środa, 29 czerwca 2016

6



     Narzeczona księcia została przeniesiona do pawilonu niedaleko Wang'a Yu. Odpowiadało jej to. Miała blisko ogród różany, stawy i kwitnące drzewa wiśni. Dodatkowo przystojnego księcia nieopodal. Kobieta weszła do pawilonu rozglądając się. Był znacznie większy niż poprzedni. Naprzeciw drzwi stał dębowy stolik a dwiema matami do siedzenia na bokach. Przy jednej ścianie stał biały parawan, z namalowaną gałęzią, z rozkwitającymi kwiatami wiśni. 
     Arisa weszła do kolejnego pomieszczenia. Był tam tylko stół i sześc. krzeseł. Jej uwagę przykuł jednak obraz. Podeszła bliżej, przyglądając mu się. Na obrazie ukazano mężczyznę stojącego plecami. Miał uniesiony miecz, a obok niego klęczała kobieta. Nie wiedziała, o co mogło chodzić artyście dzieła, ale postanowiła, któregoś dnia nad tym pomyśleć.
     Opuściła pokój w zamyśleniu. Ostatnim pomieszczeniem była ogromna sypialnia. Na samym środku przy ścianie stało wielkie łóżko. Było zakryte białym baldachimem. Obok łóżka mieścił się mały wazon ozdobiony najróżniejszymi wzorami. W środku były jej ulubione czerwone i białe róże. Spojrzała zaskoczona na Yao Ming.
- Jego wysokość dowiedział się, że panienka je lubi. Kazał zebrać najładniejsze i tu je przynieść.- uśmiechnęła się.
- Podziękuj księciu ode mnie.- spojrzała na swojego eunucha.
- Oczywiście pani.- mężczyzna, widząc uśmiech kobiety, poczuł radość.
- Ja już dzisiaj zostanę tutaj.
- Źle się czujesz pani?- zmartwiła się Yao Ming.
- Nie.- zaśmiała się- Tyle się dzisiaj wydarzyło. Jestem zmęczona.
- To może przyniosę herbatę?- zapytała z uśmiechem.
- Tak i ciasteczka.- Arisa uśmiechnęła się, a Yao Ming ukłoniła się. Kiedy służąca wyszła ze sypialni, eunuch poszedł w jej ślady i udał się do księcia.


***


     Hou udał się na główny dziedziniec, zaraz po tym, kiedy dowiedział się, gdzie jest książę. Eunuch śpieszył się, nie chciał bowiem zostawiać swojej pani samej na długo. Kiedy był już w połowie drogi dołączył do niego Jeom Bak-Yi. Wojownik spojrzał na niego i od razu rozpoznał w nim eunucha narzeczonej księcia. Nie odzywając się do siebie, przemierzali kolejne kroki. Jednak panująca cisza, nie odpowiadała Jeom Bak-Yi'owi. Spojrzał na Hou i rozpoczął rozmowę.
- Gdzie ty się w ogóle wybierasz, co?
- Do księcia, nie widzisz?- zapytał oburzony.
- Po co?- wojownik zatrzymał się i zmierzył eunucha wzrokiem.
- Panienka Arisa kazała, przekazać mu coś.- odparł i ruszył dalej.
     Wojownik powiedział coś pod nosem i ruszył za Hou. Kiedy byli już wystarczająco blisko, zauważyli księcia Wang'a Yu, który trenował strzelanie do celu. Był w to bardzo dobry. W prawdzie mówiąc, książę wspaniale jeździł konno, a także poprawiał swoje zdolności waleczne. Wiadomo było, że będzie z niego dobry król. Zbiegli po schodach, a Bang widząc ich, podbiegł do księcia. Powiedział mu kilka słów na ucho, a ten odwrócił się. Widząc przyjaciela i znanego eunucha, oddał kołczan ze strzałami Moo-Songowi. Natomiast sam łuk odłożył na stolik. Poczekał, aż dwójka mężczyzn zbliży się.
- Panie.- eunuch ukłonił się nisko i spojrzał na Wang'a Yu. - Przysyła mnie panienka Arisa.
- Czyżby jej czegoś brakowało?- zapytał książę.
- Oczywiście, że nie. Prosiła, abym podziękował za kwiaty.- Hou uśmiechnął się.
- Podobają jej się?- książę ucieszył się i spojrzał na swoich towarzyszy. - Codziennie przynoście jej nowe, a ty możesz już odejść.- zwrócił się do eunucha. Kiedy Hou zniknął z pola widzenia Jeom Bak-Yi odezwał się:
- Panie czyżbyś się zakochał?- zapytał.
- Na pewno jeszcze nie. Książę jest dojrzały i nie zakochuje się po kilku dniach.- Moo-Song także wtrącił się do rozmowy.
- Obaj guzik wiecie. Arisę można nazwać najpiękniejszą kobietą w Goryeo. Tylko ślepy by się nie zauroczył.- Bang, który od razu polubił kobietę, powiedział co myśli. A Wang Yu? Uśmiechnął się pod nosem.


***


     Arisa spojrzała na Yao Ming, która właśnie weszła do pomieszczenia z tacą. Dziewczyna położyła przed nią dzbanek, filiżankę i talerzyk z ciasteczkami. Dodatkowo srebrną łyżeczkę i parę pałeczek. Kobieta nie czekając dłużej, nalała sobie parującej cieczy do filiżanki. Powąchała unoszący się aromat i od razu wybiła większą część. Pałeczkami chwyciła jedno z ciastek. Jedząc je, czuła orzechy i suszone persymony, które uwielbiała. Do pomieszczenia niespodziewanie weszły dwie kobiety. Arisa nie znała ich dokładnie. Ukłoniły się i podeszły bliżej.
- Księżniczka Kyunghwa, przysyła od siebie wywar z mięty. Ma panience pomóc z nerwami po dzisiejszym dniu. - powiedziała, podając jej szklankę.- Najlepiej powinna panienka wypić teraz, dopóki jest gorące.- Arisa upiła łyk cieczy i od razu poczuła gorzki smak, uśmiechnęła się krzywo i spojrzała na służki. Odłożyła szklankę na stół.
- Podziękujcie księżniczce i przekażcie, że jest pyszne.- skłamała, ale nie chciała robić przykrości komuś, kto chce pomóc. Poczekała, aż kobiety wyjdą i zwróciła się do Yao Ming.- Wylej to gdzieś, ale tak by nikt nie widział.- dziewczyna skinęła głową i podeszła ze szklanką do doniczki gdzie wlała ciecz.
Służki opuszczając pawilon przyszłej królowej, podeszły do mężczyzny stojącego przy drzewie.
- Wypiła całość?- zapytał.
- Upiła odrobinę, ale smakowało jej, więc pewnie wypije resztę.- odparła jedna.
- Dobra robota.- powiedział, dając obu dwie sakwy ze złotem.

