sobota, 12 listopada 2016

10

Przepraszam za brak odzewu przez miesiąc oraz długość rozdziału, ale aktualnie mam remont w domu i dostęp do komputera mam bardzo rzadko. Postaram się wszystko nadrobić! :)


Wresz­cie miała chwilę dla sie­bie. Zanu­rzona po szyję w gorą­cej wodzie z płat­kami kwia­tów wpa­try­wała się w wolną prze­strzeń. Popo­łu­dnie było zaska­ku­jąco cie­płe, a lek­kie podmu­chy wia­tru prze­do­sty­wały się przez uchy­lone okno. Cie­szyła się z chwil, które mogła prze­zna­czyć tylko sobie. Wan­gowi udało się namó­wić Sza­kala do współ­pracy. Zanu­rzyła głowę w wodzie i przez kilka chwil znaj­do­wała się tam. Szybko wynu­rzyła się sły­sząc puka­nie do drzwi.
— Tak? — zapy­tała ocze­ku­jąc odpo­wie­dzi.
— Pani! Wang Yu chciałby się z panią spo­tkać! — sły­sząc słowa eunu­cha zła­pała za ręcz­nik i wsta­jąc zakryła się nim.
— Pocze­kaj na mnie, za chwilę wyjdę.
Nie cze­ka­jąc na odpo­wiedź wytarła wil­gotne ciało. Prze­jeż­dża­jąc dło­nią po ranie, przy­po­mniało jej się o wyda­rze­niach z ostat­nich tygo­dni. Nie roz­wo­dząc się nad nimi się­gnęła po suk­nię.
Ubrana już prze­cze­sała tylko grze­bie­niem swoje dłu­gie włosy. Opusz­czą­jąc łaź­nie spo­strze­gła eunu­cha. Uśmiech­nęła się do niego i razem ruszyli do sypialni księ­cia i jego żony. Arisa roz­su­nęła drzwi i spo­strze­gła księ­cia przy sto­liku. Spo­glą­dał na wino z uśmie­chem. Kobieta usia­dła na prze­ciwko, a Wang jakby wybu­dził się z myśli spoj­rzał na nią.
— Dobrze, że już jesteś! — mówił zado­wo­lony — Napijmy się!
— Jest jakaś szcze­gólna oka­zja? — zapy­tała zasko­czona, kiedy książe nalał do jej czarki wina.
— A musi być oka­zja abym napił się z moją żoną? — odpo­wie­dział jej pyta­niem.
Pod­niósł czarkę i spoj­rzał na nią. Kobieta uśmiech­nęła się lekko i podnio­sła swoją.

***


Wang Go spo­glą­dał na Sza­kala z nie­ukry­wa­nym zado­wo­le­niem. Był dumny z tego szcze­niaka. Udało mu się oma­mić księ­cia po jed­nym spo­tka­niu. Gdyby tylko zdo­był stu pro­cen­towe zaufa­nie, tron byłby już jego. Wypił zawar­tość czarki, i odchrząk­nął zwra­ca­jąc na sie­bie uwagę mło­dego wojow­nika.
— Świetne wie­ści mi przy­nio­słeś — wstał z miej­sca i pod­szedł do drew­nia­nego sto­lika.
— Cie­szę się, czy to wszystko? — Sza­kal spoj­rzał na swo­jego pana wycze­ku­jąco.
— Nie — zaśmiał się — Jutro jest święto lam­pio­nów, zabierz go tam.
— I co dalej?
— Twoja misja na tym się zakoń­czy, resztą sam się zajmę. Możesz odejść.
Sza­kal tylko cze­kał na te słowa wstał z miej­sca i spoj­rzał na Wanga Go. Ukło­nił się i opó­ścił pomiesz­cze­nie. Zbieg po scho­dach i dostrzegł jed­nego ze swo­ich ludzi. Pod­szedł do niego i w ciszy opo­wie­dział o nowych pla­nach tego sza­leńca. Młody męż­czy­zna wysłu­chi­wał wszyst­kiego w ciszy. Ze sku­pie­niem ana­li­zo­wał każde jego słowo. Kiedy Sza­kal skoń­czył ten wes­tchnął i prze­je­chał dło­nią po twa­rzy.
— Jak myślisz co on chce mu zro­bić? — zapy­tał a Sza­kal bez zasta­nowienia mu odpo­wie­dział.
— Chce go zabić — rozej­rzał się wokół sie­bie — Ale my do tego nie dopu­ścimy.
— Jak? — spoj­rzał na odda­la­ją­cego się wojow­nika.
Chło­pak nie docze­kał się odpo­wie­dzi. Pod­biegł do niego i razem powró­cili do domu.

