środa, 13 lutego 2019

21

         Wang Yu chodził wzdłuż korytarza, trzymając splecione dłonie. Zatrzymywał się przy drzwiach do sypialni królowej, licząc że może w końcu usłyszy płacz dziecka. Kiedy to się nie działo, szedł dalej. Eunuch króla spoglądał rozbawiony na swojego króla. Stali tam już dwie godziny. Ostrzegał króla, że poród to nie taka szybka sprawa. Wang Yu po raz kolejny spojrzał na drzwi, ale tym razem usłyszał głośny krzyk swojej żony. Momentalnie zbladł i spojrzał na swoich towarzyszy. 
         Minęła ósma godzina, ściemniło się już a król zmęczony siedział na krześle przyniesionym przez służbę. Nie chciał nawet odejść na chwilę. Kiedy drzwi się otworzyły i zobaczył Yao Ming, poderwał się do góry. Kobieta tylko go wyminęła po pobiegła korytarzem, mówiąc że potrzebują ciepłej wody.
          Po kolejnej godzinie Wang Yu zaczął robić się senny, ale nalegania eunucha aby poszedł spać na nic się nie zdały. Król był uparty. Usiadł wygodnie i w duchu błagał Buddę, aby męczarnia jego żony się zakończyła. Przymknął na chwilę oczy, a do jego uszu dobiegło krzyczenie małego dziecka. Otworzył gwałtownie oczy i spojrzał z uśmiechem na drzwi. Wstał z miejsca i zerknął na Moo-Songa, który posłał mu uśmiech. Z sypialni wyszła jedna z dam dworu kłaniając się nisko.
–Panie, to mały książę!–ogłosiła z uśmiechem.
–Jest zdrowy? Co z Arisą?–zapytał kładąc dłonie na jej ramionach.
–Książę, jest duży i zdrowy. Jej wysokość pokazała, że ma w sobie dużo siły. Poród nie należał do najłatwiejszych.–Powiedziała, a zza drzwi wychyliła się Yao Ming.
–Panie, chciałbyś wejść?
          Wang Yu nie odpowiadając ruszył w stronę drzwi. Wyminął służące, które w misce wynosiły zakrwawione chusty. Spojrzał na łoże, gdzie leżała jego żona a tuż obok niej zawinięty w czerwony koc dziecko. Podszedł bliżej i siadając na łóżku spojrzał na syna. Miał czarne niczym kruk włosy oraz równie ciemne oczy. Był idealnym połączeniem swoich rodziców. Wang delikatnie przejechał dłonią po jego głowie. Spojrzał na zmęczoną twarz swojej żony, która uśmiechnęła się w jego stronę.
–Jak go nazwiemy?–zapytał z uśmiechem.
–Manse.
          To imię idealnie do niego pasowało, był spokojnym i wesołym dzieckiem. Uwielbiał czuć obecność swoich rodziców przy sobie. Mało płakał, zazwyczaj leżał spokojnie obserwując to co go otacza. Stał się oczkiem w głowie swoich rodziców. Król nawet z przypływu radości nakazał rozdać jedzenie najbiedniejszym, aby oni również radowali się narodzinami księcia Manse. 
***
          Tahwan, który był rozżalony myślą o opuszczeniu Goryeo, rozmyślał nad tym co go dalej czeka. Umrze z głodu na jakimś odludziu? Czy może ktoś go zabije? Nie był niczego pewien. Siedząc w lektyce cieszył się jedynie z tego, że w tej podróży towarzyszy mu Szakal. Młody książę sądził, że może uda mu się zostać w pałacu Wanga Yu. W końcu ostatnimi czasami żyło im się lepiej. Z rozmyśleń wyrwało go nagłe zatrzymanie lektyki. 
–Wasza wysokość, czas na postój. 
         Słońce chowało już się zza horyzontem. Zatrzymali się w jednej z królewskich rezydencji na północ od głównego pałacu. Usiadł obok Szakala i wsłuchiwał się w dźwięk rozpalonego ognia, który dodawał mu odrobinę spokoju. W  głębi jednak czuł, że coś musi się wydarzyć. Nie mylił się dużo, godzinę po zachodzie słońca zaatakowano ich. 
***
          Następnego dnia około południa, Arisa wyszła z księciem na krótki spacer. Trzymała dziecko na rękach pokazując mu pączki kwiatów. Chłopiec miał już trzy miesiące i z zainteresowaniem patrzył na swoją matkę. Arisa zatrzymała się niedaleko dziedzińca gdzie spostrzegła swojego męża rozmawiającego z nieznanymi jej mężczyzną. 
– To El Temur...–szepnęła jedna ze służących.
– Co on może chcieć? – zapytała cicho.
– Pani, może lepiej wróćmy do pawilonu.
          Kobieta przyznała jej rację i odwróciła się. Arisa szła prosto w stronę swojego pawilonu, rozmyślając dlaczego regent Yuan'u przybył do Goryeo. Królowa wyszła z ogrodu, ale zatrzymała się gwałtownie widząc nieznanych żołnierzy stojących przed wejściem do jej pawilonu.  Książę Manse, który wciąż był na ramionach swojej matki momentalnie zaczął płakać. Arisa przytuliła go lekko i wolnym krokiem ruszyła w stronę mężczyzn. 
– Kto idzie? – zapytał jeden z nich. Był to wysoki mężczyzna w złotej zbroi. Miał on krótkie włosy z jednym cienkim warkoczu na boku głowy. 
