał wsa­dza­jąc miecz do pochwy.
– Jesz­cze nie. – odparł na­dal uśmiechnięty.
– Nie wie­rzę, idź go obudź. – sły­sząc to spoj­rzał na niego i wysy­czał.
– Niech śpi.
– Dobra sam go obu­dzę. – kiedy tylko sła­pał za drzwi poczuł dłoń na swoim ramie­niu. Spoj­rzał na uśmiech­nię­tego eunu­cha.
– Spró­buj, a Cię zabije.




sobota, 20 sierpnia 2016

8



      Arisa dostała surowy zakaz opuszczania pawilonu, aż do ślubu. Nudziło już ją ciągłe leżenie w łóżku księcia i nic nierobienie. Wang Yu przez cały dzisiejszy dzień był u swojego ojca, przez co nie miała nawet z kim porozmawiać. Yao Ming odbywała karę za opuszczenie swojego stanowiska. Arisa starała się wytłumaczyć księciu, że to nie jest wina dziewczyny, ale nie mógł nic zrobić. Karę wymyślił Wang Go, który przejął się losami przyszłej władczyni.
Wang Yu natomiast kazał Hou być tylko i wyłącznie pod drzwiami od sypialni, aby nie przeszkadzać dziewczynie w odpoczynku. Czarnowłosa usiadła na łóżku i jeszcze raz rozejrzała się po pomieszczeniu. Tak jak myślała, od rana nic tu się nie zmieniło. Rany nadal ją bolały, ale były do wytrzymania. Słysząc burczenie brzucha, wstała i podeszła do drewnianego stolika. Stał tam tylko wazon z różami. Westchnęła i zawołała swojego eunucha, który nie dawał znaku życia przez cały dzień. Podeszła do drzwi i lekko je uchyliła. Hou siedział na krześle z przymkniętymi oczami. Nie dziwiła się mu, że usnął. Całą noc nie spał. Rozejrzała się po korytarzu, ale niestety nikogo nie zauważyła. Wyszła z sypialni i poszła w stronę drugiego pomieszczenia.
      Pawilon księcia był bogato zdobiony. Wszędzie znajdowały się wiekowe, a co za tym idzie drogocenne dekoracje. Dziewczyna przystanęła przed jednym z obrazów. Przyjrzała mu się i od razu przypomniała sobie to samo malowidło, które było w jej pawilonie. Nadal nie wiedziała, co mogło oznaczać. Przejechała delikatnie palcem po płótnie i zmrużyła oczy.
- Pani!- z zamyślenia wyrwał ją głos Bang'a. Spojrzała na eunucha i uśmiechnęła się.- Co ty tu robisz? Powinnaś odpoczywać.
- Byłam głodna. Liczyłam, że spotkam kogoś ze służby.- uśmiechnęła się szczerze.
- Rozumiem.- odwzajemnił uśmiech.- Odprowadzę panienkę i przyniosę podwieczorek.
- Skoro ty tu jesteś, książę też musi prawda?- zapytała z nadzieją. Eunuch spojrzał na kobietę i uśmiechnął się. Szli równym krokiem.
- Książę ćwiczy, strzelanie z łuku kazał, sprawdzić jak się czujesz.- mówił - Widocznie lepiej skoro już robisz eskapady.
- Tak dużo lepiej, powiedz mi co z Yao Ming?
- Dostała 100 batów.- westchnął- Wang Go jest bezlitosny.
- Zaopiekuj się nią.- zatrzymała się i spojrzała na eunucha.- Proszę.
- Oczywiście pani.- ukłonił się.- Właściwie czemu się tak przejmujesz ją?
- Jest ze mną, odkąd tu przybyłam. Jest moją jedyną przyjaciółką.- powiedziała i zobaczyła jak ze sypialni wyszedł Hou. Odetchnął z ulgą, widząc swoją panią.
      Ciemnooka uśmiechnęła się, do niego znacząco dając znać, żeby się nie odzywał. Bang pożegnał przyszłą królową i udał się w stronę kuchni. Arisa weszła do sypialni i położyła się na łóżku. Hou usiadł ponownie na krześle, tym razem nie zamykając drzwi. Arisa leżąc już, kilka godzin w pościeli księcia mogła przysiądź, że wszędzie teraz czuła jego zapach. Nie mogła uwierzyć, że w przeciągu kilku dni mogła się nim tak oczarować. Wang Yu był od niej starszy o pięć lat. Był do tego wysokim i umięśnionym mężczyzną, a dodatkowo troszczył się o nią. Czego chcieć więcej? Mogłaby teraz napisać poemat o nim i wygłosić go przed królem.
Skarciła się w myślach. Zachowywała się jak szesnastolatka zauroczona przyjacielem. Wang Yu był miły dla niej, ale to nie musiało od razu oznaczać, że darzy ją, jakimś uczuciem.


***

      Wang Yu naciągał cięciwę i z uwagą patrzył w środek tarczy. Moo-Song przyglądał się mu próbując wyłapać jakiekolwiek błędy. Książę wypuścił strzałę, która trafiła tuż obok środka. Wang Yu opuścił łuk i westchnął z kołczanu wyjął kolejną strzałę i przygotował się do oddania strzału. Po raz kolejny chybił. Nie mógł się w ogóle skupić. Moo-Song podszedł do księcia i położył mu dłoń na ramieniu.
- Chyba powinieneś sobie dzisiaj odpocząć.- powiedział poważnie-Panie, spałeś tylko kilka godzin.
- Masz rację. - spojrzał na swojego przyjaciela, a w oddali zobaczył swojego eunucha, który szybkim krokiem szedł w jego stronę.
- Panie, a gdzie masz zamiar teraz spać?- zapytał ciekawy Jeom Bak-Yi.
- W swojej sypialni. - odłożył łuk i spojrzał na Bang'a, który był już obok Moo-Song'a. - Przynieś do mojej sypialni matę, poduszkę i koc.
- Masz zamiar panie spać na podłodze?- Bang spojrzał na niego zdziwiony. Książę tylko pokiwał twierdząco głową.


***

      Wang Go siedział w swojej sypialni i spoglądał na portret kobiety. Stał on na sztaludze tuż obok parawanu. Westchnął głośno. Jak ten idiota nie mógł złapać tak kruchej osoby? Kiedy ten dureń wrócił miał ochotę go zabić. Miał cicho przeprowadzić akcje, a dowiedział się o tym cały dwór. Ponadto stracił wiernych ludzi. Wypił czarkę z winem, a następnie odłożył ją na stół. Chwilę wcześniej była tu ta nieznośna dziewucha Xianmei.
       Pomimo młodego wieku była przerażająca kobietą. Zazdrość, która od niej biła przytłaczała go. Nie miał pojęcia co teraz powinien zrobić. Z tego, co wie książę, kazał pilnować swoją narzeczoną. Jedynym wyjściem byłby atak dopiero po ślubie. Wiedział o planach, które miał książę. Zaraz po ślubie chciał wraz z Arisą wyruszyć, by znaleźć handlarzy solą. Czasami myślał, czy nie mógłby nasłać na nich Szakala. Jednak z biegiem czasu odrzucił od siebie ten pomysł. Nie mógł narażać tego dzieciaka. Był mu jeszcze potrzebny.


***

      Arisa patrzyła na śpiącego na podłodze księcia. Był odwrócony w jej stronę, więc nie miała problemu, by zobaczyć jego twarz. Sama nie wiedziała czemu była dla niej aż tak interesująca. Kiedy tylko mężczyzna poruszył się, zamknęła oczy jakby nigdy go nie obserwowała. Słysząc ciche pochrapywanie, otworzyła jedno oko. Wdząc, że Wang Yu nie śpi tylko uśmiecha się w jej stronę poczuła, że jej poliki nabierają koloru soczystej wiśni. Odwróciła się do niego plecami i schowała twarz w dłoniach. Słysząc cichy śmiech za sobą tylko przekonała się, że ta sytuacja tylko jej wydała się krępująca.
      Wang Yu czując na sobie wzrok, obudził się natychmiastowo. Widząc wlepione w niego spojrzenie Arisy uśmiechnął się. Wydało mu się to urocze, ze kobieta aż tak zawstydziła się tym, że przyłapano ją na bezczelnym wpatrywaniu się w niego. Księciu podobało się to. Miał cichą nadzieję, że jednak ta cicha kobieta czuje coś do niego. Nie chodziło mu o szacunek czy też oddanie. Chciał, aby kiedyś byli najszczęśliwszymi ludźmi w Goryeo. On już jest szczęśliwy mogąc patrzyć w jej oczy. Zastanawiał się często co ona do niego czuje. Postanowił przestać się przyglądać plecom kobiety. Odwrócił się na drugi bok i usiłował zasnąć.