***


     Arisa, kiedy tylko zaszło słońce, wzięła kąpiel w płatkach kwiatów. Nie czuła się najlepiej. Głowa bolała ją niemiłosiernie. Yao Ming nalegała, abym poinformować księcia, lecz kobieta nie chciała go niepotrzebnie martwic. Po powrocie do pawilonu z kufra wyjęła zawinięty w materiały miecz. Służka spojrzała na nią zaskoczona.
- Zawsze mam go pod poduszką, kiedy śpię sama. Jak byłam dzieckiem, matka chciała udusić mnie we śnie.- wyjaśniła, Yao Ming była tym zdziwiona. Przecież każda matka kocha swoje dziecko. Arisa położyła miecz pod poduszką, a sama położyła głowę na drugiej. Przymknęła oczy, lecz nie mogła zasnąć. Yao Ming podeszła bliżej i położyła rękę na jej rozpalonym czole. Była zmartwiona stanem dziewczyny.
- Przynieś mi wody.- Arisa spojrzała na swoją służkę, a ta tylko skinęła głową. Wychodząc, zgasiła świecę, mając nadzieję, że to pomoże Arisie zasnąć. Wyszła z pawilonu i udała się do królewskiej kuchni.
     Niedaleko pawilonu stało troje mężczyzn. Chcieli zabić służkę, żeby wkraść się do środka, ale jej nieobecność była im bardziej na rękę. Ich dowódca zasłonił twarz, to samo zrobiła reszta. Rozejrzeli się czy przypadkiem  nigdzie nikogo nie ma. Na szczęście wojownicy, którzy tego wieczoru patrolowi tę okolicę byli znani ze swojej słabości do wina.
- Pamiętajcie, załatwiamy to szybko i wracamy.- szepnął szef bandy.
- A jeśli ona nie śpi?- zapytał jeden równie cicho.
- Ten wywar z mięty powaliłby konia.- oburzył się.- A jeśli nie to walniesz ją w głowę, tylko tak by jej nie zabić. Rozumiesz?
- Tak, panie.- powiedział.
- My dawaj, idziemy, a ty zostań tutaj jakby ktoś, się zbliżał, ostrzeżesz nas.
     Mężczyzna pokiwał, dając znać, że rozumie. Pozostała dwójka szybko wbiegła po schodach. Delikatnie otworzyli drzwi i udali się w stronę sypialni.
     Arisa słysząc skrzypienie podłogi była co najmniej pewna, że to na pewno nie Yao Ming, Hou natomiast jest teraz u księcia. Usiadła szybko i wyjęła spod poduszki miecz. Słysząc, że ktoś jest już blisko, położyła się, zakrywając siebie i miecz. Ściskała rękojeść, oddychając szybko.
     Mężczyźni weszli do środka i widząc kobietę podeszli powoli. Jeden z nich nachylił się nad dziewczyną, a ta szybko przyłożyła mu miecz do gardła. Pomimo ciemności, która panowała w pomieszczeniu, mogła zobaczyć zaskoczenie na ich twarzach. Z całej siły kopnęła mężczyznę, który wpadł na swojego wspólnika. Obaj wylądowali na drogocennym wazonie. Kobieta szybko wstała z łóżka i zaczęła biec w stronę wyjścia. Jeden z nich złapał ją za nogę, przez co z hukiem upadła. Spojrzała na zakrwawiona rękę mężczyzny, który próbował ją do siebie przyciągnąć. Miecz przy upadku jej wyleciał. Jedynym ratunkiem był kawałek potłuczonego wazonu. Złapała go i wbiła oprawcy w rękę. Ten krzyknął z bólu, puszczając jej nogę. Szybko wstała, biorąc miecz. Wybiegła z pawilonu, niestety przed nim stał jeszcze jeden mężczyzna. Zrobiła krok do tyłu i poczuła, jak opiera się o czyjąś klatkę piersiową. Odwróciła się, widząc mężczyznę z sypialni. Teraz w świetle księżyca dostrzegła ranę na czole, z której sączyła się krew. Wiedziała, że jest na straconej pozycji.
- Ty mała plugawa...- nie dokończył, bo przez złość zadał jej cios w ramię. Od razu z rany zaczęła się  sączyć krew.
     Arisa załapała się za ramię i zrobiła kilka kroków do tyłu. Mężczyźni zaczęli się zbliżać, przez co czuła jakby śmierć stała za jej plecami.
- Ej wy!- słysząc znany głos spojrzała w stronę Jeom Bak-Yi. Obok niego był Moo-Song, Jen-ta i książę Wang Yu. - Psy, nie macie za grosz honoru!- wykrzyczał i ruszył w ich stronę z gotowym do boju mieczem.






To co mamy już 6 rozdział ! Powiedzcie wolicie, aby rozdziały pojawiały się tak często jak teraz, czy może żeby były dwa razy w miesiącu? I czy chcielibyście poznac bliżej Arisę? Jej historię z życia? Rozdział dodany wcześniej niż planowałam. Miał byc 3 lipca ale musiałam przeniesc :) Pozdrawiam Ola Mirosia.

sobota, 25 czerwca 2016

5

 


     Arisa do swojego pawilonu wróciła, dopiero kiedy słońce zaczynało znikać za horyzontem. Hou, który pilnował, aby nic się nie wydarzyło, był zadowolony faktem, że nikt nie szukał jego pani. Słysząc skrzypienie podłogi i znajome głosy uśmiechnął się i wstał z krzesła, na którym siedział. Yao Ming szła tuż obok Arisy. Obie były widocznie w dobrym humorze. Kobieta weszła do swojej sypialni i usiadła przed toaletką. Dzień spędzony w towarzystwie księcia był bardzo udany. Okazał się byc, taki jak go sobie wyobrażała. Nie był mężczyzną, który nakładał sobie główny cel zdobycie władzy. Po rozmowie wiedziała, że najważniejsze dla niego jest dobro ludu. Yao Ming rozpuściła resztę włosów, następnie grzebieniem leżącym na stoliku, zaczęła je rozczesywać. Arisa przymknęła oczy i myślami nadal była w różanym ogrodzie z Wang'iem Yu. Jej zamyślenie przerwał królewski eunuch, który wszedł do środka.
- Wybacz pani, że cię nie pokoje. - mówiąc to, ukłonił się.- Król zaprasza wszystkie kandydatki na kolację. Proszę udać się za mną.
Eunuch spojrzał na kobietę. Arisa wstała z krzesła i tylko spojrzała na swoich przyjaciół. Eunuch wyszedł z sypialni, a tuż za nim ruszyła Arisa, Hou i Yao Ming. Szyli nieznaną częścią pałacu. Arisa przyglądała się wszystkiemu, jakby chciała zapamiętać każdą rzecz. Eunuch zatrzymał się przed wielkimi drzwiami. Dwaj strażnicy otworzyli je, a ich oczom ukazał się przyozdobiony stół, przy którym siedział już król, Wang Yu oraz większość kandydatek. Wraz z Arisą przybyła Xianmei, która widząc księcia, uśmiechnęła się szeroko. Obie oddały wyraz szacunku ukłonem i zaczęły iść w stronę wolnych miejsc. Bang widząc znaną twarz podszedł do Arisy, która siedziała już na krześle.
- Pani dla ciebie jest inne miejsce.- uśmiechnął się, a dziewczyna wstała od stołu.
     Eunuch zaprowadził ją do wolnego miejsca przy księciu. Odsunął krzesło, kiedy czarnowłosa usiadła eunuch, przysunął jej krzesło. Bang wrócił do Moo-Song'a i Jeom Bak-Yi, którzy pełnili funkcję ochroniarzy.
     Xianmei spojrzała z zazdrością na swoją rywalkę. Zastanawiała się, dlaczego akurat ona zajęła miejsce obok księcia. Czyżby Wang Yu nie wiedział jak ważną funkcję pełni jej ojciec? Kobieta spojrzała na swoje dłonie, które pod wpływem gniewu zaczęły się trząść. Szybko położyła je na kolanach mając nadzieję, że nikt tego nie widział. Wypuściła powietrze z usta próbując się uspokoić. Podniosła głowę i znowu spojrzała w stronę księcia, który wpatrywał się w tą nic nie wartą kobietę. Przestała mu się przyglądac, dopiero kiedy służba przyniosła jedzenie. Kobieta spojrzała na zupę i złapała łyżkę.
Król przyglądał się swojemu synowi z uśmiechem. Podejrzewał, że to właśnie siostra Baio będzie jego wybranką. Miał jednak nadzieję, że wybierze Xianmei. Jej ojciec i on są przyjaciółmi. Jednak ważniejszy dla niego był jego jedyny syn. Odwrócił wzrok od księcia i przyjrzał się zebranym. Nie zobaczył nigdzie Wanga Go, którego zaprosił na kolację. Czyżby mężczyzna nadal był urażony tym, że wybrał syna na następcę tronu?
     Arisa czuła na sobie spojrzenia kandydatek. Były pełne nienawiści i zazdrości. Nie była tym zaskoczona wyróżnienie, kiedy nazajutrz ma być wybrana żona dla księcia, mówiło tylko jedno: Wracaj do domu. Dziewczyna zaczęła bawić się łyżką, co widocznie zauważył król.
- Drobie dziecko, nie smakuje ci?- zapytał.
- Nie, po prostu chwilę wcześniej zjadłam kolację.- uśmiechnęła się.
- Rozumiem.- król spojrzał na syna, który widocznie coś ukrywał.
- Proszę mi wybaczyć, ale jednak położę się już spać.- Arisa wstała z krzesła i ukłoniła się. Wang Yu nie był, zadowolony chciał, aby kobieta została tutaj. Chciał czuć jej ciepło przy sobie. Wiedział, że jeżeli teraz wyjdzie jego ojciec, pociągnie za tym czynem konsekwencje. Wypił czarkę i spojrzał na swojego ojca.

 ~~~


     Wang Go siedział przy stole, zapisując nowych dłużników. Kiedy wykonał czynność, odłożył pędzel i spojrzał na ścianę. Jutro musi udać się do pałacu. Był ciekawe, która z tych dziewuch ma zostać żoną tego szczeniaka. Jego zadumę przerwało przybycie Szakala. Spojrzał na drobnego mężczyznę i wskazał miejsce przed sobą. Szakal ukłonił się i usiadł. Wang Go spojrzał na swojego najwierniejszego sługę. Uśmiechnął się pod nosem.
- Witaj, Szakalu dostałeś nowe informacje?- zapytał.
- Owszem, jutro w nocy wykradniemy sól. - Szakal spojrzał na swojego pana.
- Świetnie, możesz odejść. - mężczyzna wstał i ukłonił się. Odwrócił si.ę na pięcie i udał się w stronę drzwi. W przejściu minął się z Jo-cham'em, który spojrzał na niego badawczo. Minął go i pokłonił się Wang'owi Go. Poczekał aż, Szakal odejdzie. Zamknął za nim drzwi i usiadł naprzeciw swojego pana. Odchrząknął i uśmiechnął się.
- Masz to ?- zapytał ciekawy Wang Go.
- Oczywiście panie! Trudno było to zdobyć, ale udało mi się. - Mężczyzna wstał i podszedł do drzwi. Gestem dłoni przywołał sługę. Starszy mężczyzna wszedł do pomieszczenia z płótnem, które było zakryte granatowym materiałem.
- Zdejmij ten materiał.- nakazał a Jo-cham podszedł i zdjął ów materiał. Ich oczom ukazał się obraz kobiety. Wang Go uśmiechnął się szeroko.- To ona.
- Nazywa się Arisa panie plotki mówią, że jest ulubienicą księcia.- spojrzał na Wang'a Go.
- I tak będzie moja. - odparł.