– Królowa Arisa. – Yao Ming spojrzała na mężczyznę.
– Skoro tak, proszę natychmiast wejść do pawilonu i poczekać na dalsze rozkazy El Temura. 
          Arisa spojrzała na Yao Ming i wyminęła mężczyznę wchodząc do budynku. Pierwszą rzeczą jaką zrobiła było położenie dziecka w łóżeczku. Sama po tym usiadła na krześle przy stole i pogrążyła się w myślach. Co musiało się zdarzyć? Ma czekać na dalsze rozkazy El Temura? Miała ochotę wyjść i udać się do Wanga Yu i wypytać o wszystko co się dzieje w pałacu. Jednak obecność żołnierzy z Yuan'u z pewnością by jej na to nie pozwoliło. 
– Pani, syn El Temura chce z tobą porozmawiać. – z zamyśleń wyrwał ją głos Yao Ming. Spojrzała na nią. 
– Niech wejdzie – odparła – zabierz księcia do innego pokoju i nakarm. 
          Yao Ming wzięła Manse na ręce po czym wyszła z pokoju wymijając w progu tego samego mężczyznę, który nakazał im pozostanie w pawilonie. Mężczyzna spojrzał na nią i zasiadł na wolnym miejscu. Kobieta spojrzała na niego podejrzliwie i czekała na jakikolwiek ruch z jego strony.
– Nazywam się Dang Ki Se i teram możesz ze mną współpracować lub zginąć z resztą. 

20

        Yao Ming stała przy ogniu czekając aż woda na herbatę się zagotuje. Usłyszała jak ktoś wszedł do kuchni. Odwróciła się i spostrzegła Bang'a oraz Moo-Songa, który spojrzał na nią i lekko się uśmiechnął. Odwrócił głowę i przegryzła lekko wargę czując jak się rumieni. Jej błogi stan przerwała zagotowana woda, od razu wlała ją do porcelanowego czajniczka. Złapała za tacę i wyszła z pomieszczenia zostawiając mężczyzn samych sobie. 
        Schodząc po schodach w kierunku pawilonu królowej usłyszała za sobą wołanie. Zatrzymała się i spojrzała na szczyt schodów. Stał tam Moo-Song, widząc że się zatrzymała zbiegł do niej i zatrzymał się stojąc twarzą w twarz. 
–Może zabrzmi to dziwnie, ale nie chciałabyś spędzić ze mną święta Smoka?–zapytał patrząc na nią.–Mieszkańcy organizują festyn
–Bardzo chętnie tylko, że jestem w służbie królowej i nie wiem czy...–nie dał jej dokończyć.
–Załatwię to, do zobaczenia w sobotę. 

***
          Wybiło południe, ludzie zaczęli się zbierać przy szubienicy. Arisa i Wang Yu siedzieli na drewnianych krzesłach, z których był idealny widok na to co ma się za chwilę wydarzyć. Spojrzała na swojego męża, nie chciała patrzeć na czyjąś śmierć, ale obowiązki kazały jej tu być. Wang Yu czując na sobie wzrok spojrzał na brunetkę. Uśmiechnął się do niej pocieszająco i chwycił jej zimną dłoń. Przysunął się do jej ucha i wyszeptał.
–Wiesz dobrze, ze musiałem to zrobić. Jesteście dla mnie najważniejsi.
           Usłyszeli krzyk kobiety, którą prowadziła strasz. Wang Go, który stał niedaleko króla ostatni raz spojrzał na niego z nadzieją, że zmieni zdanie. Mężczyzna miał jednak obojętny wyraz twarzy i czekał, aż kobieta wejdzie na szubienice. Ubrana tylko w białą długą suknie spojrzała na zgromadzonych, którzy rzucali w jej stronę wyzwiskami. Odwróciła się w stronę pary królewskiej i upadła na kolana.
–Panie błagam!–wykrzyczała przez łzy.–Oszczędź mnie! Błagam!
–Powieście ją.–Wang Yu powiedział krótko, a Moo-Song ruszył w jej stronę i siłą nałożył jej sznur na szyje.
–Życzę ci, żeby wszystkie moje krzywdy odbiły się na tym dziecku, niech zdechnie przy porodzie!
          Arisa spojrzała na nią zszokowana, a Wang Yu zezłościł się jeszcze bardziej. Moo-Song widząc jego złość gestem dłoni nakazał otworzenie klapy.Kobieta wpadła tam i jej śmierć nastąpiła stosunkowo szybko. Odeszła, zostawiając za sobą tylko i wyłącznie przykre wspomnienia. Ludzie nawet kiedy straż ściągała ją wypowiadali się o jej paskudnym charakterze. Nie rozumieli jak można życzyć coś takiego dziecku.
***
           Minęło kilka miesięcy, zima już odchodziła w niepamięć. Moo-Song i Yao Ming zbliżyli się do siebie po święcie smoka, a Arisa całkiem zapomniała o przykrych słowach księżniczki skierowanych w jej stronę. Wang Yu powołał nowych zaufanych ministrów, którzy razem z nim pracowali nad dobrem Goryeo. 
           Arisa wyszła na spacer z Ta Hwanem, oraz Yao Ming, Hou i Szakalem. Ci ostatni bardziej zajmowali się bezpieczeństwem tej dwójki. Śnieg już praktycznie zniknął z drzew, a coraz cieplejsze dni były już normą. Życie budziło się na nowo, a ona już nie mogła wręcz doczekać się tych ostatnich dni. Już niedługo ma na świcie pojawić się mały książę, który jest wyczekiwany przez cały naród.