***

Xian­mei sie­działa w karcz­mie nie­da­leko Yuanu. Ten paso­żyt nie pomaga jej, i jesz­cze śmie ją okła­my­wać. To ona powinna być kró­lową, a nie ta ladacz­nica i oboje to wie­dzieli. Wang Yu był zaśle­piony tą wie­śniaczką, ona musi być cza­row­nicą. To nie jest nor­malne, że ktoś z takiej pozy­cji i takim wyglą­dzie wybrałby ją na żonę. Nikt nie chce jej pomóc. No pra­wie nikt, przy­ja­ciel z dzie­ciń­stwa był jej jedy­nym ratun­kiem. Spoj­rzała na otwie­rane drzwi. Stał w nich męż­czy­zna ubrany w złotą zbroję. Na jej twa­rzy poja­wił się uśmiech. Pocze­kała aż męż­czy­zna usią­dzie tuż obok.
— Xian­mei lata minęły, czego chcesz? — zapy­tał a odrazą.
— Skąd pew­ność, że cze­goś potrze­buję?
— Znam Cię za dobrze, żeby było ina­czej.
— Ta La-hai, wyświad­czy­łam Ci kie­dyś przy­sługę czas abyś się zre­wan­żo­wał. — spoj­rzała na niego, a męż­czy­zna wywró­cił tylko oczami.
— Co mam zro­bić?
— Zabij kró­lową Goryeo. — powie­działa to przy­bli­ża­jąc się.
— Zwa­rio­wa­łaś? Chcesz otwar­tej wojny mię­dzy Yuanem a Goryeo? — wstał z krze­sła i spoj­rzał na nią z lek­ce­wa­żą­cym wyra­zem twa­rzy. Kobieta zaśmiała się mu w twarz i rów­nież wstała.
— Jesteś synem El Temura, wiel­kiego namiest­nika. Jeśli to zro­bisz, ja zajmę jej miej­sce i spra­wie, że Goryeo będzie cał­ko­wi­cie pod­dane cesar­stwu.
Ta La-hai pokrę­cił głowa i odparł tylko, że się zasta­nowi. Opu­ścił karczmę zosta­wia­jąc samą kobietę. Xian­mei z uśmie­chem stwier­dziła, ze już może przy­go­tow­wać się do zosta­nia kró­lową.


***

Książe spo­glą­dał na swoją żonę, która aktu­al­nie czy­tała swoją lek­turę. W tym samym cza­sie grał na geo­mungo. Dźwięki wyda­wane przez instru­ment, uspo­ka­jały kobietę. Arisa zamknęła książkę i przy­mknęła oczy wsu­chu­jąc się w muzykę. Była zasko­czona umie­jęt­no­ścią Wanga. Sły­sząc brak dźwię­ków spoj­rzała na męż­czy­znę.
— Dla­czego prze­rwa­łeś? — zapy­tała.
— Mam dalej grać? — uśmiech­nął się.
— Tak, jesteś w tym świetny. — odwza­jem­niła gest.
— A Ty umiesz grać? — spoj­rzał na nią cie­kawy.
— Nie­stety nie. — odwró­ciła wzrok.
Otwo­rzyła książkę cze­ka­jąc na muzykę. Jed­nak zamiast tego pod­szedł do niej książe. Wyjął z jej dłoni przedmiot i odło­żył na sto­lik. Zła­pał jej deli­katne dło­nie i poma­ga­jąc wstać zapro­wa­dził do instru­mentu. Usiadł i pocią­gnął kobietę mię­dzy swoje nogi. Wang zaśmiał się widząc czer­wie­niące się poliki Arisy. Na jej kola­nach poło­żył geo­mungo i kła­dąc swoje duże dło­nie na jej o wiele mniej­szych, zaczął deli­kat­nie prze­jeż­dżać po stru­nach,
Nie wie­dział ile tak sie­dzieli, ale spo­glą­da­nie na uśmiech kobiety było jedną z naj­lep­szych rze­czy jakie robił. Wang Yu nie mógł się powstrzy­mać i poło­żuł głowę na jej ramie­niu. Widząc, że go nie odtrąca posta­no­wił zro­bić coś na co cze­kał już dłuż­szy czas. Zabrał swoją głowę z ramie­nia kobiety, a jedną dłoń poło­żył na jej policzku. Kobieta spoj­rzała w ciem­no­brą­zowe oczy męż­czy­zny i widząc iż jego twarz się zbliża zamknęła oczy. Po upły­wie kilku sekund czuła na swo­ich ustach jego usta. Był do deli­katny poca­łu­nek, pełen uczu­cia. Teraz musiała sama przed sobą przy­znać. Kocha go.




3 komentarze:

  1. Och, jakie to było romantyczne..! Czekam na więcej takich sytuacji :) Kiedy pojawi się Ki? Czy odbierze Arisie Wanga? Mam tyle pytań.
    Życzę mnóstwa weny.
    Twoja Moonlight :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :-)
    Niedawno znalazłam ten blog i już po zobaczeniu szblonu od razu mi się spodobał, a kiedy przeczytałam wszystkie rozdziały, stwierdziłam, że zakochałam się w nim. Nie mogłam się oderwać od tekstu czytając do późna w nocy, wszystko, bo chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej. Historia, którą tu opisujesz naprawdę całkowicie mnie wciągnęła.
    Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej i mam nadzieje, że nie porzuciłaś tego bloga.

    Czy muszę oglądać ten serial "Cesarzowa KI" by ogarnąć fabułę tego opowiadania, czy nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo dziękuję kochana!
      Nie porzuciła mam kilka rozdziałów ale zapominam dodacXD obiecuje że w sobotę na pewno dodam rozdział 11.
      Hmmm, ja bardzo się skupiam na cesarzowej . Jednak ukazuje moja własna historię i powinnaś to ogarnąć bez oglądania serialu :)

      Usuń