 ~~~


      Nadszedł dzień wyboru. Kandydatki z nadzieją przemierzały drogę do głównej sali. Liczyły na to, że to jednak któraś z nich zostanie żoną Wang'a Yu. Arisa szła tuż za nimi, rozglądając się czy może jej brat już nie przybył. Wiedziała, że większość ojców już była w sali i czekała na wolę księcia. Jednak nigdzie nie dostrzegała Baio. Jednak coś jej podpowiadało, że wojownik już jest w sali. Yu Tian, która prowadziła je, zatrzymała się przy schodach.
- Musicie tu poczekać do momentu, aż przyjdę.- nakazała i weszła po schodach, a straż otworzyła wielkie wrota, wpuszczając ją. Zaraz po Yu Tian do pomieszczenia weszli eunuchowie, którzy służyli kandydatkom. Służące również poszły z eunuchami i zniknęły za wrotami. Arisa spojrzała na Xianmei, która mierzyła ją nienawistnym wzrokiem. Kobieta przestała dopiero, widząc zbliżające się postacie. Bez trudu rozpoznała księcia i jego eunucha. Uśmiechnęła się szeroko i poprawiła suknię. Arisa odwróciła się i widząc Wang'a Yu wystarczająco blisko ukłoniła się. Eunuch idący za księciem trzymał brązową skrzynię. Wang Yu uśmiechnął się na widok Arisy, ale ten uśmiech znikł zaraz po tym, jak zobaczył jak jedna z kandydatek, patrzy na niego zalotnie. Odchrząknął i wszedł po schodach. Straż od razu otworzyła wrota, a książę ostatni raz obrócił się i spojrzał na kandydatki. Arisa odprowadziła mężczyzn wzrokiem. Czuła jak serce bije jej z niebezpieczną szybkością. Dłonią dotknęła swoje zaróżowione poliki. Uśmiechnęła się pod nosem. Chwilę później we wrotach stanęła Yu Tian. Dłonią nakazała kobietą wejść. Xianmei wepchała się przed Cho Chang i jako pierwsza weszła do sali. Arisa wywróciła oczami i weszła zaraz za swoją przyjaciółką. W pomieszczeniu dostrzegła uśmiechniętego Baio. Stał tuż obok nieznanego jej mężczyzny. Był on odrobinę niższy niż Baio. Od razu zauważyła, że musi być starszy. Nie miał przyjemnego wyrazu twarzy. Arisa przestała mu się przyglądać, dopiero kiedy musiała skręcić w drugą stronę.
- Witajcie.- król przywitał wszystkich zgromadzonych.- Dzisiejszego dnia mój jedyny syn wybierze sobie żonę. Cieszę się, że rodziny kandydatek, urzędnicy i ty Wang Go zaszczyciliście nas swoją obecnością.- król spojrzał na wszystkich po kolei.- Yu Tian oddaję ci głos.
- Dziękuję panie.- kobieta ukłoniła się i wyszła na środek sali, a obok niej stanął Bang.- Książę wręczy dzisiaj swojej wybrance tę spinkę.- powiedziała, otwierając skrzynie trzymaną przez eunucha. Delikatnie wyjęła złotą spinkę z kwiatem na zakończeniu i pokazała ją wszystkim.- Inne natomiast dostaną zwykłą różę- powiedziała, a Bang postanowił się wtrącić.
- Książę również zadecydował nie mieć konkubin.- po tych słowach Xianmei przegryzła wargę.
- Książę zaczynajmy.- Yu Tian spojrzała na Wang'a Yu, który podszedł do ostatniej kandydatki. Bang otworzył szerzej skrzynię. Kobieta wyciągnęła rękę, a w jej dłoni znalazł się kwiat. Spojrzała na niego zażenowana i spuściła głowę. Ten sam los czekał pozostałą szóstkę. Cho Chang spojrzała na mężczyznę i wiedziała, że również dostanie kwiat róży. Kiedy już go otrzymała uśmiechnęła się. Wang Yu ominął Arisę i podszedł do Xianmei, która uśmiechnęła się, widząc ten czyn. Nie wyciągała, ręki wiedząc, że lada moment a na jej głowie wyląduje złota spinka. Niestety widząc, czerwoną różę w dłoniach księcia. Wypuściła powietrze zła, ale chwyciła łodygę. Wang Yu powrócił do czarnowłosej kobiety, która patrzyła na niego swoimi brązowymi oczami. Książę uśmiechnął się i ze skrzyni wyjął złotą spinkę, którą włożył w jej włosy. Arisa uśmiechnęła się.
Wang Yu wyciągnął do niej swoją rękę, którą kobieta od razu chwyciła. Wyszli na środek. Baio był dumny ze swojej siostry. Cho Chang była szczęśliwa, że to właśnie Arisa została wybrana. Natomiast Xianmei miała już obmyślony plan na takie okoliczności.
- Niech żyje księżniczka Arisa!- Bang odłożył skrzynie i wykrzyczał to, machając w górę i w dół rękami. W jego ślady poszła reszta zgromadzonych. Kiedy skończyli, odezwał się Wang Go.
- Gratuluję książę! Wiem, że wybrałeś mądrze.
- Jednak gdyby coś się stało Arisie na jej miejsce wejdzie Xianmei.- król spojrzał na syna.
    Kobieta uśmiechnęła się i wyszła przed szereg. Ukłoniła się i podziękowała królowi. Ostatnimi rzeczami, jakie obwieszczono, był ślub, który ma się odbyć już za trzy dni. Xianmei wiedziała, że musi działać szybko. Najlepiej, gdyby jeszcze dzisiaj ta dziewucha umarła.

 ~~~


     Xianmei opuściła swój pawilon od razu, kiedy wysłała swoją służkę po herbatę. Na głowę zarzuciła pelerynę chcąc, aby nikt jej nie rozpoznał. Miała umówione spotkanie. Szła cicho starając się, aby nikt jej nie zauważył. Mijała strażników, którzy nic nie podejrzewali. Widząc pawilon mężczyzny, do którego się wybierała, przyspieszyła. Strażnicy dobrze wiedzieli o spotkaniu, więc przepuścili kobietę. Xianmei otworzyła drzwi i spojrzała na mężczyznę siedzącego przy stoliku. Usiadła na macie naprzeciwko.
- Więc w czym mogę ci pomóc?- zapytał, kiedy zdjęła pelerynę z głowy.
- Panie wiem, że chciałbyś mieć władzę i ja mogę ci ją dać musisz mi tylko pomóc w jednej rzeczy.- uśmiechnęła się.
- Mów w jakiej.- mężczyzna był zaciekawiony.
- Zabij Arisę.
Wang Go spojrzał na kobietę, ale wiedział od razu, że jej nie zabije. Jednak wiedział co powinien zrobić.
- Uczynię to.




poniedziałek, 20 czerwca 2016

4





     Był już późny wieczór, kiedy książę powrócił do pałacu. Pierwszą rzeczą, jaką musiał zrobić to spotkać się z ojcem. Oddał konia młodemu chłopakowi, który podbiegł do niego od razu, kiedy się pojawił. Wang Yu spojrzał w stronę pawilonów. Gdzieś tam jest kobieta, która ma zostać jego żoną. Westchnął na tyle głośno, że stojący obok eunuch spojrzał na niego. Nic nie mówiąc zaczął iść w stronę pawilonu jego ojca. Miał cichą nadzieję, że król już śpi. Oczywiście miał świadomość, że niedawno zaszło słońce, a burza, która miała tu miejsce mogłaby obudzić umarłego. Jednak liczył na to. Moo-Song, Bang i Jeom Bak-Yi szli krok w krok za swoim księciem. Wang Yu szedł pewnym krokiem, mijając straż. Zatrzymał się, dopiero widząc jak Wang Go wychodzi z pawilonu.
- Co on tam robił? - zapytał sam siebie.
     Poczekał aż postać zniknie z pola widzenia, a po tym wszedł do sali wcześniej, będąc zapowiedzianym. Starszy mężczyzna spojrzał na syna z uśmiechem. Usiadł wygodnie. Był świadom, że tak późna wizyta pierworodnego musi nieść ze sobą długą sprawę. Gestem dłoni przywołał swojego eunucha. Poprosił, aby przyniósł czarki i wino. Wang Yu chciał przejść do rzeczy, ale jego ojciec nakazał mu czekać na powrót eunucha. Minuty się dłużyły co sprawiało, że młody książę tracił cierpliwość. Dopiero słysząc jak straż otwiera drzwi uspokoił się. Król Goryeo zszedł z łóżka i podszedł do drewnianego stolika. Usiadł na macie, a eunuch rozłożył czarki i nalał do nich wina.
- Usiądźcie, długa droga za wami.- odezwał się król.Wang Yu usiadł naprzeciwko swojego ojca, a jego przyjaciela po jego bokach.
- Ojcze, mam do ciebie prośbę.- Wang Yu wypił wino i spojrzał ojcu w oczy.
- Słucham.- król bał się, że może jego syn ma zamiar zrezygnować z wyboru żony.
- Chciałbym się jutro spotkać z jedną z kandydatek.- książę wypowiedział te słowa, a król o mało nie zachłysnął się winem.
- Synu-rozpoczął- Rozumiem cię, ale jeśli byś spotkał się tylko jedną z nich to dowiedzieliby się o tym ich ojcowie, a my byśmy stracili ich poparcie.
- A jeśli nikt by się nie dowiedział?- Wang Yu uśmiechnął się.
- Wykluczone- zaprzeczył - Poza tym jutro od rana malarze będą malować ich portrety.
- Rozumiem, a czy mógłbym, chociaż udać się jutro na chwilę do sali, w której się to odbędzie?
- Nie widzę przeciwwskazań, ale powiedz mi synu po co?- król zaciekawił się. Znając życie jego przyjaciel Jen-ta opowiedział mu o kandydatkach i któraś go zaintrygowała.
- Po prostu chce je zobaczyć.- Wang Yu spojrzał na pustą czarkę — Nie chce wziąć kota w worku.- oświadczył z uśmiechem, a jego rodzic wybuchł śmiechem tak samo, jak reszta zebranych.
- Jeszcze jedno.- król uśmiechnął się- Z którą z dziewcząt chciałeś się spotkać?
- Dowiesz się, kiedy wybiorę.- Wang Yu wstał z maty i spojrzał na ojca.- Wybacz mi, ale jestem zmęczony.
Książę i jego przyjaciele ukłonili się, dziękując za miło spędzony wieczór. Wang Yu nie był zadowolony wolą króla, ale musiał wykonać rozkaz. Spojrzał ostatni raz na zamknięte już drzwi i westchnął. Postanowił udać się do swojej sypialni i odpocząć. Był zmęczony, po wczorajszym wieczorze jeszcze nie do końca wydobrzał. Do tego długa podróż konno mu nie pomogła. Szedł wolnym krokiem przyglądając się jak na niebie pojawia się coraz to nowsza gwiazda. Uśmiechnął się i spojrzał na swoich towarzyszy.
- Co ta służka robi tutaj o tej porze?- Jeom Bak-Yi.
Wang Yu także był ciekawy. Spojrzał na Bang'a, który od razu domyślił się, o co może chodzić. Podbiegł do dziewczyny, która niosła tace z dzbankiem i jedną filiżanką. Nie była świadoma, że za chwilę będzie musiała wytłumaczyć księciu co tu robi o tak później godzinie. Eunuch podszedł do dziewczyny i nakazał jej iść za sobą. Yao Ming była przerażona myślą, że będzie musiała się tłumaczyć przyszłemu królowi. Idąc za jego eunuchem w głowie układała to, co ma powiedzieć. Będąc już wystarczająco blisko ukłoniła się, i spojrzała na księcia.
- Co robisz o tak później porze tutaj?- zapytał ją Jeom Bak-Yi.
- Panienka poprosiła, aby przynieść jej herbatę.- Yao Ming spuściła głowę i przyglądała się białej porcelanie w kwiatowe wzory.
- Rozumiem.- Wang Yu chciał już odejść, ale w głowie zrodził mu się pewien plan.- Komu służysz?- Yao Ming podniosła głowę.
- Panience Arisie.- odparła, a Wang Yu uśmiechnął się i chwilę nie odzywał się.
- Posłuchaj jutro po próbie masz wraz z nią udać się do ogrodu różanego przy moim pawilonie. Rozumiesz?- zapytał.
- Oczywiście.- ukłoniła się i już chciała odejść.
- Pamiętaj, że nikt nie może o tym wiedzieć. - dodał i ruszył w stronę pawilonu. Był z siebie zadowolony. Rzadko kto przechadza się w pobliżu tego ogrodu, a nawet jeśli usiądą w altance, którą zakrywają róże.
- Panie jesteś genialny!- Bang uśmiechnął się szeroko.
- Obudź mnie przed wschodem słońca. -Spojrzał na eunucha i wszedł do swojego pawilonu.