           Wracali już z wycieczki po lesie niedaleko pałacu. Weszli na dziedziniec gdzie służące rozwieszały pranie. Arisa zatrzymała się na chwilę, poczuła się jakość dziwnie, a po chwili zgięła się w pół. Yao Ming od razu podbiegła do niej łapiąc jej dłoń.
–Pani poród się zaczął.
            Hou podniósł królową kierując się w stronę pawilonu, Yao Ming natomiast od razu ruszyła po medyka. Szakal nie chcąc robić zamieszania zabrał księcia do jego pawilonu. 
***
          Hou był zestresowany całą sytuacją, dziecko miało się urodzić później. Jego myśli zaczęły biegnąć złym torem, ale porzucił je słysząc krzyk jej wysokości. Spojrzał na nią i próbował dodać jakoś otuchy, szło mu kiepsko. Na szczęście szybko zjawił się medyk z Yao Ming i jakąś inną służką. 
–Poinformuj jego wysokość.
            Pokiwał głową i wręcz pobiegł w stronę gabinetu króla, gdzie czytał dokumenty sporządzone przez ministrów. Eunuch szedł korytarzem mijając służbę, zatrzymał się przed drzwiami i zapukał dwa razy. Poczekał aż eunuch króla otworzył mu drzwi i wpuścił do środka. Ukłonił się nisko i podniósł głowę.
–Panie, królowa rodzi.
–Już?!–zapytał wstając zszokowany.
–Panie! Zostaniesz ojcem!
           Król uśmiechnął się szeroko patrząc na zebranych po czym ruszył w stronę pawilonu królowej.

19

      Od szczęśliwej wiadomości, która obiegła Goryeo minęło trochę ponad dwa miesiące. Zima rozpoczęła się na dobre, niskie temperatury i brak jakichkolwiek zajęć sprawiły, ze Tahwan miał ochotę popełnić samobójstwo. Szakal, który się nim opiekował ledwo już wytrzymywał z nadpobudliwym chłopakiem. Nie sądził, że książę, potrafi być jeszcze bardziej wkurzający niż zwykle. 
       Seungnyang spojrzał na księcia zza zaspanych oczu. Tahwan widząc to, że jego ochroniarz już usypia siedział jak najciszej. Postanowił dać mu chwilę, żeby odpłynął w krainę snów, a sam w tym czasie uda się na jakiś spacer czy też podpatrzy jak żołnierze ćwiczą. 
        Plan księcia udał się, po dwudziestu minutach już mógł cieszyć się wolnością, za którą tak tęsknił. Wciągnął świeże powietrze rozglądając się na boki. Sprzątaczki pozbywały się śniegu ze schodów. W oddali można było słyszeć królewskie wojsko. Chciał udać się w tamtym kierunku kiedy zza rogu ujrzał królową i jej świtę, odwrócił się na pięcie gotowy do ucieczki.
–Książę, co ty tu robisz?–przeklinał się w duchu za lekkomyślność, która nim kierowała idąc na główny dziedziniec.
–Wasza wysokość tutaj?– zaśmiał się nerwowo, a Arisa od razu domyśliła się, że chłopak uciekł od Seungnyang. 
–Rozumiem, że osoba odpowiedzialna za twoje bezpieczeństwo nie wie, że tutaj jesteś.–Tahwan odwrócił głowę zażenowany.–Nie martw się, nie powiem nic królowi.
–Naprawdę?–zapytał zaskoczony.
–Tak, a teraz zapraszam cię na herbatę jest strasznie zimno.

***
       Wang Go spoglądał na portret, który jest z nim już prawie rok. Westchnął przeciągle i upił większość część swojej herbaty. Bolało go, że Wang Yu zostanie ojcem. Jego pozycja z chwilą narodzin potomka stanie się silniejsza i dużo trudniej będzie się go pozbyć. Przejechał dłonią po skroni i przymknął oczy. Naprawdę ten dzieciak działa mu już na nerwy. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi otworzył oczy. Ujrzał pięknie ubraną księżniczkę Kyung-hwa. Kobieta uśmiechnęła się do mężczyzny i usiadła obok niego. 
–Cóż jest powodem twojej wizyty tutaj?–zapytał beznamiętnie pijąc resztkę herbaty.
–Panie, widzę jaki chodzisz zmarnowany. Postanowiłam ci pomóc.–powiedziała z uśmiechem.
–W jaki sposób chcesz mi pomóc?–zaciekawiony spojrzał na nią.
–Pozycja Wanga Yu nie będzie silniejsza jeśli nie będzie miał potomka prawda?
–Już za późno, na takie intrygi.
–Dla mnie nigdy nie jest za późno.–powiedziała–Ja już się postaram, żeby nie było żadnego dzieciaka nigdy.
       Wang Go uśmiechnął się pod nosem. Był ciekawy planu Kyung-hwa. Kobieta była przebiegła, a do tego chciała, żeby Arisa cierpiała. Najmocniej jak się da, więc pozbędzie się jej nienarodzonego dziecka i jej urody. Miała dość faktu, że spadła na boczny tor. Nawet Wang Go, który zawsze cenił jej wdzięki, zaprzestał tego po jej przybyciu.