***

      Arisa siedziała przy lustrze i przyglądała się pracy kobiet. Nadszedł dzień ślubu. Było to wielkie wydarzenie goście zjeżdżali się z różnych stron Goryeo. Wang Yu nakazał nie powiadamiać o ślubie cesarza Yuanu, bo niby po co? Yuan i Goryeo to dwa różne miejsca, niezależne od siebie. Arisa spojrzała na swoje odbicie. Była szczęśliwa. Ceremonia nie miała być długa. Modlitwa do Buddy, błogosławieństwo króla, przysięga i powitanie zebranych. Wstała z krzesła zaraz po tym, kiedy na jej głowie została włożona ostatnia złota ozdoba. Hou ukłonił się i otworzył drzwi. W towarzystwie dam dworu i kilku strażników zbliżali się w stronę świątyni. Kącik ust dziewczyny uniósł sięku górze widząc księcia. Kiedy byli już wystarczająco blisko eunuch, jak i damy dworu stanęli po bokach. Czarno włosa ukłoniła się nisko. Wang Yu podszedł do kobiety i podał jej swoją dłoń, w ciszy weszli do świątyni, aby móc prosić Buddę, o szczęśliwe, zdrowe i pełne dostatku życie.
      Pobyt tam nie zajął wiele czasu. Gdy tylko pojawił się król, drzwi od świątyni otworzyły się, a z nich wyszła para. Ojciec księcia wygłosił długą przemowę. Był wzruszony, nie sądził, że małżeństwo jego pierworodnego tak go poruszy. Kiedy czuł, że łamie mu się głos milkł na, krótką chwilę. Król następnie wśród najbliższej rodzinie przeprowadził ceremonię.
Arisa jednak cały czas myślała o podróży, jaką ma przejść. Zaraz po ślubie mają udać się do koreańskiego miasteczka. Nie mogła sobie przypomnieć nazwy, lecz wiedziała, że jest spory kawał drogi od pałacu. Szturchnięcie w ramie wyciągnęło ją z zamyślenia. Spojrzała na księcia.
- Musimy iść.- uśmiechnął się.
- Tak, już wstaje.- kobieta wstała z miejsca i podała dłoń księciu. Wolnym krokiem szli w stronę dziedzińca, gdzie byli wszyscy zebrani. Dwóch strażników otworzyli drzwi, a dwójka małżonków wyszła, przez nie słysząc wiwaty.
- Niech żyje książę Wang Yu i księżniczka Arisa!- krzyki radości odprowadziły ich, aż do ich pawilonu.
      Byli tam już Bang i Choi Moo-song. Widocznie są już gotowi na podróż. Ukłonili się i pogratulowali zaślubin. Jednak po tym zaczęli pospieszać małżonków. Podróż miała być długa, a pewne jest to, że dotrą na miejsce rankiem. Nie brali ze sobą kufrów, bo by ich tylko spowalniały, ubrania kupią już na miejscu. Jedyne co przygotowali to jedzenie i woda. Gdy tylko przyszła Yao Ming mężczyźni opuścili pawilon. Wang Yu udał się w ustronne miejsce, aby zmienić strój.
Arisa spojrzała na służącą, która obolała wyciągała z jej włosów ozdoby. Nie miała sumienia zabierać ją w tak długą podróż.
       Spojrzała w lustro, a następnie wzrok skierowała na swoje dłonie. Wang Yu kazał służącej jechać z nimi, aby ona miała wygodniej. Tylko po co? Mieszkała w domu ze służbą, ale zazwyczaj sama robiła sobie jedzenie, przygotowywała ubranie czy też pakowała się na wyjazdy. Musiała jednak przyznać, żę często jej w tych czynnościach pomagano. Jednak umiała sobie dać radę. Brat nauczył ją walki mieczem i strzelać z łuku. Dodatkowo sama nauczyła się jazdy konnej. Kiedy poczuła, jak włosy opadają jej na ramiona, wstała z miejsca i spojrzała na kobietę.
- Masz zostać tutaj.- powiedziała.
- Słucham?- zaskoczona dziewczyna tylko tyle mogła powiedzieć.
- Widzę, że cierpisz. Nie mam sumienia, ciągnąc cię tak daleko. Tym bardziej że zostałaś ukarana przeze mnie. Zostań tutaj i zajmij się moim pawilonem. Zmieniaj kwiaty, posprzątaj go, i najważniejsze odpocznij.- uśmiechnęła się do niej.
- Ale pani...- nie dała jej dokończyć.
- To rozkaz.- odparła tonem nieznoszącym sprzeciwu.- A teraz idź go wykonać.
       Wyminęła ją i podeszła do przygotowanego stroju. Kątem oka zobaczyła, że Yao Ming opuściła pomieszczenie. Szybko zmieniła swoją suknię ślubną, na rzecz zwykłej granatowej sukienki. Cieszyła się, że jednak ją ze sobą zabrała. Gdy tylko się ubrała, usiadła przy lustrze. Grzebieniem przejechała kilka razy po włosach i związała je czarną wstążką. Sprawdziła tylko, czy wszystko zrobiła i opuściła pawilon.





Miałam wrócic we wrześniu, ale widamośc o powtórkach Cesarzowej zmusiła mnie, abym jednak wróciła szybciej : D
PS. Sprawdzałam błędy z początku, później mi się odechciało, udawajcie, że ich nie ma XD

wtorek, 12 lipca 2016

Ogłoszenie

Z powodu spraw rodzinnych rozdziały pojawia sie później niż planowałam. Możliwe, że do blogowania wrócę jesienią . Pozdrawiam Ola Mirosia.

piątek, 8 lipca 2016

7

Polecam przed rozpoczęciem lektury właczyc sobie :Klik ^^
***

     Jeom Bak-Yi zaatakował jednego z napastników. W tym czasie również książę wyjął z pochwy swój miecz i zaatakował. Moo-Song złapał Arisę za nadgarstek i pobiegli w stronę ogrodu. Wojownik co chwilę obracał się czy ktoś za nimi nie biegnie. Wątpił w fakt, że było tylko dwóch zamachowców. Kiedy byli już wystarczająco daleko i był pewien, że tutaj jej nic nie grozi, spojrzał na kobietę.
- Zostań tutaj pani, ja muszę im pomóc.- Arisa przytaknęła zgadzając się. Moo-Song czym prędzej wrócił do swoich towarzyszy. Nie mylił się, wraz z dwójką zamachowców wtargnęło jeszcze pięciu. Mieli na sobie mundury królewskie. Każdy miał zasłoniętą twarz. Wyjął miecz z pochwy i zadał cios jednemu z nich.            
       Jednak mężczyzna widocznie był dobrze przeszkolony, bo obronił się przed atakiem. Książę Wang Yu ze wściekłością w oczach powalił mężczyznę. Jednak ten wstał i walczył dalej. Książę spojrzał na Jen-ta, który od razu zrozumiał, o co może chodzić. Zakończył żywot jednego z zamachowców i wbiegł po schodach do altanki. Złapał za dzwonek i już po chwili roznosił się alarmujący dźwięk.

***


     Arisa wychyliła się zza żywopłotu i spojrzała na biegnących żołnierzy. Jeden z nich wydawał się jej znajomy. Przyjrzała się jego twarzy, która nic jej nie mówiła, ale była pewna, że go skądś zna. Dopiero widząc rękę, w której trzymał miecz, zauważyła potężną ranę. Schowała się z powrotem i oparła plecami o żywopłot. To ta sama osoba, którą dźgnęła kawałkiem stłuczonego wazonu. Czyżby było ich więcej? Połknęła głośno ślinę i jeszcze raz wychyliła się. Dany mężczyzna odłączył się od grupy i teraz rozglądał się po dziedzińcu, szukając kogoś. Miała wrażenie, że chodzi, zapewnię o nią.Widząc, spojrzenie w stronę jej kryjówki od razu wiedziała, że musiał ją zobaczyć. Nie myśląc dłużej, zaczęła biec w głąb ogrodu.

     Mężczyzna, widząc wzrok kobiety, ruszył w jej stronę. Nie mógł pokazać się Wang'owi Go bez niej. Jego bał się bardziej niż śmierci. Wyjrzał za żywopłot, ale po kobiecie nie było śladu. Znał te tereny jak własną kieszeń. Ogród prowadził tylko do jednego miejsca. Mostek nad rzeczką był niedaleko. Postanowił pobiec na skróty i tam poczekać na kobietę. Droga nie była łatwa. Mężczyzna musiał omijać wojowników. Jednak udało mu się to bez większego wysiłku. Przeskoczył przez mur i rozejrzał się. Jeszcze jej nie było. Postanowił ukryć się i zaatakować w odpowiednim momencie.

***

      Wang Yu powalił ostatniego zamachowca. Wytarł ręką pot z czoła i spojrzał na leżące ciała. W tej chwili dziękował Jen-ta że przyszedł do niego i opowiedział o podejrzanych typach. Gdyby nie to Arisa mogłaby już nie żyć. Jen-ta czuł, że coś jest nie tak. Przyjrzał się każdemu i doszło do niego, że przed pawilonem widział trójkę mężczyzn, a gdy przyszli była tylko dwójka. Otworzył szerzej oczy i wbiegł do pawilonu Arisy.                  Wchodząc do sypialni, zobaczył rozwalony wazon i uchylone okno. Zły uderzył ręką o stół i wybiegł .
- Panie, gdzieś tu jest jeszcze jeden zamachowiec.- powiedział poważnie do Wang'a Yu, który czekał, aż Moo-Song przyprowadzi Arisę. Książę spojrzał zaskoczony na przyjaciela.
- Jesteś pewien?- położył mu dłonie na ramionach.
- Pod pawilonem stało trzech, kiedy przybyliśmy, było ich dwóch, a w sypialni jest otwarte okno.
     Wang Yu miał w głowie już czarny scenariusz. Pobiegł do ogrodu gdzie Moo-Song zaprowadził Arisę. Tuż za nim biegł Jen-ta. Kiedy był już blisko, zza żywopłotu wybiegł wojownik. Książę od razu wiedział, co to mogło znaczyć.
- Dokąd prowadzi ten ogród?- zapytał, oczekując szybkiej odpowiedzi.
- Do mostu nad rzeką.- odparł Jen-ta.- Znam krótszą drogę.- powiedział, biegnąc. Książę i Moo-Song bez chwili zastanowienia ruszyli za nim.