~~~

      Arisa tej nocy spała jak dziecko. Wróciła do swojej sypialni chwilę przed burzą. Nie mając co robić, od razu położyła się spać. W nocy przebudziła się i poprosiła i filiżankę ciepłej herbaty. No cóż, kiedy ją dostała była już dość zimna, ale nie przeszkadzało jej to. Czarnowłosa usiadła na łóżku i spojrzała na drzwi czekając aż stanie w nich Yao Ming. Nie musiała długo na nią czekać. Drzwi otworzył Hou niosąc w dłoniach miskę z ciepłą wodą, natomiast na ramieniu miał mały ręcznik. Yao Ming niosła tace ze śniadaniem. Arisa wstała z łóżka i podeszła do stolika. Usiadła na macie i spojrzała na rozkojarzoną służącą. Kładła po kolei każde danie. Dziewczyna wzięła do ręki pałeczki i zaczęła zajadać się ryżem.
- Pani musisz się dzisiaj śpieszyć.- Hou spojrzał na kobietę, która szybko zjadała przygotowane dania.
- Tak, wiem. - uśmiechnęła się, odkładając pałeczki na stolik.
     Umyła zaspaną twarz w ciepłej wodzie. Wytarła później buzie ręcznikiem i spojrzała na suknie, którą ma dzisiaj ubrać. Była ona różowa z niebieskimi i zielonymi wstawieniami. Yao Ming pomogła swojej pani z ubraniem sukni, która wybrał Wang Yu. Kiedy uporała się z nią, zajęła się włosami kobiety. Przeczesywała je, rozmyślając o dzisiejszym spotkaniu z eunuchem księcia. Dał jej, tę suknię tłumacząc, że Wang Yu przyjdzie podczas malowania portretów. Wiedziała już wtedy, że to właśnie Arisa będzie królową. Yao Ming część włosów spięła, a resztę pozostawiła rozpuszczoną. Arisa przyjrzała się swojemu odbiciu. Yao Ming do ręki wzięła pędzel, którym pomalowała usta swojej pani. Kiedy wszystko było już skończone, wyszli z pawilonu i udali się na dziedziniec. Arisa zobaczyła, że była tam tylko Choi Chang i Xianmei. Siedziały na wysokim krzesłach, a przed sobą miały już ustawione sztalugi. Arisa podeszła do krzesła obok Choi Chang i usiadła wygodnie. Zostało jej tylko czekać na resztę kandydatek i artystów, których wybrała Yu Tian. Po jej przybyciu pojawiły się pozostałe dziewczyny. Dłużej jednak musiała czekać na przybycie Yu Tian i malarzy. Kiedy w końcu zjawili się bez zbędnych mów, zasiedli naprzeciw kobiet i węglem zaczęli malować ich twarze.Arisa już po pierwszych godzinach zaczęła odczuwać ból pleców. Nie mogła doczekać się, kiedy wstanie i będzie mogła rozchodzić ból. Najbardziej przytłaczała ją myśl, że już jutro dowie się, czy zostanie żoną księcia. Rozmyślając nad tym, nawet nie zauważyła, kiedy czworo mężczyzn pojawiło się na dziedzińcu. Yu Tian wstała z krzesła i podeszła do nich oddając wyrazy szacunku ukłonem. Wang Yu podchodził, do każdej sztalugi oglądając dzieła. Milczał, patrząc na obrazy i panny, nie widział w nich nic nadzwyczajnego. Dopiero kiedy doszedł do ostatniej sztalugi, przyjrzał się malunkowi. Widząc, ze widocznie artysta jest, początkujący zerknął na pannę, która malował. Widząc znaną suknię, wiedział od razu kto to. Dopiero teraz mógł ujrzeć twarz, o której opowiadał Jen-ta. Pierwszy raz w życiu widział kogoś o takiej pięknej twarzy. Czuł jak serce, zaczyna bić mu szybciej. Odkaszlnął, a Arisa spojrzała na niego. Wang Yu widząc oczy kobiety, wiedział od razu, że to ona zostanie jego królową. Spojrzał na swoich towarzyszy, którzy widocznie tak jak on podziwiali urodę kobiety. Postanowił udać się do ogrodu i zaczekać aż pojawi się tam Arisa. Pojawienie się księcia wzbudziło niemałe zamieszanie. Artyści musieli szybko zakończyć prace, gdyż rozmawiające kobiety tak gwałtownie się poruszały, że nie było mowy o kolejnych godzinach malowania.Yu Tian zebrała portrety i odeszła w stronę pałacu. Arisa zachwycona tym, ze w końcu może wstać podeszła do Yao Ming, która przez ten czas wraz z Hou czekała na nią.
- Pani, musimy udać się do księcia.- Yao Ming postanowiła nie owijać w bawełnę.
- Jak to? Teraz?- zaskoczona dziewczyna spojrzała na służkę.
- Tak książę wczoraj kazał cię przyprowadzić do ogrodu różanego.
     Arisa spojrzała na Yao Ming i pokiwała głową. Hou udał się do pawilonu, aby w razie komplikacji kryć swoją panią. Arisa szła tuż za służką, oglądając się czy, aby przypadkiem nikt za nimi nie idzie. Na szczęście nikt nie szedł za nimi.
- Pani to tutaj.- Arisa rozejrzała się, było tutaj jak w najpiękniejszych baśniach. Krzewy z różami roztaczały się długimi pasami. W środku całego ogrodu stała altanka. Na niej także rosły róże. Dziewczyna zaczęła nie penie iść. Tym bardziej zaczęło bić jej serce, widząc odwrócona postać. Nie trudno było się domyślić kto to. Weszła po drewnianych schodkach i dopiero zauważyła stół z owocami i ciasteczkami oraz czarki z winem. W rogu stał zapewne eunuch. Dziewczyna ukłoniła się i nie podnosiła głowy.
- Panie, Arisa przybyła. - eunuch spojrzał na Wanga Yu, który się odwrócił.
- Wstań.- mówił uśmiechnięty. Arisa podniosła głowę i widząc uśmiech, odetchnęła z ulgą. Wyprostowana odwzajemniła uśmiech.- Usiądźmy.
- Dobrze. - odparła, podchodząc do stolika. Usiadła na krześle i czekała aż książę usiądzie naprzeciwko. Kiedy tak się stało, odezwała się.- Czy coś się stało, że zostałam wezwana?
- Oczywiście, że nie, ale zaintrygowałaś mnie.- Wang Yu nalał wina i spojrzał na kobietę. - Rzadko kiedy słyszy się o takiej urodzie.
- Schlebiasz mi panie.- odparła, czując, że się rumieni.
- Mówię prawdę.- Wang Yu zaśmiał się.- Pierwszy raz widze takie oczy.- mówił, wpatrując się w nią jak w najpiękniejsze dzieło sztuki.- Można się zakochać.
- Moja babcia zawsze mawiała, że jeśli chce się zakochać, trzeba zakochiwać się w oczach.- Arisa napiła się wina, a później spojrzała na księcia.
- Dlaczego właśnie tak?- zapytał ciekawy.
- Uroda przemija, a oczy pozostają takie same.- uśmiechnęła się, a Wang Yu uczynił to samo. Musiał przyznać, że kobieta wyparła na nim dobre wrażenie. Bał się, że będzie niczym owoc. Piękna na zewnątrz, a gorzka w środku. Jednak tak nie było. Widział w niej coś więcej niż tylko urodę. Widział siłę i oddanie swoim racjom. Teraz już był pewien, że to właśnie ona skradła jego serce. I to właśnie ona zostanie królową Goryeo.