***
       Służące z lekkimi obawami weszły do pawilonu królowej. Hou widząc je otworzył drzwi i wpuścił do środka. Młoda dziewczyna niosąca tacę uśmiechnęła się lekko patrząc na ciemnowłosą, która już szykowała się do snu.
–Herbata na rozgrzanie, dzisiaj jest wyjątkowo zimno.–podeszła i klęknęła przed nią. 
–Co to za zapach?–zapytała czując mocny aromat mieszanki ziół.
–Medyk dzisiaj przyniósł.
        Arisa spojrzała na nią, ale po chwili upiła łyk i odstawiła filiżankę na stoliczku niedaleko łóżka. Służąca ostatni raz się ukłoniła po czym wyszła z sypialni. Arisa zaraz kiedy zamknęły się drzwi położyła się wygodnie i przymknęła oczy. Dziewczyna nie sądziła, że tej nocy nie będzie mogła przespać jak zwykle. Co chwilę budziła się i wołała Yao Ming.
–Pani, nie powinnaś tyle pić przed snem.–powiedziała zaspana. 
–Pierwszy raz mi się to zdarzyło. 
       Słońce wzeszło, a ona nie mogła dalej spać. Obiecała Tahwanowi, że dzisiejszego ranka zjedzą wspólnie śniadanie. Yao Ming przygotowała ciepłą wodę by Arisa mogła umyć twarz. Następnie pomogła jej ubrać suknie. Czarnowłosa usiadła przy stole, a Hou poszedł powiadomić służbę, że mogą zacząć wnosić śniadanie. Na swojego towarzysza nie musiała czekać długo. Tahwan z uśmiechem, za nim wkroczył Szakal.
–Witaj książę.
–Oh, czyżby ciężka noc?–zapytał siadając obok niej, a następnie wciągając zapach ziół, który roznosił się po pokoju.–Co to za zapach?
–Zapomniałam pani wynieść herbatę.–Yao Ming chwyciła filiżankę z zamiarem wyniesienia jej.
–Mogę?–spojrzała na księcia zaskoczona, ale podała mu filiżankę.–Rozmaryn,tymianek i aloes.
–Masz dobry węch książę.–uśmiechnęła się Arisa.
–Piłaś to?–zapytał zdziwiony,a kobieta pokiwała głową na znak, że tak.–W cesarskim pałacu zazwyczaj cesarzowe dawały to konkubiną, żeby poroniły. 
       Arisa spojrzała na księcia, który opowiadał jej o złych właściwościach danych ziół i aloesu na kobiety w ciąży. Po jego wyjaśnieniach zaczęła zastanawiać się, kto chce aby doszło do poronienia. Szakal obiecał swoją pomoc w odnalezieniu winnych. Natomiast Arisa nakazałaby na razie nie robiono nic w tym kierunku. Potrzebują więcej dowodów, żeby zniszczyć doszczętnie jej wroga.
       Tego samego dnia przed snem inna służąca przyniosła po raz drugi ową herbatę. Arisa podziękowała z uśmiechem, a kiedy wyszła Hou zabrał filiżankę z napojem do medyka, aby potwierdzić ic przypuszczenia. Ta noc przebiegła normalnie, mogła odespać to co straciła poprzedniej.
       Rano służąca, która ostatniej nocy przyniosła herbatę powiedziała, że wzywa ją król. Wyczuwając podstęp dała znak jej wysokości, żeby uważała na siebie. Cały dzień Arisa spędziła z lekkim niepokojem. Wyczuwała od dziewcząt, które zajęły miejsce Yao Ming nie szczególnie miłe zamiary w stosunku do jej osoby. Po tygodniu przynoszenia tych śmierdzących herbat Kyung-hwa postanowiła pójść o krok dalej. Przygotowała wodę z specjalną niespodzianką dla jej wysokości. 
***
       Yao Ming dmuchała w dłonie chcąc je choć trochę rozgrzać. Czekała na dziedzińcu na osobę, której ufała królowa. Dzień dopiero budził się do życia, a ona marzła już od godziny. Podniosła głowę i spostrzegła Moo-Songa, który kierował się ku pawilonu króla. Widząc to szybko ruszyła w jego stronę. Wybiegła przed niego, a on zatrzymał się gwałtownie.
–Panie, królowa cię wzywa do siebie.
–Coś się stało?–zapytał, a ona rozejrzała się dookoła. Nakazała mu się schylić i wszystko mu powiedziała szeptem.
***
       Arisa spojrzała na trzy dziewczyny stojące przed nią. Każda z nich w ciągu tych dni przynosiła jej tą cudowną herbatę. Kobiety stały ze spuszczonymi głowami nie mając odwagi na nią spojrzeć. Drzwi od sypialni otworzyły się, a do środka wszedł Moo-Song. Stanął on obok królowej łupiąc groźnie na kobiety przed nimi.
–Kto kazał wam dawać mi ten napój?–zapytała.
–Nic nie wiemy!
–Zabij nas!
–Moo-Song torturuj je tak długo,aż ci wszystko powiedzą.
–Rozkaz.– kobiety widząc, że on i Hou zbliżają się do nich spojrzały przerażone na twarz Arisy.
–Pani to księżniczka Kyung-hwa–krzyknęła jedna z nich.
–Błagam wybacz nam!
–Każda ma dostać 10 razów, a następnie odeślij je do króla.–powiedziała. –A teraz musimy złożyć wizytę, mojej ulubionej księżniczce.
