piątek, 8 lipca 2016

7

Polecam przed rozpoczęciem lektury właczyc sobie :Klik ^^
***

     Jeom Bak-Yi zaatakował jednego z napastników. W tym czasie również książę wyjął z pochwy swój miecz i zaatakował. Moo-Song złapał Arisę za nadgarstek i pobiegli w stronę ogrodu. Wojownik co chwilę obracał się czy ktoś za nimi nie biegnie. Wątpił w fakt, że było tylko dwóch zamachowców. Kiedy byli już wystarczająco daleko i był pewien, że tutaj jej nic nie grozi, spojrzał na kobietę.
- Zostań tutaj pani, ja muszę im pomóc.- Arisa przytaknęła zgadzając się. Moo-Song czym prędzej wrócił do swoich towarzyszy. Nie mylił się, wraz z dwójką zamachowców wtargnęło jeszcze pięciu. Mieli na sobie mundury królewskie. Każdy miał zasłoniętą twarz. Wyjął miecz z pochwy i zadał cios jednemu z nich.            
       Jednak mężczyzna widocznie był dobrze przeszkolony, bo obronił się przed atakiem. Książę Wang Yu ze wściekłością w oczach powalił mężczyznę. Jednak ten wstał i walczył dalej. Książę spojrzał na Jen-ta, który od razu zrozumiał, o co może chodzić. Zakończył żywot jednego z zamachowców i wbiegł po schodach do altanki. Złapał za dzwonek i już po chwili roznosił się alarmujący dźwięk.

***


     Arisa wychyliła się zza żywopłotu i spojrzała na biegnących żołnierzy. Jeden z nich wydawał się jej znajomy. Przyjrzała się jego twarzy, która nic jej nie mówiła, ale była pewna, że go skądś zna. Dopiero widząc rękę, w której trzymał miecz, zauważyła potężną ranę. Schowała się z powrotem i oparła plecami o żywopłot. To ta sama osoba, którą dźgnęła kawałkiem stłuczonego wazonu. Czyżby było ich więcej? Połknęła głośno ślinę i jeszcze raz wychyliła się. Dany mężczyzna odłączył się od grupy i teraz rozglądał się po dziedzińcu, szukając kogoś. Miała wrażenie, że chodzi, zapewnię o nią.Widząc, spojrzenie w stronę jej kryjówki od razu wiedziała, że musiał ją zobaczyć. Nie myśląc dłużej, zaczęła biec w głąb ogrodu.

     Mężczyzna, widząc wzrok kobiety, ruszył w jej stronę. Nie mógł pokazać się Wang'owi Go bez niej. Jego bał się bardziej niż śmierci. Wyjrzał za żywopłot, ale po kobiecie nie było śladu. Znał te tereny jak własną kieszeń. Ogród prowadził tylko do jednego miejsca. Mostek nad rzeczką był niedaleko. Postanowił pobiec na skróty i tam poczekać na kobietę. Droga nie była łatwa. Mężczyzna musiał omijać wojowników. Jednak udało mu się to bez większego wysiłku. Przeskoczył przez mur i rozejrzał się. Jeszcze jej nie było. Postanowił ukryć się i zaatakować w odpowiednim momencie.

***

      Wang Yu powalił ostatniego zamachowca. Wytarł ręką pot z czoła i spojrzał na leżące ciała. W tej chwili dziękował Jen-ta że przyszedł do niego i opowiedział o podejrzanych typach. Gdyby nie to Arisa mogłaby już nie żyć. Jen-ta czuł, że coś jest nie tak. Przyjrzał się każdemu i doszło do niego, że przed pawilonem widział trójkę mężczyzn, a gdy przyszli była tylko dwójka. Otworzył szerzej oczy i wbiegł do pawilonu Arisy.                  Wchodząc do sypialni, zobaczył rozwalony wazon i uchylone okno. Zły uderzył ręką o stół i wybiegł .
- Panie, gdzieś tu jest jeszcze jeden zamachowiec.- powiedział poważnie do Wang'a Yu, który czekał, aż Moo-Song przyprowadzi Arisę. Książę spojrzał zaskoczony na przyjaciela.
- Jesteś pewien?- położył mu dłonie na ramionach.
- Pod pawilonem stało trzech, kiedy przybyliśmy, było ich dwóch, a w sypialni jest otwarte okno.
     Wang Yu miał w głowie już czarny scenariusz. Pobiegł do ogrodu gdzie Moo-Song zaprowadził Arisę. Tuż za nim biegł Jen-ta. Kiedy był już blisko, zza żywopłotu wybiegł wojownik. Książę od razu wiedział, co to mogło znaczyć.
- Dokąd prowadzi ten ogród?- zapytał, oczekując szybkiej odpowiedzi.
- Do mostu nad rzeką.- odparł Jen-ta.- Znam krótszą drogę.- powiedział, biegnąc. Książę i Moo-Song bez chwili zastanowienia ruszyli za nim.