sobota, 11 czerwca 2016

3


    Nastał nowy dzień w królewskim pałacu. Słońce wznosiło się ku górze więc eunuchowie pospieszyli budzić kandydatki. Król postanowił każdej z dziewcząt przydzielić służącą i eunucha, aby mogły bardziej wczuć się w role monarchy. Do pawilonu Chang i Arisy weszło dwóch eunuchów i dwie młode, bo zaledwie dwudziestoletnie służące rozdzielili się i ruszyli w stronę sypialni swoich nowych władców. Chwilę szli w ciszy by stanąć przed drzwiami. Spojrzeli na siebie i delikatnie je otworzyli. Ich oczom ukazał się widok śpiącej Arisy. Dziewczyna miała rozłożone ręce w dwie strony, a głowę miała schowaną w poduszce. Rozbawił ich ten widok. Z uśmiechami podeszli do czarnowłosej.
- Pani pora wstawać.-odezwał się eunuch.
- Czy muszę?- Arisa podniosła głowę z poduszki.
- Niestety tak.-uśmiechnął się.
- Jeszcze chwilkę. - powiedziała, kładąc się na plecach.- Jestem taka zmęczona.
- Pani naprawdę już pora zeby wstac.- odezwała się służka.
- No dobrze.- Arisa usiadła i dopiero teraz mogli zobaczyć jak jej czarne włosy sterczały w różne strony. Cicho się zaśmiali, ale musieli przyznać, że plotki o jej radzie okazały się prawdą.
- Pozwól pani, że się przedstawię. Nazywam się Hou i będę pani usługiwać.- ukłonił się. Arisa uśmiechnęła się do eunucha i spojrzała, na służkę wyczekując, aż ta powie jak, się nazywa.
- Pani nazywam się Yao Ming.- również ukłoniła się.
- Miło mi was poznać.- uśmiechnęła się.- Wiecie może co, na dzisiaj zaplanowano?
- Okazało się, że Yu Tian jest dzisiaj potrzebna w innej części pałacu, więc próba nie odbędzie się i dzisiaj będzie miała panienka dzień odpoczynku.- powiedział Hou.
Po tej wymianie słów Arisa wstała z łóżka, a eunuch poszedł po śniadanie. Yao Ming pomogła ubrać dziewczynie czerwoną suknię ze złotymi ozdobieniami. Nie obyło się przy tym rozmów. Służka opowiadała Arisie o księciu.

***
    Wang Yu zdecydowanie ostatniej nocy przesadził. Wrócił późno do swojej sypialni, przez co jego eunuch ma teraz problemy z tym żeby go obudzić. Bang spojrzał na księcia, który aktualnie odwrócił się do niego, plecami mówiąc, żeby dał mu spokój. W myślach przeklinał Jeom Bak-Yi, gdyby nie ten głupiec zapewne wróciliby szybciej.
- Panie wstawaj, musimy wracać do Goryeo.-mówił z uśmiechem.- Pamiętasz, że jutro będziesz musiał wybrać sobie żonę?
- Jasne, że pamiętam.-odburknął-Widziałem listę kandydatek. Same pannice z dobrych domów.
- Czy to źle?-zapytał zaskoczony. Wang Yu nagle usiadł i spojrzał na swojego przyjaciela.
- Dla Goryeo to świetne.- powiedział-Lecz ja chciałbym spędzić z kimś życie kto nie boi się jeździć konno, chciałby pomóc ludowi nie tylko za murami pałacu. Po prostu chce kogoś podobnego do siebie.
- Nie znasz tych panien, może nie są takie złe.- powiedział usiłując podnieść księcia na duchu. Wang Yu zaśmiał się cicho. Dobrze wiedział jak ojcowie potrafią zepsuć swoje córki. Większość z nich bała się swojego cienia, czego nienawidził. Chciałby poznać prawdziwą kobietę, którą z przyjemnością by ratował z opresji. Wstał z łóżka i od razu ubrał wybrane przez eunucha ubrania. Bang uśmiechnął się, widząc, że jego książę w końcu zwlekł się z łóżka. Wang Yu, gdy tylko się ubrał zabrał się za jedzenie, w sumie to więcej wypił wody. Po wczorajszym wieczorze szumiało mu w głowie. Kiedy pił kolejną z kolej czarkę z wodą drzwi otworzyły się i do środka weszli Jeom Bak-Yi i Moo-Song.
- Wszystko gotowe na podróż.-powiedział jeden.
- Był tu posłaniec z pałacu.- odezwał się Jeom Bak-Yi.
- Znowu list od króla?- zapytał Wang Yu.
- Nie, to od naszego przyjaciela Jen-ta.- książę spojrzał na przyjaciela i gestem ręki nakazał, aby dał mu list. Tak też uczynił. Wang Yu powoli czytał z każdą chwilą, kącik jego ust unosił się ku górze. Odłożył list i zaśmiał się.
- Coś nie tak?- zapytał ciekawy Bang.
- Doszła nowa kandydatka, inna natomiast użyła przemocy, żeby wygrać.- powiedział, eunuch pokiwał głową z politowaniem. Użycie przemocy do wygrania konkurencji? Co tę dziewuchę musiało opętać.
- Jeśli teraz wyruszymy nocą dotrzemy do Goryeo.- Moo-Song spojrzał na towarzyszy, którzy pokiwali głową, oznajmiając, że są gotowi na podróż..