***

     Arisa wybiegła z ogrodu. Była, zaskoczona widząc most i rzekę, która mocno waliła w brzegi. Zmęczona oparła się o drzewo nieopodal. Tak długi bieg nie sprzyjał jej, a do tego boląca rana była nie do wytrzymania. Zsunęła odrobinę materiał i zobaczyła mocne rozcięcie. Syknęła, dotykając je. Musiała jak najszybciej wrócić do pałacu gdzie będzie bezpieczna. Zakryła ranę i ruszyła w stronę mostu. Spojrzała na spróchniałe deski z nadzieją, że nie zarwą się pod nią. Położyła stopę na pierwszej, a ta od razu ułamała się.        Jedynym rozwiązaniem było przejście rzeki. Ciągle mając w dłoni miecz, niechętnie spojrzała na pewnie lodowatą wodę.
- I znowu się spotykamy. - odwróciła się, widząc mężczyznę z zakrytą twarzą. Jego widok był idealnym bodźcem, który zmusił ją do wskoczenia do rzeki. Woda tak jak myślała, była zimna. Sięgała jej do podbródka. Stawiała największe kroki tylko po to, aby jak najszybciej znaleźć się na drugim brzegu. Słysząc, plusk wody przyspieszyła, ale i to nie pomogło. Mężczyzna złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Nie tak szybko. - powiedział, a ona była pewna, że uśmiecha się złośliwie. Wyrwała się z jego uścisku, co było nie lada wyzwaniem i podniosła miecz do góry.
- Nie zbliżaj się.- zagroziła, robiąc krok do tyłu.
- Dziewczynka znalazła zabawkę?- zakpił-No proszę! Zrań mnie, a nawet zabij!- wykrzyczał.
     Arisa nie zastanawiała się nawet chwili. Wbiła mu miecz w ramie. Mężczyzna syknął z bólu, ale po tym zaśmiał się. Kobieta szybkim ruchem wyjęła  miecz i dopłynęła do brzegu. Wychodząc z rzeki, widziała jak zbrodniarz, nie przejmując się raną, płynie w jej stronę. Nie miała dużo siły więc ucieczka lasem, w nocy odpadała. Zrobiła kilka kroków do tyłu i przygotowała miecz. Mężczyzna, kiedy był już na lądzie, spojrzał na nią pogardliwie i wyjął miecz z pochwy. Walka rozpoczęła się jego ruchem. Atakował coraz mocniej, a ona tylko broniła się przed ostrzem. Mężczyzna zadał je dwa mocne uderzenia. Jedno w brzuch drugie w udo. Kobieta upadła na ziemię. Czuła, że to prawdopodobnie jej koniec. Jednak niespodziewane pojawienie się księcia, Mężczyzna wiedział, że nie da sam mu rady. Spojrzał na Arisę mówiąc:
- To jeszcze nie koniec.- po tych słowach pobiegł w stronę lasu.
Arisa wstała z ziemi. Musiała być w fatalnym stanie, bo widzący ja książę zamarł. Zakryła dłonią ranę na brzuchy. Kusztykając, ruszyła w jego stronę. Książę kucnął przed nią.
- Wskocz mi na plecy! Zaniosę cię do pałacu.- mówił.
- Nie musisz panie, dam radę.- odparła, mijając go.
Wang Yu wiedział co ma zrobić. Wstał szybko i podszedł do kobiety, podnosząc ją. Zaskoczona spojrzała na niego.
- Panie, będziesz cały mokry!- sprzeciwiła się.
- To nic, ty jesteś ważniejsza.- powiedział, a jej twarz momentalnie stała się czerwona.


***

       Medyk opatrzył dokładnie każdą ranę kobiety. Był zaskoczony, że tak krucha osoba tyle wytrzymała. Pozostawił śpiącą kobietę w sypialni księcia. Opuszczając pomieszczenie, został od razu zasypany wieloma pytaniami. Wang Yu był ciekaw co z Arisą. Lekarz odchrząknął i odparł, że rany trzeba raz dziennie smarować maścią, którą zostawił na stoliku. Kiedy odszedł, książę spojrzał na Bang'a i Hou. Stali obok ściany z widocznym zmartwieniem na twarzy. Książę wiedział, że nawet po ślubie jest możliwość kolejnego ataku. Moo-Song i Jeom Bak-Yi szukają zamachowca, ale ich może być więcej. Westchnął i spojrzał na swojego eunucha.
- Po moim ślubie będziemy szukać dalej handlarzy solą.- rozpoczął-Zabierzemy Arisę, nie wybaczę sobie, jeśli podczas mojej nieobecności ktoś ją zabije.
      Po tych słowach wszedł do swojej sypialni. Widząc śpiącą kobietę, uśmiechnął się lekko. Wyglądała jak anioł. Podszedł bliżej i przykrył ją szczelnie. Nie wiedząc, co ma robić ,usiadł na podłodze tuż obok i złapał jej małą drobną dłoń. Trzymając ją, oparł głowę o łóżko, zamykając oczy. Nie potrzeba było wiele czasu, aby książę usnął. Całą sytuację obserwował Bang i Hou przez uchylone drzwi. Spojrzeli na siebie zadowoleni. Z uśmiechem zamknęli drzwi. Postanowili usiąść na krzesłach i poczekać, aż ta dwójka wstanie.
      Poranek był czasem, który Arisa najbardziej nie lubiła. Zawsze wstawała wcześnie, nawet kiedy po przedniejszego dnia była wykończona. Otworzyła oczy i ziewnęła. Od razu jej coś nie pasowało. Bolące rany, dawały jej pewność, że wczorajszy wieczór na pewno nie był snem. Rozejrzała się i nie rozpoznała żadnej rzeczy znajdującej się w pomieszczeniu. Ponadto czuła ucisk na dłoni. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła znaną czarną czuprynę księcia. Gwałtownie usiadła, przez co poczuła ból w okolicach brzucha, a do tego gwałtownie obudziła Wang'a Yu. Mężczyzna szybko wstał i rozejrzał się. Dopiero widząc pytające spojrzenie kobiety, odchrząknął.
- Usnęłaś w drodze do pałacu, a nie chciałem, abyś została w tamtym pawilonie.- mówił zakłopotany.
- Dziękuję za troskę, ale musiałeś panie spać na podłodze.- mówiła zawstydzona.
- To nic.- zaśmiał się, a kobieta uczyniła to samo. Wang Yu podszedł do stolika i nalazł wody do filiżanki. Podał ją kobiecie, a ta od razu upiła sporą część. Książę usiadł na łóżku i wpatrywał się w Arisę z uśmiechem.
- Coś nie tak?- zapytała.
- Zastanawia mnie, skąd miałaś miecz.- powiedział ciekawy.
- To długa historia.- odparła.
- Mamy czas.- zachęcił ją.
- Kiedy miałam dziesięć lat, matka pojechała ze mną do Yuan'u. Chciała oddać mnie, abym została konkubiną. Eunuch wybierający odpowiednie panny na stanowisko konkubiny lub służącej, nie chciał mnie. Byłam chorowitym dzieckiem. Matka nie była tym zachwycona. Miała nadzieję, że zostanę kiedyś cesarzową i przyniosę zaszczyt swojej rodzinie. Kiedy wróciliśmy do Goryeo, pierwszej nocy przyszła do mojej sypialni i zaczęła mnie dusić. Uważała, że po co jej dziecko, które nic nie osiągnie.- mówiąc to z jej oczu, popłynęły łzy - Baio, który widział to przez uchylone drzwi, powiadomił naszego ojca. Powstrzymał ją w ostatnim momencie. Kilka dni później odeszli zostawiając nas samych sobie. Od tamtej pory boje się zostawac sama, a podczas snu muszę miec miecz, żeby się obronic.
Wang Yu wpatrywał się w nią oszołomiony. Nie wiedział co powiedzieć, więc najzwyczajniej w świecie zbliżył się i przytulił ją. Kobieta wytarła dłonią łzy i odsunęła się od księcia.
- Ja będę o ciebie dbał, szanował i kochał.- Wang Yu spojrzał w jej oczy mówiąc to-Więc nie mów do mnie panie.- zaśmiał się. - Dla ciebie jestem Wang Yu.


***



Skoro już tu jestem pochwalę się nowym opowiadaniem, które mam nadzieję wam się spodoba :)  MASK

środa, 29 czerwca 2016

6



     Narzeczona księcia została przeniesiona do pawilonu niedaleko Wang'a Yu. Odpowiadało jej to. Miała blisko ogród różany, stawy i kwitnące drzewa wiśni. Dodatkowo przystojnego księcia nieopodal. Kobieta weszła do pawilonu rozglądając się. Był znacznie większy niż poprzedni. Naprzeciw drzwi stał dębowy stolik a dwiema matami do siedzenia na bokach. Przy jednej ścianie stał biały parawan, z namalowaną gałęzią, z rozkwitającymi kwiatami wiśni. 
     Arisa weszła do kolejnego pomieszczenia. Był tam tylko stół i sześc. krzeseł. Jej uwagę przykuł jednak obraz. Podeszła bliżej, przyglądając mu się. Na obrazie ukazano mężczyznę stojącego plecami. Miał uniesiony miecz, a obok niego klęczała kobieta. Nie wiedziała, o co mogło chodzić artyście dzieła, ale postanowiła, któregoś dnia nad tym pomyśleć.
     Opuściła pokój w zamyśleniu. Ostatnim pomieszczeniem była ogromna sypialnia. Na samym środku przy ścianie stało wielkie łóżko. Było zakryte białym baldachimem. Obok łóżka mieścił się mały wazon ozdobiony najróżniejszymi wzorami. W środku były jej ulubione czerwone i białe róże. Spojrzała zaskoczona na Yao Ming.
- Jego wysokość dowiedział się, że panienka je lubi. Kazał zebrać najładniejsze i tu je przynieść.- uśmiechnęła się.
- Podziękuj księciu ode mnie.- spojrzała na swojego eunucha.
- Oczywiście pani.- mężczyzna, widząc uśmiech kobiety, poczuł radość.
- Ja już dzisiaj zostanę tutaj.
- Źle się czujesz pani?- zmartwiła się Yao Ming.
- Nie.- zaśmiała się- Tyle się dzisiaj wydarzyło. Jestem zmęczona.
- To może przyniosę herbatę?- zapytała z uśmiechem.
- Tak i ciasteczka.- Arisa uśmiechnęła się, a Yao Ming ukłoniła się. Kiedy służąca wyszła ze sypialni, eunuch poszedł w jej ślady i udał się do księcia.