***
       Arisa siedziała w lektyce rozmyślając nad tym jak podłym trzeba być człowiekiem, chcąc zabić tak naprawdę dziecko. Zawsze widziała w ludziach dobro, ale nie tym razem. Nie może od tak podarować jej tego. Najpierw spowodowała jej upadek, a teraz chciała zabić jej maleństwo. Dotknęła dłonią swój spory już brzuch. Nikomu nie pozwoli go skrzywdzić, nawet jeśli miałaby przez to zyskać łatkę bezlitosnej. 
      Poczuła jak lektyka opada,a ktoś otwiera drzwi. Wyszła z niej i spojrzała na miejsce gdzie mieszka Wang Go i księżniczka Kyung-hwa. Wraz z kilkoma żołnierzami oraz Moo-Songiem ruszyła w stronę wejścia. Służba Wanga Go spoglądała na nią z przerażeniem w oczach. Zatrzymał ją dźwięk stukotu kopyt. Odwróciła się i spostrzegła Wanga Yu, Bang'a oraz Baio. Stanęła w miejscu oczekując na męża.
–Dostałem wiadomość, tym razem nie będę na tyle łagodnym.–Takimi słowami Wang Yu przywitał swoją żonę.
      Szli razem, a ludzie schodzili im z drogi. Wang Yu był wkurzony, nikt nie miał odwagi go zatrzymać. Chcąc zagrozić życiu jego dziecka, uaktywnili demona, który w nim siedział. Jego złość była przeogromna, przecież pamiętał jak kilka miesięcy temu chciała zabić jego ukochaną. Przed wejściem do pokoju, w którym była księżniczka i Wang Go, próbował go powstrzymać jeden z ludzi tego pasożyta. Nie pomogło to i już po sekundzie byli w środku.
–Czym sobie zasłużyłem na wizytę pary królewskiej?–zapytał mężczyzna.
–Nie przyszedłem tu z tobą rozmawiać.–spojrzał na kobietę, która miała pewny siebie wyraz twarzy–Kyung-hwa skazuję cię na karę śmierci, za spiskowanie przeciw królewskiej rodzinie.
–Panie!–Kyung-hwa wstała z miejsca. 
–Wyrok zapadnie jutro w południe,zabierzcie ją do lochów.
–Wasza wysokość nie sądzisz, że to...
–Wang Go, chciałbyś bronić kobietę, która próbowała zabić moje dziecko?Tym samym przyznajesz się do zdrady.
      Wang Go spojrzał zaskoczony na tego szczeniaka, a następnie na Kyung-hwa, która wyprowadzali żołnierze. Nie mógł już jej pomóc, sama sobie zgotowała ten los. Zerknął na Arisę, której twarz nie przedstawiała żadnych emocji. A więc to tak, przy niej Wang Yu staje się prawdziwym władcą. Pora to ukrócić i zabić księcia Tahwana, jedyną osobę która może mu pomóc w zyskaniu tronu. W końcu Yuan nie podaruje Goryeo śmierci następcy tronu.

18

       Arisa spoglądała na niebo, jej twarz nie pokazywała żadnych emocji. Jej poranne mdłości skończyły się kilka dni temu. Żyła z nadzieją, że za kilka miesięcy zostanie matką, jednak to co odczuwała jako pierwszy etap ciąży było zwykłym przeziębieniem. Niby nic, jednak był to dla niej nie mały zawód. Czuła jakby wewnętrzna część jej psychiki cierpiała jak po stracie dziecka, wmawiała sobie że nie może ronić łez za czymś co nie istnieje. Sama myśl, że  nie będzie matką w najbliższym czasie ją dobiła.
–Pani, może coś zjesz?–zapytała Yao Ming patrząc na nią z troską, kobieta tylko pokiwała przecząco głową.–Nie możesz Pani, głodować.
–Yao Ming ma rację, od rana nic nie jadłaś, zrezygnowałaś nawet ze śniadania.
–Nie jestem głodna, mam ochotę na spacer.
       Wstała z krzesła po czym bez słowa zmierzała ku ogrodom królewskim. Yao Ming spojrzała na Hou, który tylko wskazał dłonią na ich królową. Truchtem podbiegli do niej spoglądając na siebie. Brunetka podeszła do róż, kącik jej ust mimowolnie podniósł się do góry. Nic jej nie poprawiało humoru jak te kwiaty. Wyciągnęła dłoń po jedną kiedy to ukuła się kolcem. Gwałtownie odsunęła dłoń i spojrzała na krople krwi. 
–Pani pozwoli!–usłyszała za sobą. 
      Podbiegł do nich mężczyzna o średnim wzroście. Miał na sobie mundur wojska Ki Jaho. Jego uroda nie powalała na kolana. Mężczyzna za pomocą swojego miecza przeciął łodygę jednego z kwiatów. Pozbył się kolców po czym wręczył Arisie. Kobieta przyjęła kwiat z lekkim uśmiechem. 
–Dlaczego tak piękna kobieta spaceruje sama?–zapytał, a Hou już miał mu przemówić do rozumu, kiedy to rozszedł się krzyk dowódcy Ki Jaho.
–Byung-soo Yeom co ty tu robisz?–zapytał zdenerwowany, po czym uklęknął na jedno kolano.–Wybacz mi Pani, że nie dopilnowałem jednego ze swoich ludzi. Wybacz mu jego głupotę...