***
    Arisa spacerowała po królewskich ogrodach, podziwiając piękne kwiaty i co chwile zatrzymując się by powąchać je. Hou był szczęśliwy, że to właśnie on został eunuchem panienki. Widział jak reszta z kobiet, wysługiwała się na każdym kroku swoimi eunuchami. Wiedział, że jego zadaniem jest służenie swojemu Panowi, ale tamte pannice w stu procentach przesadzały. Spojrzał przed siebie i ujrzał Xianmei i jej służbę. Zbliżała się szybko, a w jej oczach widać było złość. Gdyby mogła zabijać wzorkiem jest pewne, że Arisa już by nie żyła. Arisa spojrzała na nią z uśmiechem.
- Myślisz, że wygrałaś?-zapytała zła.
- Tu nie chodzi o wygraną- powiedziała spokojnie- Tu chodzi o ukazanie prawdziwej siebie, aby Goryeo zyskało prawdziwą królową.
- Takie rzeczy możesz mówić królowi lub tej całej Yu Tian.-zaśmiała się.-W całym tym śmiesznym gronie kandydatek jestem najwyżej urodzona.- wykrzyczała.
- Ryba jest najlepszym zwierzęciem do jedzenia, ale nikt nie wielbi ryby, ponieważ jest tylko rybą.- powiedziała Arisa, Hou i Yao Ming spojrzeli zdziwieni na swoją panią. Nie sądzili, że taka delikatna i urocza kobieta może bronic się w taki sposób. Pomimo to jej odpowiedź przyprawiła ich o uśmiech.
- Jak śmiesz ty ladacznico-powiedziała i zamachnęła się dłonią. Arisa tylko złapała ją za nadgarstek milimetr przed swoją twarzą. Xianmei spojrzała zszokowana na dziewczynę. Nie sądziła, że w tak drobnym ciele może być, aż tyle siły. Wyrwała swoją dłoń i spojrzała nienawistnym wzrokiem na dziewczynę.Arisa uśmiechnęła się i wraz z Hou i Yao Ming odeszła. Czarnowłosa postanowiła w dalszym ciągu pozwiedzać tereny pałacu. Udała się w zachodnią część gdzie zauważyła wojownika. Mężczyzna był widocznie czymś zamyślony, że nawet nie zauważył jak wyleciał mu list obok, którego obojętnie przeszła jedna z kandydatek. Arisa podeszła i wzięła go do ręki. Widząc pieczęć od razu domyśliła się, że to coś ważnego.
-Panie poczekaj!- krzyknęła zaczynając szybciej iść w stronę wojownika, Mężczyzna odwrócił się, ukazując twarz całą w bliznach. Arisa nie zwróciła nawet na to większej uwagi była przyzwyczajona do tego widoku. Wielu z wojennych towarzyszy jej brata miała poharatana twarz. Poznając ich dowiedziała się co tak naprawdę jest ważne w człowieku.
- Coś się stało?-zapytał.
- Wyleciał panu list.- powiedziała, podając zgubę właścicielowi, patrząc mu cały czas w oczy. Mężczyzna uśmiechnął się.
- Dziękuje pani. To ważna rzecz.- odparł, biorąc list.- Nazywam się Jen-ta, a ty pewnie jesteś jedną z kandydatek na żonę naszego księcia.
- Zgadza się.- odparła.
- Czy mogłaby mi pani zdradzić swoje imie?-zapytał uśmiechając się.
- Nazywam się Arisa.-rzekła, a powiew silnego wiatru sprawił, że poczuła dreszcze na ciele.
- Powinniśmy wracać do pawilonu, zbliża się burza.-wtrącił się eunuch.
- Ma racje powinna pani wracać, ja muszę wyjechać po księcia.- ukłonił się i odszedł.
Brązowo oka przyjrzała się znikającej sylwetce mężczyzny. Kiedy straciła go z pola widzenia, odwróciła się i zaczęła iść w stronę swojego pawilonu. Nie miała do niego daleko, więc nie spieszyła się zbytnio. Arisa nie była jedyną osobą, której się nie spieszyło, drugą był Wang Go. Chciał spotkać się z królem. Nie miał wcześniej tego w planach, ale dowiadując się, że Wang Yu wraca postanowił spotkać się z władcą. Obok niego szedł jego sługa. Wang Go przyglądał się wszystkiemu jakby miało zostać kiedyś jego własnością. Rozglądał się do momentu, kiedy zobaczył najpiękniejszą kobietę, jaką w życiu widział. Przyjrzał się jej dokładnie. Czarne włosy, blada cera Niestety nie mógł zobaczyć jej oczu, które z pewnością musiały być cudowne.
- Kim jest ta kobieta?- zapytał jednego z eunuchów, którzy śpieszyli się do pałacu.
- Jedna z kandydatek na żonę księcia. Niestety nie pamiętam jej imienia.
- Ona ma być żoną tego szczeniaka?-zaśmiał się.

***
    Wang Yu widział już mury pałacu. Westchnął i przyspieszył. Chciał zdarzyć przed burzą. Galopujący koń przeskakiwał większe przeszkody. Książę wzrokiem szukał swojego przyjaciela, który miał po niego wyjechać. Zatrzymał się przy jednym z drzew i wytężył wzrok.
- Coś nie tak?- zapytał Moo-Song.
- Jen-ta miał po nas wyjechać.- powiedział.
Jeszcze raz rozejrzał się i dopiero teraz dostrzegł dwie postacie. Jedną w mundurze, a drugą w pelerynie. Popędził swojego konia. Chciał dowiedzieć się czy, któraś z kandydatek przeszła jego próby. Moo-Song wyrównał z księciem. Zatrzymali się tuż obok Jen-ta. Chwilę poczekali na Bang'a i Jeom Bak-Yi.
- Jak minęła podróż?-zapytał przyjaciel Wang'a Yu.
- Szybko- uśmiechnął się i w szóstkę wolnym truchtem ruszyli w stronę pałacu.
- I jak poszły próby, które wymyśliłem.
- Dość kiepsko.- westchnął Jen-ta.- Mijałem każdą kandydatkę, ale tylko jedna pomogła mi i oddała list.- zamyślił się chwilę.- Do tego patrząc na moją twarz zachowywała się jakby nie widziała moich blizn.
- Doprawdy?- zapytał zaskoczony Wang Yu.
- Tak, to jest jej eunuch jako jedyny nie był wykorzystywany przez cały czas i jako jedyny był traktowany z szacunkiem.
- Jak się nazywasz?- zapytał Bang.
- Hou.- odparł krótko.
- Komu służyłeś?- dopytywał Moo-Song.
- Panience Arisie.- uśmiechnął się- Wspaniała kobieta. Nerwy trzyma na wodzy, a do tego taka silna! Nie pomyślałby kto ile siły może być w tak drobnej kobiecie.
- Kto ci pomógł z listem?- zapytał Wang Yu.
- Arisa.- odpowiedział.
- Jutro się z nią spotkam.- powiedział przyspieszając.




środa, 8 czerwca 2016

2

     
    Do królewskiego pałacu zaczęły zjeżdżać się panny z różnych klanów. Każda z nich była piękna i wysoko urodzona. Witał je eunuch króla, po czym prowadził do gościnnych pawilonów, w które miały przez czas rekrutacji zamieszkiwać. Arisa wraz z Baio dotarła do celu podróży wraz z inną dziewczyną. Z lektyki wyszła niewysoka brunetka. Patrzyła ona niepewnie w stronę pałacu. Arisa zeskoczyła ze swojego konia i podeszła bliżej. W tym czasie z pałacu wybiegł eunuch. Spojrzał na dwie młode kobiety. Zszedł po marmurowych schodach, oddychając ciężko. Przystanął dosłownie kilka kroków przed kandydatkami. Wypuścił powietrze i ukłonił się.
- Witam w królewskim pałacu, zaprowadzę was do pawilonu gościnnego.-podniósł głowę i odwrócił się. Arisa spojrzała na brata z uśmiechem, który on także odwzajemnił. Czarnowłosa szybko wyrównała krok z eunuchem i nieznajomą i dała się zaprowadzić do pawilonu w zachodniej części pałacu. Idąc, mijały służące, innych eunuchów, a także królewską straż. Będąc już na miejscu dwaj mężczyźni otworzyli drzwi, wpuszczając ich.
-Tutaj wasza dwójka będzie mieszkać podczas pobytu tutaj. Reszta dziewcząt jest w innych pawilonach. Mam nadzieje, że się dogadacie. Wasze rzeczy zostaną zaraz przyniesione.
Eunuch opuścił pomieszczenie i pozostawił dwie dziewczyny w swoim towarzystwie. Arisa słynęła z tego, że nienawidziła ciszy i lubiła poznawać nowych ludzi. Odwróciła się w stronę brunetki, która przyglądała się pomieszczeniu. Czarnowłosa spojrzała na nią. Część jej włosów była spięta, a druga część rozpuszczona. Na sobie miała niebieską suknię z różowymi i czerwonymi zdobieniami.
- Jak się nazywasz?- zapytała nagle, a dziewczyna spojrzała na nią.
- Choi Chang, a ty?- uśmiechnęła się lekko.
- Li Arisa. -odwzajemniła uśmiech i podeszła do stolika. Usiadła na podłodze. To samo wykonała Chang.
- To ty jesteś siostrą tego wojownika?- zapytała.
- Tak, ale proszę, nie rozmawiajmy o nim.
- Dobrze.-uśmiechnęła się.- Jak myślisz jaki jest książę?
- Musi być dobrze wychowany i pewnie potrafi dobrze walczyć.- powiedziała, opierając głowę o dłoń.
- Ja mam nadzieję, że jest przystojny.- zaśmiała się, a Arisa z nią.