***

     Arisa wybiegła z ogrodu. Była, zaskoczona widząc most i rzekę, która mocno waliła w brzegi. Zmęczona oparła się o drzewo nieopodal. Tak długi bieg nie sprzyjał jej, a do tego boląca rana była nie do wytrzymania. Zsunęła odrobinę materiał i zobaczyła mocne rozcięcie. Syknęła, dotykając je. Musiała jak najszybciej wrócić do pałacu gdzie będzie bezpieczna. Zakryła ranę i ruszyła w stronę mostu. Spojrzała na spróchniałe deski z nadzieją, że nie zarwą się pod nią. Położyła stopę na pierwszej, a ta od razu ułamała się.        Jedynym rozwiązaniem było przejście rzeki. Ciągle mając w dłoni miecz, niechętnie spojrzała na pewnie lodowatą wodę.
- I znowu się spotykamy. - odwróciła się, widząc mężczyznę z zakrytą twarzą. Jego widok był idealnym bodźcem, który zmusił ją do wskoczenia do rzeki. Woda tak jak myślała, była zimna. Sięgała jej do podbródka. Stawiała największe kroki tylko po to, aby jak najszybciej znaleźć się na drugim brzegu. Słysząc, plusk wody przyspieszyła, ale i to nie pomogło. Mężczyzna złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Nie tak szybko. - powiedział, a ona była pewna, że uśmiecha się złośliwie. Wyrwała się z jego uścisku, co było nie lada wyzwaniem i podniosła miecz do góry.
- Nie zbliżaj się.- zagroziła, robiąc krok do tyłu.
- Dziewczynka znalazła zabawkę?- zakpił-No proszę! Zrań mnie, a nawet zabij!- wykrzyczał.
     Arisa nie zastanawiała się nawet chwili. Wbiła mu miecz w ramie. Mężczyzna syknął z bólu, ale po tym zaśmiał się. Kobieta szybkim ruchem wyjęła  miecz i dopłynęła do brzegu. Wychodząc z rzeki, widziała jak zbrodniarz, nie przejmując się raną, płynie w jej stronę. Nie miała dużo siły więc ucieczka lasem, w nocy odpadała. Zrobiła kilka kroków do tyłu i przygotowała miecz. Mężczyzna, kiedy był już na lądzie, spojrzał na nią pogardliwie i wyjął miecz z pochwy. Walka rozpoczęła się jego ruchem. Atakował coraz mocniej, a ona tylko broniła się przed ostrzem. Mężczyzna zadał je dwa mocne uderzenia. Jedno w brzuch drugie w udo. Kobieta upadła na ziemię. Czuła, że to prawdopodobnie jej koniec. Jednak niespodziewane pojawienie się księcia, Mężczyzna wiedział, że nie da sam mu rady. Spojrzał na Arisę mówiąc:
- To jeszcze nie koniec.- po tych słowach pobiegł w stronę lasu.
Arisa wstała z ziemi. Musiała być w fatalnym stanie, bo widzący ja książę zamarł. Zakryła dłonią ranę na brzuchy. Kusztykając, ruszyła w jego stronę. Książę kucnął przed nią.
- Wskocz mi na plecy! Zaniosę cię do pałacu.- mówił.
- Nie musisz panie, dam radę.- odparła, mijając go.
Wang Yu wiedział co ma zrobić. Wstał szybko i podszedł do kobiety, podnosząc ją. Zaskoczona spojrzała na niego.
- Panie, będziesz cały mokry!- sprzeciwiła się.
- To nic, ty jesteś ważniejsza.- powiedział, a jej twarz momentalnie stała się czerwona.