–Nic się nie stało.
       Odparła tylko wymijając ich. Yeom spoglądał z rozszerzonymi oczami, dopiero teraz domyślił się kim jest nieznajoma mu brunetka. Nie widział wcześniej królowej. Nie przechadzała się ona tak blisko miejsca ćwiczeń wojska. Na samym królewskim ślubie nie był gdyż pilnował porządku w mieście. W duchu przeklinał swoją głupotę, przecież ona może powiedzieć królowi o tym zajściu, a z pewnością Wang Yu nie będzie szczęśliwy z faktu, że zwykły żołnierzyk starał się być tak blisko jego żony.
***
       Wang Yu skończył właśnie spotkanie ze swoimi ministrami. Miał wolne popołudnie co oznaczało, że mógł w końcu zjeść coś w altance w obecności swojej żony. Od razu posłał Bang'a do niej, a swojej służbie nakazał przygotowanie posiłku. Wyszedł z pałacu wdychając świeże powietrze. Szedł z uśmiechem na twarzy, służące które mijał kłaniały mu się nisko. Szybko doszedł do swojego ulubionego miejsca w całym królewskim ogrodzie. Usiadł sobie wygodnie i spojrzał na puste miejsce przed sobą. Dokładnie pięć miesięcy temu to właśnie tutaj po raz pierwszy rozmawiał z Arisą. Właśnie w tym miejscu zakochał się w niej na dobre. 
       Jego wspomnienia przerwało przybycie kobiety. Uśmiechnął się do niej, co od razu odwzajemniła. Usiadła na przeciw niego, a służba rozłożyła jedzenie. Wang życząc jej smacznego złapał za pałeczki. Arisa z początku nie chciała nic jeść, ale widząc swoje ulubione danie odgoniła od siebie ponure myśli i wzięła się za jedzenie. Yao Ming widząc t odetchnęła z ulgą. 
       Arisa w jednej chwili pomyślała, że nie powinna się smucić brakiem dziecka. W końcu jest młoda, ma jeszcze czas na to. Jedna mała cząstka jej chciała, aby zbadał ją medyk. Może nie miała racji? I jej początkowe teorie były prawdą? Jakby na to nie patrzeć, medyk podczas pierwszej wizyty również to rozważał. 
–Coś cie męczy moja droga?–zapytał Wang patrząc na nią.
–Nie.–uśmiechnęła się do niego.–Dzisiaj także do mnie przyjdziesz?
–Oczywiście.–zaśmiał się.
***
         Ich wspólny obiad zakończył Moo-Song mówiąc królowi, że stało się coś ważnego. Kobieta wróciła do swojego pawilonu. Wyjęła z włosów ozdoby, Yao Ming złapała za grzebień i przeczesała jej długie czarne włosy. Kobieta spoglądała na swoje odbicie, kiedy poczuła się jakby miała zwymiotować. Zakryła usta dłonią, a służąca zaprzestała czynności która wykonywała.
–Nie dobrze Pani?–zapytała patrząc na nią.
–Już mi lepiej.–machnęła dłonią.
–Może wezwiemy medyka?–Arisa spojrzała na nią niepewnie.–Potwierdzi w końcu na czym jej wysokość stoi, ja jestem dobrej myśli. Promieniejesz Pani ostatnio. 
–Wezwij go. 
       Co nią kierowało wzywając królewskiego medyka? Chęć poznania prawdy, wolała już wiedzieć, że nie jest w ciąży niż łudzić się „a może jednak". Wiedziałaby też wtedy, ze musi zacząć starać się o potomka by Wang Yu miał następce trony. Chciała przy okazji w końcu ukrócić plotki kobiet pracujących w pałacu. Leżała na tapczanie spoglądając w sufit a starszy mężczyzna dokańczał badania. Podczas nich nie odezwał się ani słowem. Odłożył na stoliczek swoje rzeczy po czym pomógł Arisie usiąść. 
–Gratulacje Pani, jesteś w ciąży.–ukłonił się składając jej tym samym gratulacje.
–Ale...–nie mogła wydusić z siebie słowa, wstała z tapczana podchodząc do medyka.–Jesteś pewien? Od kilku dni poranne mdłości odeszły, byłam pewna, że to zwykłe przeziębienie, że...
–Jestem pewien, Wasza wysokość. W pewnym etapie mdłości zanikają. 
       Mężczyzna spojrzał na brunetkę, która pokiwała głową, a jej twarz zbladła. W ostatniej chwili złapał ją. Zawołał eunucha stojącego za drzwiami, aby pomógł mu położyć królową w łóżku. Yao Ming spojrzała na dziewczynę.
–Zajmijcie się jej Wysokością, a ja porozmawiam z królem.
***
        Wang Yu siedział w swoim gabinecie, czytając raporty od wojska. Oczy mu się kleiły, czuł już zmęczenie. Musiał jednak to dokończyć przed snem. Upił łyka herbaty, która w czasie jego pracy wystygła. Przymknął oczy na chwilę o mało nie odszedł w objęcia Morfeusza, przeszkodził mu w tym Moo-Song, który gwałtownie otworzył drzwi. Spojrzał on zaskoczony na niego.
–Królewski medyk do jego wysokości.–spojrzał na niego zaskoczony, ale nakazał medykowi wejść.
–Wybacz Panie, że cię nachodzę ale wychodzę właśnie od pańskiej żony.
–Co jej się stało?–zapytał wstając.