***

   Dwójka mężczyzn stała na środku pomieszczenia patrząc na siebie. Jeden z nich był młody i bardzo przystojny, drugi natomiast był znacznie starszy, ale niczego mu nie brakowało, jeśli chodzi o wygląd. Wokół nich zebrał się tłum gapiów czekających na pierwszy ruch, któregoś z nich.
- Panie jesteś pewien, że tego chcesz?-zapytał niepewnie.
- Nie gadaj, tylko walcz!- krzyknął i rozpoczął walkę. Starszy z nich starał się wyłącznie bronic przed ciosami. Młody chłopak kilka razy kopnął swojego przeciwnika. W pewnej chwili mężczyzna zbyt mocno uderzył i młodzieniec spadł na jeden z drewnianych stolików tracąc przytomność.
- Książę!- eunuch Bang podbiegł do księcia Wanga Yu sprawdzajac jego tętno. Odetchnął z ulgą, wyczuwając je. Spojrzał na Jeom Bak-Yi zdenerwowany.
- Życie ci niemiłe?- odezwał się ochroniarz księcia Choi Moo-Song.
- Ja... Nie chciałem.-powiedział łamiącym głosem. Moo-Song i Jeom Bak-Yi podnieśli księcia i zanieśli do jego pokoju. Delikatnie położyli go na łóżku. Moo-Song obwieścił, że idzie znaleźć medyka. Pozostała dwója uklękła przed księciem i z nadzieją, że zaraz otworzy oczy, przyglądali mu się. Eunuch badawczo przyglądał się klatce księcia. Sprawdzał, czy jego oddech jest regularny, a w myślach przeklinał Jeom Bak-Yi.
-Panie obudź się i mnie zabij. Proszę.- odezwał się winowajca całego zajścia. Jakby jego słowa miały pomóc. Książę nagle usiadł i spojrzał na swoich towarzyszy. Oni tylko ze zdziwieniem spojrzeli na siebie. Wang Yu wstał z łóżka i zaczął krążyć, po pomieszczeniu myśląc. Drzwi od pokoju otworzyły się, a w nich stanął Moo-Song, tuż obok niego stał mężczyzna w zbroi w dłoni trzymając list. Podszedł do księcia, wcześniej kłaniając mu się. Podał mu list i wyszedł. Wang Yu przyjrzał się przez chwile pieczęci odciśniętej na liście. Dobrze wiedział, od kogo jest list, ale nie chciał go czytać. Eunuch widział zwątpienie na twarzy księcia.
- Panie to może być coś ważnego, lepiej otwórz.
Wang Yu posłuchał się rady przyjaciela i przeczytał zawartość listu. Kiedy skończył, spojrzał na towarzyszy i podszedł na łóżko, żeby zaraz na nim usiąść.
- Coś nie tak?- zapytał Moo-Song.
- To list od mojego ojca.-westchnął -Muszę wracać, do pałacu.powiedział- Sądziłem, że wrócę, dopiero kiedy odnajdę handlarzy soli.
- Panie, widocznie król jednak zdecydował się na twoja pomoc w wyborze kandydatki na żonę.-Moo-Song spojrzał na swojego księcia i kontynuował wypowiedź- W końcu to ty będziesz musiał spędzić z tą osobą resztę swoich dni.
- Ale mnie pocieszyłeś.- ironiczny ton księcia sprawił, że jego towarzysze zaśmiali się.- Dobrze nie rozmawiajmy już o tym, powiedzcie mi co to za rodzaj walki, którzy stosują ci mężczyźni?-zapytał, przypominając sobie, walkę dwóch mężczyzn.
- Nie czas na walki!- odparł eunuch, ale Jeom Bak-Yi postanowił mu przerwać.
- Koncentrują się na umiejętnościach, a nie sile mięśni.-wstał- Najbardziej znany w tych rejonach jest Szakal. Kupcy podobno mu płacą, żeby ich chronił podczas podróży, a do tego przygarnia chłopaków, którzy stracili dom i nazywa ich szczeniakami.
-Szakal, co?- Wang Yu zamyślił się — Odnajdę go po powrocie z pałacu, a teraz wypijmy trochę wina!
- Pamiętaj panie, że musimy szybko, wróci do pałacu.- eunuch uśmiechnął się do księcia.
-Wyruszymy jutro rano.- wstał z łóżka i wraz z towarzyszami opuścił pokój, by w spokoju móc napić się najlepszego wina w okolicy.

***

   Napiętą atmosferę można było wyczuć na kilometr. Dziesięć dziewcząt przyglądało się Arisie i Chang w milczeniu. Gdyby ich wzrok mógł palić, obie dawno stanęłyby w żywym ogniu. Arisa co jakiś czas słyszała jak kobiety za nią, wypowiadają jej imie i prawią złośliwe uwagi. Nie można było ukryć, że w tłumie ona najbardziej się wyróżniała, co bardzo je irytowało. Była piękna bez ogromnej ilości makijażu, a do tego widocznie była faworytą króla. Nie przejmowała się jednak docinkami, kiedy napotykała wzrok jednej z dziewczyn, uśmiechała się do nich serdecznie. Wszystkie jednak niecierpliwie czekały na pojawienie się osoby, która ma przeprowadzać pierwszą próbę. Niespodziewanie drzwi otworzyły się i w nich stanęła wysoka kobieta o ponurej minie, a tuż obok niej nieznany dotąd eunuch.
- Witajcie.-powiedziała, idąc.- Nazywam się Yu Tian i będę przez najbliższe dni sprawdzać was. Przyszła królowa ma nie tylko posiadać wiedzę niezbędną do pomocy królowi. Królowa musi mieć w sobie delikatność, być pełną harmonii i wdzięku. -stanęła tuż naprzeciwko Chang.- Od Matki Narodu oczekuje się także możliwości wydania na świat przyszłego władcy. Dzisiaj jednak postanowiłam przeprowadzić według mnie najłatwiejsza z prób. Harmonia i wdzięk jest czymś rzadko spotykanym, lecz jednak wymaga się tego od władczyni. -Eunuch podszedł do każdej z panien, wkładając jej we włosy spinkę z różą.- Te róże są oznaką delikatności, musicie być niczym płatki tego kwiatu. Dzisiaj każda z was nauczy się tańca, lecz pamiętajcie, jeśli, którejś z was wyleci, spinka dostaje minusowe punkty. Zaczynajmy więc.-odparła i poczekała chwilę, aż jedna ze służących poda jej krzesło. Usiadła wygodnie, a w sali można było usłyszeć dzięki wydawane przez Geomungo. Zdezorientowane dziewczyny przez chwilę stały w miejscu, lecz po sekundzie każda z nich starała się ukazać jak najwięcej swoich umiejętności tanecznych. Na samym początku każdej szło bardzo dobrze, do momentu, kiedy jeden z dziewczyn nie wyleciała spinka. Yu Tian zamoczyła pędzel w atramencie i napisała coś na kartce. Jedna ze służących zgarnęła kandydatkę na bok. Po tej sytuacji co chwilę jedną z dziewczyn traciła swoje spinki. Na środku zostały tylko trzy dziewczyny: Arisa, Chang i Xianmei. Chang widziała, że najbardziej na wygraną w tej konkurencji zasługuje dziewczyna, którą dzisiaj poznała więc celowo, upuściła spinkę. Xianmei z uśmiechem zobaczyła, że tylko ona i ta dziewucha z nie wiadomo skąd została. Czuła, że wygra to. Kilka razy odkręciła się wokół własnej osi ukazując piękny uśmiech. Arisa jednak nie dawała za wygraną i także ukazywała swoje umiejętności. Xianmei czuła się coraz bardziej zmęczona. Musiała to wygrać więc kiedy była tuż przy swojej rywalce pchnęła ją na tyle mocno, że uderzyła ona całym ciałem na podłogę. Zatrzymała się i spojrzała na rozzłoszczoną
Yu Tian.
-Takie zachowanie nie godzi się!- wstała z krzesła, a eunuch widzący całe zajście pomógł wstać Arisie.
-Słucham?-zaskoczona Xianmei spojrzała po zszokowanych jej zachowaniem kandydatkach. Dopiero teraz uświadomiła sobie co zrobiła. Spuściła wzrok by po chwili poczuć szarpniecie we włosach. Jedna ze służących wyjęła spinkę, dopiero wtedy dziewczyna podniosła wzrok.
-Pamiętajcie, nieważne czy wygracie, czy też nie. Przyszła królowa musi wygrywać z godnością i przegrywać z honorem.