***

       Medyk opatrzył dokładnie każdą ranę kobiety. Był zaskoczony, że tak krucha osoba tyle wytrzymała. Pozostawił śpiącą kobietę w sypialni księcia. Opuszczając pomieszczenie, został od razu zasypany wieloma pytaniami. Wang Yu był ciekaw co z Arisą. Lekarz odchrząknął i odparł, że rany trzeba raz dziennie smarować maścią, którą zostawił na stoliku. Kiedy odszedł, książę spojrzał na Bang'a i Hou. Stali obok ściany z widocznym zmartwieniem na twarzy. Książę wiedział, że nawet po ślubie jest możliwość kolejnego ataku. Moo-Song i Jeom Bak-Yi szukają zamachowca, ale ich może być więcej. Westchnął i spojrzał na swojego eunucha.
- Po moim ślubie będziemy szukać dalej handlarzy solą.- rozpoczął-Zabierzemy Arisę, nie wybaczę sobie, jeśli podczas mojej nieobecności ktoś ją zabije.
      Po tych słowach wszedł do swojej sypialni. Widząc śpiącą kobietę, uśmiechnął się lekko. Wyglądała jak anioł. Podszedł bliżej i przykrył ją szczelnie. Nie wiedząc, co ma robić ,usiadł na podłodze tuż obok i złapał jej małą drobną dłoń. Trzymając ją, oparł głowę o łóżko, zamykając oczy. Nie potrzeba było wiele czasu, aby książę usnął. Całą sytuację obserwował Bang i Hou przez uchylone drzwi. Spojrzeli na siebie zadowoleni. Z uśmiechem zamknęli drzwi. Postanowili usiąść na krzesłach i poczekać, aż ta dwójka wstanie.
      Poranek był czasem, który Arisa najbardziej nie lubiła. Zawsze wstawała wcześnie, nawet kiedy po przedniejszego dnia była wykończona. Otworzyła oczy i ziewnęła. Od razu jej coś nie pasowało. Bolące rany, dawały jej pewność, że wczorajszy wieczór na pewno nie był snem. Rozejrzała się i nie rozpoznała żadnej rzeczy znajdującej się w pomieszczeniu. Ponadto czuła ucisk na dłoni. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła znaną czarną czuprynę księcia. Gwałtownie usiadła, przez co poczuła ból w okolicach brzucha, a do tego gwałtownie obudziła Wang'a Yu. Mężczyzna szybko wstał i rozejrzał się. Dopiero widząc pytające spojrzenie kobiety, odchrząknął.
- Usnęłaś w drodze do pałacu, a nie chciałem, abyś została w tamtym pawilonie.- mówił zakłopotany.
- Dziękuję za troskę, ale musiałeś panie spać na podłodze.- mówiła zawstydzona.
- To nic.- zaśmiał się, a kobieta uczyniła to samo. Wang Yu podszedł do stolika i nalazł wody do filiżanki. Podał ją kobiecie, a ta od razu upiła sporą część. Książę usiadł na łóżku i wpatrywał się w Arisę z uśmiechem.
- Coś nie tak?- zapytała.
- Zastanawia mnie, skąd miałaś miecz.- powiedział ciekawy.
- To długa historia.- odparła.
- Mamy czas.- zachęcił ją.
- Kiedy miałam dziesięć lat, matka pojechała ze mną do Yuan'u. Chciała oddać mnie, abym została konkubiną. Eunuch wybierający odpowiednie panny na stanowisko konkubiny lub służącej, nie chciał mnie. Byłam chorowitym dzieckiem. Matka nie była tym zachwycona. Miała nadzieję, że zostanę kiedyś cesarzową i przyniosę zaszczyt swojej rodzinie. Kiedy wróciliśmy do Goryeo, pierwszej nocy przyszła do mojej sypialni i zaczęła mnie dusić. Uważała, że po co jej dziecko, które nic nie osiągnie.- mówiąc to z jej oczu, popłynęły łzy - Baio, który widział to przez uchylone drzwi, powiadomił naszego ojca. Powstrzymał ją w ostatnim momencie. Kilka dni później odeszli zostawiając nas samych sobie. Od tamtej pory boje się zostawac sama, a podczas snu muszę miec miecz, żeby się obronic.
Wang Yu wpatrywał się w nią oszołomiony. Nie wiedział co powiedzieć, więc najzwyczajniej w świecie zbliżył się i przytulił ją. Kobieta wytarła dłonią łzy i odsunęła się od księcia.
- Ja będę o ciebie dbał, szanował i kochał.- Wang Yu spojrzał w jej oczy mówiąc to-Więc nie mów do mnie panie.- zaśmiał się. - Dla ciebie jestem Wang Yu.


***



Skoro już tu jestem pochwalę się nowym opowiadaniem, które mam nadzieję wam się spodoba :)  MASK

4 komentarze:

  1. Jestem jestem :) Wspaniały rozdział. Nic innego jak tylko czekać na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chciałam spamowac ci pod każdym rozdziałem, więc napiszę tutaj :) Bardzo podoba mi się to co piszesz, od razu polubiłam Arisę:D Ogólnie cieszę się, że znalazłam opowiadanie o Cesarzowej Ki i jeszcze tak ładnie napisane. Szipuje Wanga Yu i Arisę soł macz. Ogólnie jestem taka zadowolona, ze Wang będzie miał swoją ukochaną i nie będzie musiał martwic się cesarzykiem! Bo nie będzie musiał co nie?XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaj! Naprawdę podoba mi się twoje opowiadanie. Nie podejrzewałam, że może mnie tak wciągnąć, naprawdę. Kocham kulturę azjatycką, ale... Nie mogę doczekać się następnej notki!
    PS. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale nie miałam wcześniej czasu. Pozdrawiam i życzę weny.
    Teraz pędzę do siebie, napisać 3. rozdział. Poinformuję cię, gdy będzie gotowy.
    ~Martyna

    OdpowiedzUsuń
  4. Informuję, że pojawił się kolejny, 3. rozdział na

    miwpzr.blog.pl

    Pozdrawiam, Martyna ;)

    OdpowiedzUsuń