–Pani zemdlała na wieść o ciąży.
–Arisa jest w ciąży?–zapytał z uśmiechem.
–Tak to trzeci miesiąc, gratulacje Panie.–powiedział kłaniając się.
–Możesz odejść.
       Wang Yu stał chwilę z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Otrząsnął się jednak po czym zgasił świecę, leżącą na biurku i wyszedł z gabinetu. Moo-Song spojrzał na niego, a Wang Yu kazał mu zawołać Bang'a. Sam w czasie kiedy Moo-Song szukał eunucha szedł z Jeom-Bak w stronę pawilonu królowej. Nie spieszył się, rozmyślał o szczęśliwej wiadomości. Nie sądził, ze tak szybko zostanie ojcem. Jego szczęście było ogromne, marzył o dziecku od jakiegoś czasu. Nie wiedział tylko jak powiedzieć to Arisie.
–Panie! Coś się stało?–Bang zatrzymał się przed nim oddychając ciężko. 
–Musisz sporządzić listy do ministrów i Wanga Go. –mówił idąc przed siebie.
–Dobrze, ale w jakim celu.
–Powiadom ich o tym, że królowa jest przy nadziei. –Bang zatrzymał się, a król spojrzał na niego z uśmiechem.
–Już się za to biorę!

17

       Wang Yu spieszył się na spotkanie z żoną. Zmartwiła go wizyta Yao Ming. Zrezygnował z obiadu i od razu udał się do pawilonu królowej. Towarzyszyli mu Jeom Bak-Yi, Moo-Song oraz dowódca Ki Jaho. Wbiegli po schodach ku drzwiom prowadzącym na korytarz. Będąc już w środku Wang Yu nakazał im tutaj na niego czekać, a sam podążył w stronę sypialni Arisy. Hou i reszta służby widząc go  ukłoniła się nisko i rozsunęła drzwi.
       Wszedł nie pewny do środka i spostrzegł Arisę nalewającą herbatę do filiżanek.Zasiadł on na przeciwko i kiedy odłożyła dzbanek, uśmiechnęła się lekko. Mężczyźnie spadł kamień z serca. Skoro się uśmiecha to nie mogło się nic złego stać, prawda? Napił się gorącej cieczy. Tego trzeba mu było, w tak chłodny dzień marzyła mu się ciepła herbata. 
–Czy coś się stało?–zapytał odkładając filiżankę.
–Chciałam się pogodzić.–uśmiechnęła się.–Przepraszam.
–Nie musisz mnie przepraszać.–ucałował jej dłoń.–To nie wszystko prawda? Yao Ming, mówiła że był u ciebie medyk.
–Tak to prawda, był u mnie.–spojrzała na niego–To nic poważnego, zwykłe osłabienie.
***
         Xianmei od jakiegoś czasu była w Yuan'ie. Aktualnie oczekiwała wizyty synów El Temura. Pojawili się oni chwilę przed zapadnięciem zmroku. Tang Qi-shi zasiadł na przeciw kobiety, a Ta La Hai chwilę się zawahał po czym również zasiadł. Niedoszła żona króla Goryeo spojrzała na młodszego z braci i uderzyła dłonią o stół.
–Miałeś ją zabić! A co? Została królową!–wykrzyczała, a zaskoczony Tang Qi-shi spojrzał na nich.
–Pracuję nad tym.–bronił się.
–O czym wy mówicie?–włączył się do rozmowy.
–Twój brat obiecał mi, że zabije królową Goryeo, która podstępem zabrała mi mój tron. 
–Czy ty myślisz, że łatwo dostać się do Goryeo niepostrzeżenie i zabić władcę?–wymamrotał.
***
      Arisa zbierała róże w ogrodzie, aż nie usłyszała sprzeczki. Wyszła zza krzewów kwiatu i spojrzała na osoby, które się tak nie miłosiernie na siebie drą. Jej oczom ukazał się książę Ta Hwan oraz Szakal. Wojownik uczył księcia strzelania z łuku co szło mu dosyć opornie. Kobieta dała kwiaty Yao Ming i wolnym krokiem podeszła do nich. Stanęła na schodach i spoglądała na ich poczynania. Szakal widząc królową momentalnie puścił łuk i się ukłonił. 
–Witaj Pani!–walnął księcia w ramie i ten również lekko skinął głową. 
–Książę jak się czujesz? Potrzeba ci czegoś?–zapytała, kiedy ten na nią spojrzał.
–Wszystko jest w porządku.–odparł
–Jeśli czegoś będzie ci brakować, lub będziesz potrzebował towarzystwa niech Szakal mi to doniesie.–uśmiechnęła się i żegnając odeszła od nich.
***
       Tang Qi-shi spojrzał na swojego młodszego brata , a następnie wzrok przeniósł na zachodzące słońce. Zastanawiał się czy rzeczywiście jego brat planował zabójstwo królowej. W końcu Bayan ma zabić księcia i tym samym zniszczyć ten kraj. Dodatkowo rozmyślał kto mógł od tak zachwycić króla. W końcu od dziecka Xianmei była nazywana pięknością, ojciec myślał nawet żeby pojął ją za żonę. Jej charakterek niszczył cudowny wizerunek, który wzbudzała. Denerwowała go niesamowicie.
–Bracie o czym myślisz?
       Spojrzał na niego i nie odpowiadając pośpieszył konia ruszając w stronę pałacu. Coś mu mówiło, że ojciec będzie chciał z nim porozmawiać, i to nie będzie nic dobrego.