***


     Hou udał się na główny dziedziniec, zaraz po tym, kiedy dowiedział się, gdzie jest książę. Eunuch śpieszył się, nie chciał bowiem zostawiać swojej pani samej na długo. Kiedy był już w połowie drogi dołączył do niego Jeom Bak-Yi. Wojownik spojrzał na niego i od razu rozpoznał w nim eunucha narzeczonej księcia. Nie odzywając się do siebie, przemierzali kolejne kroki. Jednak panująca cisza, nie odpowiadała Jeom Bak-Yi'owi. Spojrzał na Hou i rozpoczął rozmowę.
- Gdzie ty się w ogóle wybierasz, co?
- Do księcia, nie widzisz?- zapytał oburzony.
- Po co?- wojownik zatrzymał się i zmierzył eunucha wzrokiem.
- Panienka Arisa kazała, przekazać mu coś.- odparł i ruszył dalej.
     Wojownik powiedział coś pod nosem i ruszył za Hou. Kiedy byli już wystarczająco blisko, zauważyli księcia Wang'a Yu, który trenował strzelanie do celu. Był w to bardzo dobry. W prawdzie mówiąc, książę wspaniale jeździł konno, a także poprawiał swoje zdolności waleczne. Wiadomo było, że będzie z niego dobry król. Zbiegli po schodach, a Bang widząc ich, podbiegł do księcia. Powiedział mu kilka słów na ucho, a ten odwrócił się. Widząc przyjaciela i znanego eunucha, oddał kołczan ze strzałami Moo-Songowi. Natomiast sam łuk odłożył na stolik. Poczekał, aż dwójka mężczyzn zbliży się.
- Panie.- eunuch ukłonił się nisko i spojrzał na Wang'a Yu. - Przysyła mnie panienka Arisa.
- Czyżby jej czegoś brakowało?- zapytał książę.
- Oczywiście, że nie. Prosiła, abym podziękował za kwiaty.- Hou uśmiechnął się.
- Podobają jej się?- książę ucieszył się i spojrzał na swoich towarzyszy. - Codziennie przynoście jej nowe, a ty możesz już odejść.- zwrócił się do eunucha. Kiedy Hou zniknął z pola widzenia Jeom Bak-Yi odezwał się:
- Panie czyżbyś się zakochał?- zapytał.
- Na pewno jeszcze nie. Książę jest dojrzały i nie zakochuje się po kilku dniach.- Moo-Song także wtrącił się do rozmowy.
- Obaj guzik wiecie. Arisę można nazwać najpiękniejszą kobietą w Goryeo. Tylko ślepy by się nie zauroczył.- Bang, który od razu polubił kobietę, powiedział co myśli. A Wang Yu? Uśmiechnął się pod nosem.


***


     Arisa spojrzała na Yao Ming, która właśnie weszła do pomieszczenia z tacą. Dziewczyna położyła przed nią dzbanek, filiżankę i talerzyk z ciasteczkami. Dodatkowo srebrną łyżeczkę i parę pałeczek. Kobieta nie czekając dłużej, nalała sobie parującej cieczy do filiżanki. Powąchała unoszący się aromat i od razu wybiła większą część. Pałeczkami chwyciła jedno z ciastek. Jedząc je, czuła orzechy i suszone persymony, które uwielbiała. Do pomieszczenia niespodziewanie weszły dwie kobiety. Arisa nie znała ich dokładnie. Ukłoniły się i podeszły bliżej.
- Księżniczka Kyunghwa, przysyła od siebie wywar z mięty. Ma panience pomóc z nerwami po dzisiejszym dniu. - powiedziała, podając jej szklankę.- Najlepiej powinna panienka wypić teraz, dopóki jest gorące.- Arisa upiła łyk cieczy i od razu poczuła gorzki smak, uśmiechnęła się krzywo i spojrzała na służki. Odłożyła szklankę na stół.
- Podziękujcie księżniczce i przekażcie, że jest pyszne.- skłamała, ale nie chciała robić przykrości komuś, kto chce pomóc. Poczekała, aż kobiety wyjdą i zwróciła się do Yao Ming.- Wylej to gdzieś, ale tak by nikt nie widział.- dziewczyna skinęła głową i podeszła ze szklanką do doniczki gdzie wlała ciecz.
Służki opuszczając pawilon przyszłej królowej, podeszły do mężczyzny stojącego przy drzewie.
- Wypiła całość?- zapytał.
- Upiła odrobinę, ale smakowało jej, więc pewnie wypije resztę.- odparła jedna.
- Dobra robota.- powiedział, dając obu dwie sakwy ze złotem.

***


     Arisa, kiedy tylko zaszło słońce, wzięła kąpiel w płatkach kwiatów. Nie czuła się najlepiej. Głowa bolała ją niemiłosiernie. Yao Ming nalegała, abym poinformować księcia, lecz kobieta nie chciała go niepotrzebnie martwic. Po powrocie do pawilonu z kufra wyjęła zawinięty w materiały miecz. Służka spojrzała na nią zaskoczona.
- Zawsze mam go pod poduszką, kiedy śpię sama. Jak byłam dzieckiem, matka chciała udusić mnie we śnie.- wyjaśniła, Yao Ming była tym zdziwiona. Przecież każda matka kocha swoje dziecko. Arisa położyła miecz pod poduszką, a sama położyła głowę na drugiej. Przymknęła oczy, lecz nie mogła zasnąć. Yao Ming podeszła bliżej i położyła rękę na jej rozpalonym czole. Była zmartwiona stanem dziewczyny.
- Przynieś mi wody.- Arisa spojrzała na swoją służkę, a ta tylko skinęła głową. Wychodząc, zgasiła świecę, mając nadzieję, że to pomoże Arisie zasnąć. Wyszła z pawilonu i udała się do królewskiej kuchni.
     Niedaleko pawilonu stało troje mężczyzn. Chcieli zabić służkę, żeby wkraść się do środka, ale jej nieobecność była im bardziej na rękę. Ich dowódca zasłonił twarz, to samo zrobiła reszta. Rozejrzeli się czy przypadkiem  nigdzie nikogo nie ma. Na szczęście wojownicy, którzy tego wieczoru patrolowi tę okolicę byli znani ze swojej słabości do wina.
- Pamiętajcie, załatwiamy to szybko i wracamy.- szepnął szef bandy.
- A jeśli ona nie śpi?- zapytał jeden równie cicho.
- Ten wywar z mięty powaliłby konia.- oburzył się.- A jeśli nie to walniesz ją w głowę, tylko tak by jej nie zabić. Rozumiesz?
- Tak, panie.- powiedział.
- My dawaj, idziemy, a ty zostań tutaj jakby ktoś, się zbliżał, ostrzeżesz nas.
     Mężczyzna pokiwał, dając znać, że rozumie. Pozostała dwójka szybko wbiegła po schodach. Delikatnie otworzyli drzwi i udali się w stronę sypialni.
     Arisa słysząc skrzypienie podłogi była co najmniej pewna, że to na pewno nie Yao Ming, Hou natomiast jest teraz u księcia. Usiadła szybko i wyjęła spod poduszki miecz. Słysząc, że ktoś jest już blisko, położyła się, zakrywając siebie i miecz. Ściskała rękojeść, oddychając szybko.
     Mężczyźni weszli do środka i widząc kobietę podeszli powoli. Jeden z nich nachylił się nad dziewczyną, a ta szybko przyłożyła mu miecz do gardła. Pomimo ciemności, która panowała w pomieszczeniu, mogła zobaczyć zaskoczenie na ich twarzach. Z całej siły kopnęła mężczyznę, który wpadł na swojego wspólnika. Obaj wylądowali na drogocennym wazonie. Kobieta szybko wstała z łóżka i zaczęła biec w stronę wyjścia. Jeden z nich złapał ją za nogę, przez co z hukiem upadła. Spojrzała na zakrwawiona rękę mężczyzny, który próbował ją do siebie przyciągnąć. Miecz przy upadku jej wyleciał. Jedynym ratunkiem był kawałek potłuczonego wazonu. Złapała go i wbiła oprawcy w rękę. Ten krzyknął z bólu, puszczając jej nogę. Szybko wstała, biorąc miecz. Wybiegła z pawilonu, niestety przed nim stał jeszcze jeden mężczyzna. Zrobiła krok do tyłu i poczuła, jak opiera się o czyjąś klatkę piersiową. Odwróciła się, widząc mężczyznę z sypialni. Teraz w świetle księżyca dostrzegła ranę na czole, z której sączyła się krew. Wiedziała, że jest na straconej pozycji.
- Ty mała plugawa...- nie dokończył, bo przez złość zadał jej cios w ramię. Od razu z rany zaczęła się  sączyć krew.
     Arisa załapała się za ramię i zrobiła kilka kroków do tyłu. Mężczyźni zaczęli się zbliżać, przez co czuła jakby śmierć stała za jej plecami.
- Ej wy!- słysząc znany głos spojrzała w stronę Jeom Bak-Yi. Obok niego był Moo-Song, Jen-ta i książę Wang Yu. - Psy, nie macie za grosz honoru!- wykrzyczał i ruszył w ich stronę z gotowym do boju mieczem.