środa, 1 czerwca 2016

1

   

        Sie­działa naprze­ciw lustra. Jedna ze słu­żą­cych zbie­rała z jej ramie­nia czarne nie­sforne kosmyki. Co jakiś czas czuła deli­kat­nie prze­cze­sy­wa­nie wło­sów. Kobieta sta­rała się, jak naj­le­piej uło­życ włosy mło­dej dziew­czyny. Kiedy jej się to udało, wycią­gnęła dłoń, a jedna z młod­szych słu­żek podała jej ozdoby do wło­sów, które sekundę póź­niej znaj­do­wały się na jej gło­wie. Czar­no­włosa spu­ściła wzrok, a opusz­kami pal­ców zaczęła wodzić po nie­bie­skim mate­riale sukni. Sły­sząc ciche słowa ze strony kobiety oznaj­mia­jące o tym, że skoń­czyła, podnio­sła głowę i przyj­rzała się swo­jemu odbi­ciu. Była piękną młodą kobietą. Czarne włosy, które naj­bar­dziej lubiła w swoim wyglą­dzie były uło­żone w koka, w któ­rego wło­żono dwie złote spinki. Nie lubiła tego typu fry­zur, uwiel­biała mieć roz­pusz­czone włosy. Jej zadumę prze­rwało nagłe otwo­rze­nie drzwi. W odbi­ciu zauwa­żyła dobrze znaną twarz. Wstała z pozła­ca­nego krze­sła i odwró­ciła się w stronę męż­czy­zny. Przy­stojny męż­czy­zna stał w progu, trzy­ma­jąc pod pachą swój hełm. Widząc go, przy­po­mniało jej się ich ostat­nie spo­tka­nie. W tym cza­sie w sto­licy Goryeo pano­wała panika wyni­ka­jąca z buntu. Oczy­wi­ście pierw­szymi chęt­nymi do poko­na­nia bun­tow­ni­ków był jej brat i jego nie­liczna armia. Mimo to poko­nali wroga i wró­cili zwy­cię­sko.

-Wró­ci­łem, tak jak obie­cy­wa­łem. -chwilę ciszy prze­rwał Baio kła­dąc hełm na jed­nym z drew­nia­nych sto­li­ków.

-Nigdy nie wąt­pi­łam w to, że wró­cisz. -sio­stra wojow­nika uśmiech­nęła się, uka­zu­jąc w poli­kach dołeczki.

-Musimy poroz­ma­wiac. -odparł poważ­nym tonem- Wyjdź­cie stąd. – roz­ka­zał, a słu­żące ukło­niły się by po chwili znik­nąć za drzwiami. Kobieta spoj­rzała na star­szego brata, który aktu­al­nie zasia­dał wygod­nie na jed­nym z krze­seł. Brą­zo­wo­oka pode­szła do krze­sła tuż naprze­ciwko i cie­kawa spoj­rzała na Baio. Męż­czy­zna wes­tchnął.

-Wra­cam od króla. –zaczął- Mogłem popro­sić, o co zechcę. Tyle zro­bi­łem dla kraju. Mogłem popro­sić o nową zie­mię, o bogac­two, ale…-wypu­ścił powie­trze z ust- Rozmy­śla­łem pod­czas powrotu co się sta­nie, kiedy nasz książę ożeni się z jakąś pan­nicą z Yuan’u. Żyje w prze­ko­na­niu, że to wła­śnie Ty była­byś ide­alną kró­lową.-zakoń­czył i spoj­rzał na sio­strę.

-Co mam zrobi? -zapy­tała, a na twa­rzy Baio poja­wił się lekki uśmiech.

-Wyru­szamy do pałacu. Jutro mają się tam zje­chać kan­dy­datki na żonę dla Wanga Yu. -ener­gicz­nie wstał z krze­sła. -Król mówił mi o jakiś pró­bach, ale nie wiem zbyt wiele.

-Nie martw się. -powie­działa wsta­jąc-Dam sobie z Twoją pomocą radę.

         Wypo­wia­da­jąc te słowa wie­działa, na co się pisze. Bycie monar­chą nie jest łatwe, ale chciała pomóc kra­jowi. Główną sprawą, jaką chciała zakoń­czy było wysy­ła­nie kon­ku­bin z Goryeo do Yuan’u. Nie mogła patrzeć na cier­pie­nie tych mło­dych dziew­czyn, a także ich rodzin. Sie­działa, roz­my­śla­jąc nad wszyst­kim w swo­jej sypialni, a służba wysłana przez Baio wybie­rała potrzebne rze­czy na podróż, ukła­da­jąc je sta­ran­nie w czer­wo­nym kufrze. Wydał się on w tej chwili dziew­czy­nie bar­dzo cie­kawy. Nigdy nie zwra­cała na niego naj­mniej­szej uwagi. Teraz przy­glą­da­jąc mu się widziała wyha­fto­wane wzory i róż­nego rodzaju ple­cionki. Teraz jej wzrok zatrzy­mał się na obra­zie zakwi­ta­ją­cego drzewa wiśnio­wego, który nie­gdyś sama nama­lo­wała.                   Jeżeli uda jej się przejść wszyst­kie próby może zostać kró­lową i już tu nie wróci. Ta myśl ją naj­bar­dziej przy­tła­czała. Kochała to miej­sce z samego względu na same wspo­mnie­nia. Wcze­śniej miesz­kała w małej drew­nia­nej chatce. Wtedy jej brat zaczął szko­lić się na wojow­nika, po kilku wygra­nych bitwach mógł pozwoli im na dostat­nie życie i uzna­nie wśród ludzi. Dłoń na ramie­niu prze­rwała jej roz­my­śle­nia. Spoj­rzała w górę i zoba­czyła swo­jego brata. Wstała z miej­sca i podą­żyła tuż za nim na główny plac. Przed scho­dami cze­kał już na nią jej koń. Z pomocą brata usia­dła wygod­nie i wraz z kil­koma słu­gami ruszyli pro­sto do pałacu.

***


      Król sie­dział na swoim tro­nie roz­my­śla­jąc czy dobrze robi. Nie mógł się jed­nak sku­pić przez swo­jego eunu­cha. Przy­glą­dał mu się już kilka godzin bez prze­rwy. Odch­rząk­nął gło­śno, mając nadzieje, że eunuch przesta­nie natar­czy­wie obser­wo­wać każdy jego ruch. Udało mu się to. Z zado­wo­le­niem powró­cił do pisa­nia listu do swo­jego syna. Wang Yu aktu­al­nie prze­by­wał w mia­steczku nie­da­leko pałacu. Dowie­dziaw­szy się o nie­le­gal­nym han­dlu solą na wła­sną rękę chciał zna­leźć zbrod­nia­rzy odpo­wie­dzial­nych za to. Kro­pla czar­nego atra­mentu spa­dła na kartkę two­rząc nie­este­tyczny kleks. Król wes­tchnął i zgniótł ową kartkę odkła­da­jąc ją na bok. Na czy­stej dokład­nie pisał każde słowo. W liście zamie­ścił ostrze­że­nie, że jeśli za cztery dni nie powróci do pałacu sam wybie­rze mu żonę wśród kan­dy­da­tek. Wie­dział, że tą groźbą zmusi syna do powrotu. Kiedy skoń­czył pisać do ręki chwy­cił pie­częć wcze­śniej roz­pa­la­jąc świece, pozwa­la­jąc spły­wa­ją­cemu woskowi sklej dwie czę­ści kartki. Kiedy uznał, że wystar­czy przy­bił pie­częć. Spoj­rzał na eunu­cha, który pod­biegł do drzwi i wezwał posłańca. Wysoki męż­czy­zna prze­kro­czył próg i pod­szedł do króla wcze­śniej kła­nia­jąc się. Władca podał mu list naka­zu­jąc, aby jak naj­szyb­ciej prze­ka­zał go księ­ciu.

-Panie wybacz, że ośmielę zapy­tać, ale o co popro­sił Baio? -zapy­tał cie­ka­wie, a władca zaśmiał się.

-Chciał, abym pozwo­lił dopu­ścić jego sio­strę na sta­no­wi­sko kan­dy­datki na żonę dla Wanga Yu. -powie­dział.

-Sądzi­łem, że wybie­rze tę pannę z Yuan’u.

-Mię­dzy nami powiem Ci, że Wang pozo­sta­wił w pałacu swo­jego straż­nika, który ma obser­wo­wać panny i powie­dzieć mu, która naj­bar­dziej się nadaje na jego żonę. -powie­dział wsta­jąc.

-Mam nadzieje jed­nak, że wybie­rze mądrze. Nie raz sły­sza­łem o sio­strze Baio.

-Podobno jest bar­dzo piękna.

-Tak a w dodatku inte­li­gentna i opie­kuń­cza. -uśmiech­nął się król. – Czyli prze­ci­wień­stwo mojej zmar­łej już żony.

-A jak się nazywa? -zapy­tał już bar­dzo cie­kawy eunuch, władca uśmiech­nął się i cicho pra­wie nie sły­szal­nie wypowie­dział imię: Arisa.