***
      Bayan wraz ze swoim bratankiem Tal Talem klęczał na przeciwko El Temura, który ze złością się w nich wpatrywał. Nie mógł uwierzyć, że wielki generał nie umiał zabić dzieciaka. Stukał nierytmicznie palcami o blat drewnianego stołu. W momencie kiedy Bayan, chciał przelać kolejną falę przeprosin do gabinetu regenta weszli jego synowie. Mężczyźni spojrzeli na nich ze zaskoczeniem.
–Bayan nie wykonał zadania.–Regent wstał z krzesła–Tang Qi-shi zabierz ich do lochów, nie mam ochoty patrzeć na ich twarze.
***
       Królowa nie wiedziała dlaczego nie powiedziała wprost mężu o diagnozie lekarza. Bała się, wiedziała ile razy ktoś czyhał na jej życie. Jeśli i tym razem by tak było? Jeśli znowu ona by przeżyła, a rozwijające się w jej brzuchu życie nie? Wolała, w takim przypadku sama cierpieć niż, żeby Wang Yu czekał na dziedzica, a pewnego dnia go stracił. 
       Spojrzała na białe ubranko. Podniosła je i przejrzała je z każdej strony. Czuła narastające szczęście, ale i niepokój. Medyk powiedział, że podejrzewa ciąże, ale może to być również coś innego. Było dla niego zbyt wcześnie jak na oczywiste stwierdzenie.  Yao Ming uśmiechnęła się lekko widząc jak jej pani przegląda dziecięce ubrania. Ciężko jej było to przynieść bez zwracania uwagi służby. Hou wszedł do środka niepostrzeżenie z tacą, na której była kolacja jej wysokości.
–Pani, może nie powinienem się wtrącać, ale...–obie spojrzały na niego– może jednak powiesz królowi? Prędzej czy później dowie się, że medyk tu bywa.
–Mam mętlik w głowie Hou, wiem że nie robię dobrze ukrywając to.–odłożyła ubrania wstając z łóżka.–Z drugiej strony chce mieć pewność. 
–Jeżeli na prawdę okaże się, że jesteś Pani w ciąży to Wang Yu oszaleje ze szczęścia.–powiedział eunuch, a ona uśmiechnęła się na te słowa i chwyciła za pałeczki.
***
       Bang zakrył usta dłonią po tym co usłyszał. Jego serce przepełniła momentalnie radość. Nie sądził, że niosąc kwiaty od króla usłyszy taką nowinę. Z uśmiechem oznajmił swoje przybycie, a Hou otworzył mu drzwi. Eunuch jakby na skrzydłach złożył na dłoniach kobiety kwiaty. Obwieścił królowej, że są od Wang'a Yu, po czym życząc dobrej nocy opuścił jej pawilon. Wychodząc z niego obrócił się jeszcze i powiedział pod nosem.
–Takie rzeczy.
        W dobrym humorze wrócił do swojego króla i stanął po jego prawej stronie. Mężczyzna czytał dostarczone traktaty i inne ważne obwieszczenia. Dostał od dowódcy Ki Jaho sprawozdanie na temat postępów w szkoleniu armii. 
       Moo-Song spojrzał podejrzliwie na eunucha. Był zbyt zadowolony, nawet nie ukrywał tego faktu. Wywrócił oczami, kiedy ten zachichotał pod nosem.
–Bang, co się z tobą dzieje?–zniesmaczony król spojrzał na swojego eunucha.
–Nic Panie! Po prostu rozpiera mnie radość.
–A czym ona jest spowodowana?–już chciał mu powiedzieć wszystko co wie, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. W końcu słyszał, że Arisa miała wątpliwości dotyczące jej obecnej sytuacji. Zauważył też, że Wang Yu ostatnio oddalił się od swojej żony przez co momentalnie zmarkotniał. 
–Panie, czy ty w ogóle jeszcze kochasz Arisę?–zapytał nagle, przez co Wang Yu wypuścił z dłoni pędzel.
–Bang, nie powinno cię to interesować!–odezwał się Moo-Song.
–Po prostu odniosłem takie wrażenie, nie unoś się tak.–eunuch odwrócił głowę urażony.
–Nigdy nie przestałem jej kochać, ale Bang ma racje w ostatnim czasie ją zaniedbałem.–powiedział czując wyrzuty sumienia. W końcu skoro jego eunuch, a zarazem najlepszy przyjaciel mają takie odczucie, to co dopiero jego żona.
–Więc może, zamiast spędzać noc tutaj, pójdziesz do niej?
–Masz rację, i tak jestem z tym na bieżąco.
***
        Yao Ming pomogła królowej schować ubranka w skrzyni, aby nikt ich tu nie zobaczył. Juz miała kłaść się spać, kiedy Hou oznajmił jej przybycie Wanga Yu. Yao Ming słysząc to od razu ukłoniła się i wyszła ze sypialni. Do środka wszedł król z lekkim uśmiechem. Arisa uklonila się i spojrzała na niego.
– Mam nadzieje, że nie będziesz zła jeśli będę spał tutaj.
– Będę bardzo szczęśliwa.
       Pomogła mu zdjąć nie potrzebną część garderoby. Usneli po dłuższej rozmowie. Wang Yu dopiero teraz dostrzegł, jak w ciągu tego miesiąca tęsknił za jej obecnością.