To co mamy już 6 rozdział ! Powiedzcie wolicie, aby rozdziały pojawiały się tak często jak teraz, czy może żeby były dwa razy w miesiącu? I czy chcielibyście poznac bliżej Arisę? Jej historię z życia? Rozdział dodany wcześniej niż planowałam. Miał byc 3 lipca ale musiałam przeniesc :) Pozdrawiam Ola Mirosia.

sobota, 25 czerwca 2016

5

 


     Arisa do swojego pawilonu wróciła, dopiero kiedy słońce zaczynało znikać za horyzontem. Hou, który pilnował, aby nic się nie wydarzyło, był zadowolony faktem, że nikt nie szukał jego pani. Słysząc skrzypienie podłogi i znajome głosy uśmiechnął się i wstał z krzesła, na którym siedział. Yao Ming szła tuż obok Arisy. Obie były widocznie w dobrym humorze. Kobieta weszła do swojej sypialni i usiadła przed toaletką. Dzień spędzony w towarzystwie księcia był bardzo udany. Okazał się byc, taki jak go sobie wyobrażała. Nie był mężczyzną, który nakładał sobie główny cel zdobycie władzy. Po rozmowie wiedziała, że najważniejsze dla niego jest dobro ludu. Yao Ming rozpuściła resztę włosów, następnie grzebieniem leżącym na stoliku, zaczęła je rozczesywać. Arisa przymknęła oczy i myślami nadal była w różanym ogrodzie z Wang'iem Yu. Jej zamyślenie przerwał królewski eunuch, który wszedł do środka.
- Wybacz pani, że cię nie pokoje. - mówiąc to, ukłonił się.- Król zaprasza wszystkie kandydatki na kolację. Proszę udać się za mną.
Eunuch spojrzał na kobietę. Arisa wstała z krzesła i tylko spojrzała na swoich przyjaciół. Eunuch wyszedł z sypialni, a tuż za nim ruszyła Arisa, Hou i Yao Ming. Szyli nieznaną częścią pałacu. Arisa przyglądała się wszystkiemu, jakby chciała zapamiętać każdą rzecz. Eunuch zatrzymał się przed wielkimi drzwiami. Dwaj strażnicy otworzyli je, a ich oczom ukazał się przyozdobiony stół, przy którym siedział już król, Wang Yu oraz większość kandydatek. Wraz z Arisą przybyła Xianmei, która widząc księcia, uśmiechnęła się szeroko. Obie oddały wyraz szacunku ukłonem i zaczęły iść w stronę wolnych miejsc. Bang widząc znaną twarz podszedł do Arisy, która siedziała już na krześle.
- Pani dla ciebie jest inne miejsce.- uśmiechnął się, a dziewczyna wstała od stołu.
     Eunuch zaprowadził ją do wolnego miejsca przy księciu. Odsunął krzesło, kiedy czarnowłosa usiadła eunuch, przysunął jej krzesło. Bang wrócił do Moo-Song'a i Jeom Bak-Yi, którzy pełnili funkcję ochroniarzy.
     Xianmei spojrzała z zazdrością na swoją rywalkę. Zastanawiała się, dlaczego akurat ona zajęła miejsce obok księcia. Czyżby Wang Yu nie wiedział jak ważną funkcję pełni jej ojciec? Kobieta spojrzała na swoje dłonie, które pod wpływem gniewu zaczęły się trząść. Szybko położyła je na kolanach mając nadzieję, że nikt tego nie widział. Wypuściła powietrze z usta próbując się uspokoić. Podniosła głowę i znowu spojrzała w stronę księcia, który wpatrywał się w tą nic nie wartą kobietę. Przestała mu się przyglądac, dopiero kiedy służba przyniosła jedzenie. Kobieta spojrzała na zupę i złapała łyżkę.
Król przyglądał się swojemu synowi z uśmiechem. Podejrzewał, że to właśnie siostra Baio będzie jego wybranką. Miał jednak nadzieję, że wybierze Xianmei. Jej ojciec i on są przyjaciółmi. Jednak ważniejszy dla niego był jego jedyny syn. Odwrócił wzrok od księcia i przyjrzał się zebranym. Nie zobaczył nigdzie Wanga Go, którego zaprosił na kolację. Czyżby mężczyzna nadal był urażony tym, że wybrał syna na następcę tronu?
     Arisa czuła na sobie spojrzenia kandydatek. Były pełne nienawiści i zazdrości. Nie była tym zaskoczona wyróżnienie, kiedy nazajutrz ma być wybrana żona dla księcia, mówiło tylko jedno: Wracaj do domu. Dziewczyna zaczęła bawić się łyżką, co widocznie zauważył król.
- Drobie dziecko, nie smakuje ci?- zapytał.
- Nie, po prostu chwilę wcześniej zjadłam kolację.- uśmiechnęła się.
- Rozumiem.- król spojrzał na syna, który widocznie coś ukrywał.
- Proszę mi wybaczyć, ale jednak położę się już spać.- Arisa wstała z krzesła i ukłoniła się. Wang Yu nie był, zadowolony chciał, aby kobieta została tutaj. Chciał czuć jej ciepło przy sobie. Wiedział, że jeżeli teraz wyjdzie jego ojciec, pociągnie za tym czynem konsekwencje. Wypił czarkę i spojrzał na swojego ojca.

 ~~~


     Wang Go siedział przy stole, zapisując nowych dłużników. Kiedy wykonał czynność, odłożył pędzel i spojrzał na ścianę. Jutro musi udać się do pałacu. Był ciekawe, która z tych dziewuch ma zostać żoną tego szczeniaka. Jego zadumę przerwało przybycie Szakala. Spojrzał na drobnego mężczyznę i wskazał miejsce przed sobą. Szakal ukłonił się i usiadł. Wang Go spojrzał na swojego najwierniejszego sługę. Uśmiechnął się pod nosem.
- Witaj, Szakalu dostałeś nowe informacje?- zapytał.
- Owszem, jutro w nocy wykradniemy sól. - Szakal spojrzał na swojego pana.
- Świetnie, możesz odejść. - mężczyzna wstał i ukłonił się. Odwrócił si.ę na pięcie i udał się w stronę drzwi. W przejściu minął się z Jo-cham'em, który spojrzał na niego badawczo. Minął go i pokłonił się Wang'owi Go. Poczekał aż, Szakal odejdzie. Zamknął za nim drzwi i usiadł naprzeciw swojego pana. Odchrząknął i uśmiechnął się.
- Masz to ?- zapytał ciekawy Wang Go.
- Oczywiście panie! Trudno było to zdobyć, ale udało mi się. - Mężczyzna wstał i podszedł do drzwi. Gestem dłoni przywołał sługę. Starszy mężczyzna wszedł do pomieszczenia z płótnem, które było zakryte granatowym materiałem.
- Zdejmij ten materiał.- nakazał a Jo-cham podszedł i zdjął ów materiał. Ich oczom ukazał się obraz kobiety. Wang Go uśmiechnął się szeroko.- To ona.
- Nazywa się Arisa panie plotki mówią, że jest ulubienicą księcia.- spojrzał na Wang'a Go.
- I tak będzie moja. - odparł.

 ~~~


      Nadszedł dzień wyboru. Kandydatki z nadzieją przemierzały drogę do głównej sali. Liczyły na to, że to jednak któraś z nich zostanie żoną Wang'a Yu. Arisa szła tuż za nimi, rozglądając się czy może jej brat już nie przybył. Wiedziała, że większość ojców już była w sali i czekała na wolę księcia. Jednak nigdzie nie dostrzegała Baio. Jednak coś jej podpowiadało, że wojownik już jest w sali. Yu Tian, która prowadziła je, zatrzymała się przy schodach.
- Musicie tu poczekać do momentu, aż przyjdę.- nakazała i weszła po schodach, a straż otworzyła wielkie wrota, wpuszczając ją. Zaraz po Yu Tian do pomieszczenia weszli eunuchowie, którzy służyli kandydatkom. Służące również poszły z eunuchami i zniknęły za wrotami. Arisa spojrzała na Xianmei, która mierzyła ją nienawistnym wzrokiem. Kobieta przestała dopiero, widząc zbliżające się postacie. Bez trudu rozpoznała księcia i jego eunucha. Uśmiechnęła się szeroko i poprawiła suknię. Arisa odwróciła się i widząc Wang'a Yu wystarczająco blisko ukłoniła się. Eunuch idący za księciem trzymał brązową skrzynię. Wang Yu uśmiechnął się na widok Arisy, ale ten uśmiech znikł zaraz po tym, jak zobaczył jak jedna z kandydatek, patrzy na niego zalotnie. Odchrząknął i wszedł po schodach. Straż od razu otworzyła wrota, a książę ostatni raz obrócił się i spojrzał na kandydatki. Arisa odprowadziła mężczyzn wzrokiem. Czuła jak serce bije jej z niebezpieczną szybkością. Dłonią dotknęła swoje zaróżowione poliki. Uśmiechnęła się pod nosem. Chwilę później we wrotach stanęła Yu Tian. Dłonią nakazała kobietą wejść. Xianmei wepchała się przed Cho Chang i jako pierwsza weszła do sali. Arisa wywróciła oczami i weszła zaraz za swoją przyjaciółką. W pomieszczeniu dostrzegła uśmiechniętego Baio. Stał tuż obok nieznanego jej mężczyzny. Był on odrobinę niższy niż Baio. Od razu zauważyła, że musi być starszy. Nie miał przyjemnego wyrazu twarzy. Arisa przestała mu się przyglądać, dopiero kiedy musiała skręcić w drugą stronę.
- Witajcie.- król przywitał wszystkich zgromadzonych.- Dzisiejszego dnia mój jedyny syn wybierze sobie żonę. Cieszę się, że rodziny kandydatek, urzędnicy i ty Wang Go zaszczyciliście nas swoją obecnością.- król spojrzał na wszystkich po kolei.- Yu Tian oddaję ci głos.
- Dziękuję panie.- kobieta ukłoniła się i wyszła na środek sali, a obok niej stanął Bang.- Książę wręczy dzisiaj swojej wybrance tę spinkę.- powiedziała, otwierając skrzynie trzymaną przez eunucha. Delikatnie wyjęła złotą spinkę z kwiatem na zakończeniu i pokazała ją wszystkim.- Inne natomiast dostaną zwykłą różę- powiedziała, a Bang postanowił się wtrącić.
- Książę również zadecydował nie mieć konkubin.- po tych słowach Xianmei przegryzła wargę.
- Książę zaczynajmy.- Yu Tian spojrzała na Wang'a Yu, który podszedł do ostatniej kandydatki. Bang otworzył szerzej skrzynię. Kobieta wyciągnęła rękę, a w jej dłoni znalazł się kwiat. Spojrzała na niego zażenowana i spuściła głowę. Ten sam los czekał pozostałą szóstkę. Cho Chang spojrzała na mężczyznę i wiedziała, że również dostanie kwiat róży. Kiedy już go otrzymała uśmiechnęła się. Wang Yu ominął Arisę i podszedł do Xianmei, która uśmiechnęła się, widząc ten czyn. Nie wyciągała, ręki wiedząc, że lada moment a na jej głowie wyląduje złota spinka. Niestety widząc, czerwoną różę w dłoniach księcia. Wypuściła powietrze zła, ale chwyciła łodygę. Wang Yu powrócił do czarnowłosej kobiety, która patrzyła na niego swoimi brązowymi oczami. Książę uśmiechnął się i ze skrzyni wyjął złotą spinkę, którą włożył w jej włosy. Arisa uśmiechnęła się.
Wang Yu wyciągnął do niej swoją rękę, którą kobieta od razu chwyciła. Wyszli na środek. Baio był dumny ze swojej siostry. Cho Chang była szczęśliwa, że to właśnie Arisa została wybrana. Natomiast Xianmei miała już obmyślony plan na takie okoliczności.
- Niech żyje księżniczka Arisa!- Bang odłożył skrzynie i wykrzyczał to, machając w górę i w dół rękami. W jego ślady poszła reszta zgromadzonych. Kiedy skończyli, odezwał się Wang Go.
- Gratuluję książę! Wiem, że wybrałeś mądrze.
- Jednak gdyby coś się stało Arisie na jej miejsce wejdzie Xianmei.- król spojrzał na syna.
    Kobieta uśmiechnęła się i wyszła przed szereg. Ukłoniła się i podziękowała królowi. Ostatnimi rzeczami, jakie obwieszczono, był ślub, który ma się odbyć już za trzy dni. Xianmei wiedziała, że musi działać szybko. Najlepiej, gdyby jeszcze dzisiaj ta dziewucha umarła.

 ~~~


     Xianmei opuściła swój pawilon od razu, kiedy wysłała swoją służkę po herbatę. Na głowę zarzuciła pelerynę chcąc, aby nikt jej nie rozpoznał. Miała umówione spotkanie. Szła cicho starając się, aby nikt jej nie zauważył. Mijała strażników, którzy nic nie podejrzewali. Widząc pawilon mężczyzny, do którego się wybierała, przyspieszyła. Strażnicy dobrze wiedzieli o spotkaniu, więc przepuścili kobietę. Xianmei otworzyła drzwi i spojrzała na mężczyznę siedzącego przy stoliku. Usiadła na macie naprzeciwko.
- Więc w czym mogę ci pomóc?- zapytał, kiedy zdjęła pelerynę z głowy.
- Panie wiem, że chciałbyś mieć władzę i ja mogę ci ją dać musisz mi tylko pomóc w jednej rzeczy.- uśmiechnęła się.
- Mów w jakiej.- mężczyzna był zaciekawiony.
- Zabij Arisę.
Wang Go spojrzał na kobietę, ale wiedział od razu, że jej nie zabije. Jednak wiedział co powinien zrobić.
- Uczynię to.




poniedziałek, 20 czerwca 2016

4





     Był już późny wieczór, kiedy książę powrócił do pałacu. Pierwszą rzeczą, jaką musiał zrobić to spotkać się z ojcem. Oddał konia młodemu chłopakowi, który podbiegł do niego od razu, kiedy się pojawił. Wang Yu spojrzał w stronę pawilonów. Gdzieś tam jest kobieta, która ma zostać jego żoną. Westchnął na tyle głośno, że stojący obok eunuch spojrzał na niego. Nic nie mówiąc zaczął iść w stronę pawilonu jego ojca. Miał cichą nadzieję, że król już śpi. Oczywiście miał świadomość, że niedawno zaszło słońce, a burza, która miała tu miejsce mogłaby obudzić umarłego. Jednak liczył na to. Moo-Song, Bang i Jeom Bak-Yi szli krok w krok za swoim księciem. Wang Yu szedł pewnym krokiem, mijając straż. Zatrzymał się, dopiero widząc jak Wang Go wychodzi z pawilonu.
- Co on tam robił? - zapytał sam siebie.
     Poczekał aż postać zniknie z pola widzenia, a po tym wszedł do sali wcześniej, będąc zapowiedzianym. Starszy mężczyzna spojrzał na syna z uśmiechem. Usiadł wygodnie. Był świadom, że tak późna wizyta pierworodnego musi nieść ze sobą długą sprawę. Gestem dłoni przywołał swojego eunucha. Poprosił, aby przyniósł czarki i wino. Wang Yu chciał przejść do rzeczy, ale jego ojciec nakazał mu czekać na powrót eunucha. Minuty się dłużyły co sprawiało, że młody książę tracił cierpliwość. Dopiero słysząc jak straż otwiera drzwi uspokoił się. Król Goryeo zszedł z łóżka i podszedł do drewnianego stolika. Usiadł na macie, a eunuch rozłożył czarki i nalał do nich wina.
- Usiądźcie, długa droga za wami.- odezwał się król.Wang Yu usiadł naprzeciwko swojego ojca, a jego przyjaciela po jego bokach.
- Ojcze, mam do ciebie prośbę.- Wang Yu wypił wino i spojrzał ojcu w oczy.
- Słucham.- król bał się, że może jego syn ma zamiar zrezygnować z wyboru żony.
- Chciałbym się jutro spotkać z jedną z kandydatek.- książę wypowiedział te słowa, a król o mało nie zachłysnął się winem.
- Synu-rozpoczął- Rozumiem cię, ale jeśli byś spotkał się tylko jedną z nich to dowiedzieliby się o tym ich ojcowie, a my byśmy stracili ich poparcie.
- A jeśli nikt by się nie dowiedział?- Wang Yu uśmiechnął się.
- Wykluczone- zaprzeczył - Poza tym jutro od rana malarze będą malować ich portrety.
- Rozumiem, a czy mógłbym, chociaż udać się jutro na chwilę do sali, w której się to odbędzie?
- Nie widzę przeciwwskazań, ale powiedz mi synu po co?- król zaciekawił się. Znając życie jego przyjaciel Jen-ta opowiedział mu o kandydatkach i któraś go zaintrygowała.
- Po prostu chce je zobaczyć.- Wang Yu spojrzał na pustą czarkę — Nie chce wziąć kota w worku.- oświadczył z uśmiechem, a jego rodzic wybuchł śmiechem tak samo, jak reszta zebranych.
- Jeszcze jedno.- król uśmiechnął się- Z którą z dziewcząt chciałeś się spotkać?
- Dowiesz się, kiedy wybiorę.- Wang Yu wstał z maty i spojrzał na ojca.- Wybacz mi, ale jestem zmęczony.
Książę i jego przyjaciele ukłonili się, dziękując za miło spędzony wieczór. Wang Yu nie był zadowolony wolą króla, ale musiał wykonać rozkaz. Spojrzał ostatni raz na zamknięte już drzwi i westchnął. Postanowił udać się do swojej sypialni i odpocząć. Był zmęczony, po wczorajszym wieczorze jeszcze nie do końca wydobrzał. Do tego długa podróż konno mu nie pomogła. Szedł wolnym krokiem przyglądając się jak na niebie pojawia się coraz to nowsza gwiazda. Uśmiechnął się i spojrzał na swoich towarzyszy.
- Co ta służka robi tutaj o tej porze?- Jeom Bak-Yi.
Wang Yu także był ciekawy. Spojrzał na Bang'a, który od razu domyślił się, o co może chodzić. Podbiegł do dziewczyny, która niosła tace z dzbankiem i jedną filiżanką. Nie była świadoma, że za chwilę będzie musiała wytłumaczyć księciu co tu robi o tak później godzinie. Eunuch podszedł do dziewczyny i nakazał jej iść za sobą. Yao Ming była przerażona myślą, że będzie musiała się tłumaczyć przyszłemu królowi. Idąc za jego eunuchem w głowie układała to, co ma powiedzieć. Będąc już wystarczająco blisko ukłoniła się, i spojrzała na księcia.
- Co robisz o tak później porze tutaj?- zapytał ją Jeom Bak-Yi.
- Panienka poprosiła, aby przynieść jej herbatę.- Yao Ming spuściła głowę i przyglądała się białej porcelanie w kwiatowe wzory.
- Rozumiem.- Wang Yu chciał już odejść, ale w głowie zrodził mu się pewien plan.- Komu służysz?- Yao Ming podniosła głowę.
- Panience Arisie.- odparła, a Wang Yu uśmiechnął się i chwilę nie odzywał się.
- Posłuchaj jutro po próbie masz wraz z nią udać się do ogrodu różanego przy moim pawilonie. Rozumiesz?- zapytał.
- Oczywiście.- ukłoniła się i już chciała odejść.
- Pamiętaj, że nikt nie może o tym wiedzieć. - dodał i ruszył w stronę pawilonu. Był z siebie zadowolony. Rzadko kto przechadza się w pobliżu tego ogrodu, a nawet jeśli usiądą w altance, którą zakrywają róże.
- Panie jesteś genialny!- Bang uśmiechnął się szeroko.
- Obudź mnie przed wschodem słońca. -Spojrzał na eunucha i wszedł do swojego pawilonu.

~~~

      Arisa tej nocy spała jak dziecko. Wróciła do swojej sypialni chwilę przed burzą. Nie mając co robić, od razu położyła się spać. W nocy przebudziła się i poprosiła i filiżankę ciepłej herbaty. No cóż, kiedy ją dostała była już dość zimna, ale nie przeszkadzało jej to. Czarnowłosa usiadła na łóżku i spojrzała na drzwi czekając aż stanie w nich Yao Ming. Nie musiała długo na nią czekać. Drzwi otworzył Hou niosąc w dłoniach miskę z ciepłą wodą, natomiast na ramieniu miał mały ręcznik. Yao Ming niosła tace ze śniadaniem. Arisa wstała z łóżka i podeszła do stolika. Usiadła na macie i spojrzała na rozkojarzoną służącą. Kładła po kolei każde danie. Dziewczyna wzięła do ręki pałeczki i zaczęła zajadać się ryżem.
- Pani musisz się dzisiaj śpieszyć.- Hou spojrzał na kobietę, która szybko zjadała przygotowane dania.
- Tak, wiem. - uśmiechnęła się, odkładając pałeczki na stolik.
     Umyła zaspaną twarz w ciepłej wodzie. Wytarła później buzie ręcznikiem i spojrzała na suknie, którą ma dzisiaj ubrać. Była ona różowa z niebieskimi i zielonymi wstawieniami. Yao Ming pomogła swojej pani z ubraniem sukni, która wybrał Wang Yu. Kiedy uporała się z nią, zajęła się włosami kobiety. Przeczesywała je, rozmyślając o dzisiejszym spotkaniu z eunuchem księcia. Dał jej, tę suknię tłumacząc, że Wang Yu przyjdzie podczas malowania portretów. Wiedziała już wtedy, że to właśnie Arisa będzie królową. Yao Ming część włosów spięła, a resztę pozostawiła rozpuszczoną. Arisa przyjrzała się swojemu odbiciu. Yao Ming do ręki wzięła pędzel, którym pomalowała usta swojej pani. Kiedy wszystko było już skończone, wyszli z pawilonu i udali się na dziedziniec. Arisa zobaczyła, że była tam tylko Choi Chang i Xianmei. Siedziały na wysokim krzesłach, a przed sobą miały już ustawione sztalugi. Arisa podeszła do krzesła obok Choi Chang i usiadła wygodnie. Zostało jej tylko czekać na resztę kandydatek i artystów, których wybrała Yu Tian. Po jej przybyciu pojawiły się pozostałe dziewczyny. Dłużej jednak musiała czekać na przybycie Yu Tian i malarzy. Kiedy w końcu zjawili się bez zbędnych mów, zasiedli naprzeciw kobiet i węglem zaczęli malować ich twarze.Arisa już po pierwszych godzinach zaczęła odczuwać ból pleców. Nie mogła doczekać się, kiedy wstanie i będzie mogła rozchodzić ból. Najbardziej przytłaczała ją myśl, że już jutro dowie się, czy zostanie żoną księcia. Rozmyślając nad tym, nawet nie zauważyła, kiedy czworo mężczyzn pojawiło się na dziedzińcu. Yu Tian wstała z krzesła i podeszła do nich oddając wyrazy szacunku ukłonem. Wang Yu podchodził, do każdej sztalugi oglądając dzieła. Milczał, patrząc na obrazy i panny, nie widział w nich nic nadzwyczajnego. Dopiero kiedy doszedł do ostatniej sztalugi, przyjrzał się malunkowi. Widząc, ze widocznie artysta jest, początkujący zerknął na pannę, która malował. Widząc znaną suknię, wiedział od razu kto to. Dopiero teraz mógł ujrzeć twarz, o której opowiadał Jen-ta. Pierwszy raz w życiu widział kogoś o takiej pięknej twarzy. Czuł jak serce, zaczyna bić mu szybciej. Odkaszlnął, a Arisa spojrzała na niego. Wang Yu widząc oczy kobiety, wiedział od razu, że to ona zostanie jego królową. Spojrzał na swoich towarzyszy, którzy widocznie tak jak on podziwiali urodę kobiety. Postanowił udać się do ogrodu i zaczekać aż pojawi się tam Arisa. Pojawienie się księcia wzbudziło niemałe zamieszanie. Artyści musieli szybko zakończyć prace, gdyż rozmawiające kobiety tak gwałtownie się poruszały, że nie było mowy o kolejnych godzinach malowania.Yu Tian zebrała portrety i odeszła w stronę pałacu. Arisa zachwycona tym, ze w końcu może wstać podeszła do Yao Ming, która przez ten czas wraz z Hou czekała na nią.
- Pani, musimy udać się do księcia.- Yao Ming postanowiła nie owijać w bawełnę.
- Jak to? Teraz?- zaskoczona dziewczyna spojrzała na służkę.
- Tak książę wczoraj kazał cię przyprowadzić do ogrodu różanego.
     Arisa spojrzała na Yao Ming i pokiwała głową. Hou udał się do pawilonu, aby w razie komplikacji kryć swoją panią. Arisa szła tuż za służką, oglądając się czy, aby przypadkiem nikt za nimi nie idzie. Na szczęście nikt nie szedł za nimi.
- Pani to tutaj.- Arisa rozejrzała się, było tutaj jak w najpiękniejszych baśniach. Krzewy z różami roztaczały się długimi pasami. W środku całego ogrodu stała altanka. Na niej także rosły róże. Dziewczyna zaczęła nie penie iść. Tym bardziej zaczęło bić jej serce, widząc odwrócona postać. Nie trudno było się domyślić kto to. Weszła po drewnianych schodkach i dopiero zauważyła stół z owocami i ciasteczkami oraz czarki z winem. W rogu stał zapewne eunuch. Dziewczyna ukłoniła się i nie podnosiła głowy.
- Panie, Arisa przybyła. - eunuch spojrzał na Wanga Yu, który się odwrócił.
- Wstań.- mówił uśmiechnięty. Arisa podniosła głowę i widząc uśmiech, odetchnęła z ulgą. Wyprostowana odwzajemniła uśmiech.- Usiądźmy.
- Dobrze. - odparła, podchodząc do stolika. Usiadła na krześle i czekała aż książę usiądzie naprzeciwko. Kiedy tak się stało, odezwała się.- Czy coś się stało, że zostałam wezwana?
- Oczywiście, że nie, ale zaintrygowałaś mnie.- Wang Yu nalał wina i spojrzał na kobietę. - Rzadko kiedy słyszy się o takiej urodzie.
- Schlebiasz mi panie.- odparła, czując, że się rumieni.
- Mówię prawdę.- Wang Yu zaśmiał się.- Pierwszy raz widze takie oczy.- mówił, wpatrując się w nią jak w najpiękniejsze dzieło sztuki.- Można się zakochać.
- Moja babcia zawsze mawiała, że jeśli chce się zakochać, trzeba zakochiwać się w oczach.- Arisa napiła się wina, a później spojrzała na księcia.
- Dlaczego właśnie tak?- zapytał ciekawy.
- Uroda przemija, a oczy pozostają takie same.- uśmiechnęła się, a Wang Yu uczynił to samo. Musiał przyznać, że kobieta wyparła na nim dobre wrażenie. Bał się, że będzie niczym owoc. Piękna na zewnątrz, a gorzka w środku. Jednak tak nie było. Widział w niej coś więcej niż tylko urodę. Widział siłę i oddanie swoim racjom. Teraz już był pewien, że to właśnie ona skradła jego serce. I to właśnie ona zostanie królową Goryeo.




sobota, 11 czerwca 2016

3


    Nastał nowy dzień w królewskim pałacu. Słońce wznosiło się ku górze więc eunuchowie pospieszyli budzić kandydatki. Król postanowił każdej z dziewcząt przydzielić służącą i eunucha, aby mogły bardziej wczuć się w role monarchy. Do pawilonu Chang i Arisy weszło dwóch eunuchów i dwie młode, bo zaledwie dwudziestoletnie służące rozdzielili się i ruszyli w stronę sypialni swoich nowych władców. Chwilę szli w ciszy by stanąć przed drzwiami. Spojrzeli na siebie i delikatnie je otworzyli. Ich oczom ukazał się widok śpiącej Arisy. Dziewczyna miała rozłożone ręce w dwie strony, a głowę miała schowaną w poduszce. Rozbawił ich ten widok. Z uśmiechami podeszli do czarnowłosej.
- Pani pora wstawać.-odezwał się eunuch.
- Czy muszę?- Arisa podniosła głowę z poduszki.
- Niestety tak.-uśmiechnął się.
- Jeszcze chwilkę. - powiedziała, kładąc się na plecach.- Jestem taka zmęczona.
- Pani naprawdę już pora zeby wstac.- odezwała się służka.
- No dobrze.- Arisa usiadła i dopiero teraz mogli zobaczyć jak jej czarne włosy sterczały w różne strony. Cicho się zaśmiali, ale musieli przyznać, że plotki o jej radzie okazały się prawdą.
- Pozwól pani, że się przedstawię. Nazywam się Hou i będę pani usługiwać.- ukłonił się. Arisa uśmiechnęła się do eunucha i spojrzała, na służkę wyczekując, aż ta powie jak, się nazywa.
- Pani nazywam się Yao Ming.- również ukłoniła się.
- Miło mi was poznać.- uśmiechnęła się.- Wiecie może co, na dzisiaj zaplanowano?
- Okazało się, że Yu Tian jest dzisiaj potrzebna w innej części pałacu, więc próba nie odbędzie się i dzisiaj będzie miała panienka dzień odpoczynku.- powiedział Hou.
Po tej wymianie słów Arisa wstała z łóżka, a eunuch poszedł po śniadanie. Yao Ming pomogła ubrać dziewczynie czerwoną suknię ze złotymi ozdobieniami. Nie obyło się przy tym rozmów. Służka opowiadała Arisie o księciu.

***
    Wang Yu zdecydowanie ostatniej nocy przesadził. Wrócił późno do swojej sypialni, przez co jego eunuch ma teraz problemy z tym żeby go obudzić. Bang spojrzał na księcia, który aktualnie odwrócił się do niego, plecami mówiąc, żeby dał mu spokój. W myślach przeklinał Jeom Bak-Yi, gdyby nie ten głupiec zapewne wróciliby szybciej.
- Panie wstawaj, musimy wracać do Goryeo.-mówił z uśmiechem.- Pamiętasz, że jutro będziesz musiał wybrać sobie żonę?
- Jasne, że pamiętam.-odburknął-Widziałem listę kandydatek. Same pannice z dobrych domów.
- Czy to źle?-zapytał zaskoczony. Wang Yu nagle usiadł i spojrzał na swojego przyjaciela.
- Dla Goryeo to świetne.- powiedział-Lecz ja chciałbym spędzić z kimś życie kto nie boi się jeździć konno, chciałby pomóc ludowi nie tylko za murami pałacu. Po prostu chce kogoś podobnego do siebie.
- Nie znasz tych panien, może nie są takie złe.- powiedział usiłując podnieść księcia na duchu. Wang Yu zaśmiał się cicho. Dobrze wiedział jak ojcowie potrafią zepsuć swoje córki. Większość z nich bała się swojego cienia, czego nienawidził. Chciałby poznać prawdziwą kobietę, którą z przyjemnością by ratował z opresji. Wstał z łóżka i od razu ubrał wybrane przez eunucha ubrania. Bang uśmiechnął się, widząc, że jego książę w końcu zwlekł się z łóżka. Wang Yu, gdy tylko się ubrał zabrał się za jedzenie, w sumie to więcej wypił wody. Po wczorajszym wieczorze szumiało mu w głowie. Kiedy pił kolejną z kolej czarkę z wodą drzwi otworzyły się i do środka weszli Jeom Bak-Yi i Moo-Song.
- Wszystko gotowe na podróż.-powiedział jeden.
- Był tu posłaniec z pałacu.- odezwał się Jeom Bak-Yi.
- Znowu list od króla?- zapytał Wang Yu.
- Nie, to od naszego przyjaciela Jen-ta.- książę spojrzał na przyjaciela i gestem ręki nakazał, aby dał mu list. Tak też uczynił. Wang Yu powoli czytał z każdą chwilą, kącik jego ust unosił się ku górze. Odłożył list i zaśmiał się.
- Coś nie tak?- zapytał ciekawy Bang.
- Doszła nowa kandydatka, inna natomiast użyła przemocy, żeby wygrać.- powiedział, eunuch pokiwał głową z politowaniem. Użycie przemocy do wygrania konkurencji? Co tę dziewuchę musiało opętać.
- Jeśli teraz wyruszymy nocą dotrzemy do Goryeo.- Moo-Song spojrzał na towarzyszy, którzy pokiwali głową, oznajmiając, że są gotowi na podróż..

***
    Arisa spacerowała po królewskich ogrodach, podziwiając piękne kwiaty i co chwile zatrzymując się by powąchać je. Hou był szczęśliwy, że to właśnie on został eunuchem panienki. Widział jak reszta z kobiet, wysługiwała się na każdym kroku swoimi eunuchami. Wiedział, że jego zadaniem jest służenie swojemu Panowi, ale tamte pannice w stu procentach przesadzały. Spojrzał przed siebie i ujrzał Xianmei i jej służbę. Zbliżała się szybko, a w jej oczach widać było złość. Gdyby mogła zabijać wzorkiem jest pewne, że Arisa już by nie żyła. Arisa spojrzała na nią z uśmiechem.
- Myślisz, że wygrałaś?-zapytała zła.
- Tu nie chodzi o wygraną- powiedziała spokojnie- Tu chodzi o ukazanie prawdziwej siebie, aby Goryeo zyskało prawdziwą królową.
- Takie rzeczy możesz mówić królowi lub tej całej Yu Tian.-zaśmiała się.-W całym tym śmiesznym gronie kandydatek jestem najwyżej urodzona.- wykrzyczała.
- Ryba jest najlepszym zwierzęciem do jedzenia, ale nikt nie wielbi ryby, ponieważ jest tylko rybą.- powiedziała Arisa, Hou i Yao Ming spojrzeli zdziwieni na swoją panią. Nie sądzili, że taka delikatna i urocza kobieta może bronic się w taki sposób. Pomimo to jej odpowiedź przyprawiła ich o uśmiech.
- Jak śmiesz ty ladacznico-powiedziała i zamachnęła się dłonią. Arisa tylko złapała ją za nadgarstek milimetr przed swoją twarzą. Xianmei spojrzała zszokowana na dziewczynę. Nie sądziła, że w tak drobnym ciele może być, aż tyle siły. Wyrwała swoją dłoń i spojrzała nienawistnym wzrokiem na dziewczynę.Arisa uśmiechnęła się i wraz z Hou i Yao Ming odeszła. Czarnowłosa postanowiła w dalszym ciągu pozwiedzać tereny pałacu. Udała się w zachodnią część gdzie zauważyła wojownika. Mężczyzna był widocznie czymś zamyślony, że nawet nie zauważył jak wyleciał mu list obok, którego obojętnie przeszła jedna z kandydatek. Arisa podeszła i wzięła go do ręki. Widząc pieczęć od razu domyśliła się, że to coś ważnego.
-Panie poczekaj!- krzyknęła zaczynając szybciej iść w stronę wojownika, Mężczyzna odwrócił się, ukazując twarz całą w bliznach. Arisa nie zwróciła nawet na to większej uwagi była przyzwyczajona do tego widoku. Wielu z wojennych towarzyszy jej brata miała poharatana twarz. Poznając ich dowiedziała się co tak naprawdę jest ważne w człowieku.
- Coś się stało?-zapytał.
- Wyleciał panu list.- powiedziała, podając zgubę właścicielowi, patrząc mu cały czas w oczy. Mężczyzna uśmiechnął się.
- Dziękuje pani. To ważna rzecz.- odparł, biorąc list.- Nazywam się Jen-ta, a ty pewnie jesteś jedną z kandydatek na żonę naszego księcia.
- Zgadza się.- odparła.
- Czy mogłaby mi pani zdradzić swoje imie?-zapytał uśmiechając się.
- Nazywam się Arisa.-rzekła, a powiew silnego wiatru sprawił, że poczuła dreszcze na ciele.
- Powinniśmy wracać do pawilonu, zbliża się burza.-wtrącił się eunuch.
- Ma racje powinna pani wracać, ja muszę wyjechać po księcia.- ukłonił się i odszedł.
Brązowo oka przyjrzała się znikającej sylwetce mężczyzny. Kiedy straciła go z pola widzenia, odwróciła się i zaczęła iść w stronę swojego pawilonu. Nie miała do niego daleko, więc nie spieszyła się zbytnio. Arisa nie była jedyną osobą, której się nie spieszyło, drugą był Wang Go. Chciał spotkać się z królem. Nie miał wcześniej tego w planach, ale dowiadując się, że Wang Yu wraca postanowił spotkać się z władcą. Obok niego szedł jego sługa. Wang Go przyglądał się wszystkiemu jakby miało zostać kiedyś jego własnością. Rozglądał się do momentu, kiedy zobaczył najpiękniejszą kobietę, jaką w życiu widział. Przyjrzał się jej dokładnie. Czarne włosy, blada cera Niestety nie mógł zobaczyć jej oczu, które z pewnością musiały być cudowne.
- Kim jest ta kobieta?- zapytał jednego z eunuchów, którzy śpieszyli się do pałacu.
- Jedna z kandydatek na żonę księcia. Niestety nie pamiętam jej imienia.
- Ona ma być żoną tego szczeniaka?-zaśmiał się.

***
    Wang Yu widział już mury pałacu. Westchnął i przyspieszył. Chciał zdarzyć przed burzą. Galopujący koń przeskakiwał większe przeszkody. Książę wzrokiem szukał swojego przyjaciela, który miał po niego wyjechać. Zatrzymał się przy jednym z drzew i wytężył wzrok.
- Coś nie tak?- zapytał Moo-Song.
- Jen-ta miał po nas wyjechać.- powiedział.
Jeszcze raz rozejrzał się i dopiero teraz dostrzegł dwie postacie. Jedną w mundurze, a drugą w pelerynie. Popędził swojego konia. Chciał dowiedzieć się czy, któraś z kandydatek przeszła jego próby. Moo-Song wyrównał z księciem. Zatrzymali się tuż obok Jen-ta. Chwilę poczekali na Bang'a i Jeom Bak-Yi.
- Jak minęła podróż?-zapytał przyjaciel Wang'a Yu.
- Szybko- uśmiechnął się i w szóstkę wolnym truchtem ruszyli w stronę pałacu.
- I jak poszły próby, które wymyśliłem.
- Dość kiepsko.- westchnął Jen-ta.- Mijałem każdą kandydatkę, ale tylko jedna pomogła mi i oddała list.- zamyślił się chwilę.- Do tego patrząc na moją twarz zachowywała się jakby nie widziała moich blizn.
- Doprawdy?- zapytał zaskoczony Wang Yu.
- Tak, to jest jej eunuch jako jedyny nie był wykorzystywany przez cały czas i jako jedyny był traktowany z szacunkiem.
- Jak się nazywasz?- zapytał Bang.
- Hou.- odparł krótko.
- Komu służyłeś?- dopytywał Moo-Song.
- Panience Arisie.- uśmiechnął się- Wspaniała kobieta. Nerwy trzyma na wodzy, a do tego taka silna! Nie pomyślałby kto ile siły może być w tak drobnej kobiecie.
- Kto ci pomógł z listem?- zapytał Wang Yu.
- Arisa.- odpowiedział.
- Jutro się z nią spotkam.- powiedział przyspieszając.