czwartek, 4 maja 2017
12
Książe wraz ze swoimi zaufanymi ludźmi spoglądał na Szakala z ukrycia. Mężczyzna był wykończony. Miał ochotę zawrócić do swojego namiotu, jednak musiał wiedzieć kto jest zdrajcą. Słysząc kroki niedaleko kucnął. Kilka par oczu spoglądały na Szakala, który nie był pewny kto za nim jest. Mężczyzna podszedł bliżej, a już wygaszające ognisko oświeciło jego twarz. Był nim jeden z ludzi, którego dołączył do swojej grupy Wang Yu. Książe wiedząc już na czym stoi odczekał, aż osoba która go zdradziła odejdzie. Pewnym krokiem podszedł do chłopaka. Młodzieniec spojrzał na niego i wyszeptał.
– Jutro go zabijemy. – Wang pokiwał głową ze zrozumieniem.
Księże odszedł od przyjaciela i zaczął iść w stronę swojego namiotu. Mieścił się on w samym centrum obozowiska. Pilnowali go ludzie Baio. Moo-Song idący za księciem, opowiadał mu plan działania na kolejny dzień. Wang Yu rozmyślał jednak nad tym jak oznajmić ojcu, że Wang Go jest zdrajcą. Król ufał mu, więc nie będzie to łatwe zadanie. Westchnął głośno zatrzymując się. Zerknął w stronę namiotu Arisy, dwóch dobrze zbudowanych wojowników pilnowali wejścia do środka. Z namiotu wydobywało się światło co mogło oznaczać, że jego żona jeszcze nie śpi.
– Idź odpocząć przyjacielu. – zwrócił się do Moo-Songa, po czym wyruszył w stronę wojowników.
Spojrzeli oni na swojego księcia, ukłonili się nisko i przepuścili go. Wang uśmiechnął się i otworzył drewniane drzwi. Nie był zdziwiony widząc Arisę siedzącą przy stole z książką, kobieta nie zauważyła nawet obecności drugiej osoby. Księże uśmiechnął się szeroko i zmierzał ku niej.
– Dlaczego nie śpisz? – zapytał, a dziewczyna wystraszyła się i szybko wstała. Widząc swojego męża ukłoniła się.
– Wystraszyłeś mnie. – odparła zamykając leżącą książkę.
– Usiądź. – powiedział nadal z uśmiechem.
Kobieta wykonała jego polecenie, a on podszedł. Stanął za nią. Ze stołu wziął grzebień po czym wyciągając spinkę, którą jej ofiarował delikatnie rozczesywał jej długie czarne włosy. Uwielbiał je dotykać, porównywał ich miękkość do najlepszych gatunkowo materiałów, a blask wydobywających się z nich do blasku wiosennego słońca. Odłożył grzebieńpo czym klęknął po lewej stronie kobiety. Chwycił jej dłoń i delikatnie ją masował. Miał w głowie wiele słów, tylko nie widział jak je wypowiedzieć. Arisa widziała w oczach Wanga niepewność i ocień strachu. Nie była świadoma czego mógł się bać. Wyciągnęła swoją dłoń z silnych dłoni meżczyzny.
– Powiedz co Cię martwi. – powiedziała, a książe westchnął wstając.
Przeszedł się po pomieszczeniu. Nie wiedząc od czego zacząć usiadł na sporym łożku ciemnowłosej. Arisa szybko podeszła do niego i zajęła miejsce obok.
– Martwię się wyjawieniem prawdy o Wangu Go. Nie przejmuj się tym, sam to załatwię.
– Powinieneś odpocząć, nie wyglądasz za dobrze. – powiedziała z lekkim uśmiechem.
– Będę spać tu, dobrze? – powiedział, a ona tylko kiwnęła na znak że się zgadza.
Niespodziewanie kobieta wstała. Swoimi drobymi dłońmi uwolniła włosy księcia z koku. Mężczyzna chwycił jej nadgarsti i spojrzał głeboko w oczy. Kobieta zmieszana spuściła wzrok, jednak Wang drugą ręką podniósł jej podbródek. Zbliżył swoją twarz do jej i złożył na ustach czuły pocałunek. Poluźnił uścisk po czym z uśmiechem ułożył się wygodnie. Dziewczyna zaskoczona spojrzała jak mężczyzna przykrywa się.
– Na co czekasz? Zgaś świecę i chodź spać. – powiedział zadowolony. Kobita spojrzała na niego tylko i posłusznie wykonała jego polecenie.
***
Szakal oraz jego ludzie zostali wezwani na plac. Każdy z jeńców miał u swego boku wojownika Baio. Wang spoglądał na nich, a stojący obok Baio czekał na dalsze atapy planu. Książe zrobił kilka kroków do przodu.
– Szakalu, mów! Kto Cię zmusił do kradzierzy! – mężczyzna wykrzyczał to spoglądając na klękajacego przed nim chłopaka. Brunet tak jak ustalił z Wangiem drążył ich plan.
– Dlaczego myślisz, że ktoś mi kazał? – zasmiał mu się w twarz.
– Tak się bawisz? – Wang spojrzał na wojowników. – Zabić ich wszystkich!
Mężczyźni wyjęli z pochwy swoje ostre miecze. Złapali jęńców za włosy zmuszając do podniesienia głowy. Przyłożyli broń do ich szyi, a wschodzące słońce odbijało się od metalu. Wojownicy spojrzeli na swojego pana czekając na zgodę.
– Nie zabijaj ich! Zabiorę Cię do mojego pana, tylko ich oszczędź!
Jeden z sprzymierzeńców spojrzał na Szakala jak na zdrajcę. Spojrzeniem mógłby go zabić.
– Dobrze, Wy – wskazał na większość wojowników Baio – oraz wy- tym razem zwrócił się do swoich towarzyszy. – Idziemy, reszta zostaje tu i czeka na nas.
Moo-Song podszedł do Szakala i zmusił go do wstania. Mała armia księcia zebrała się. Wang Yu powiedział coś na ucho eunuchowi, po czym podszedł do Baio. Oboje stali na przodzie, po tak krótkim przygotowaniu ruszyli leśną ścieżką. Mężczyzna, który wczorajszego wieczora spotkał się z Szakalem niepostrzerzenie odszedł od reszty wojowników. Biegiem ruszył w głąb lasu. Wymijał drzewa, znał to miejsce bardzo dobrze. W oddali zauważył drewnianą klatkę. POdbiegł do niej. Normując oddech spod klatki wyjął kawałek pergaminu, oraz coś do pisania. Szybko napisał wiadomość do Wanga Go, że jego wierny Szakal zdradził. Ze satysfakcją przypiął wiadomość do nogi gołębicy. Spojrzał jak wznosi się ku górze, nagle świstnęła mu nad uchem strzała. Przebiła ona na wylot ptaka, który spadł w krzaki. Odwrócił się i zobaczył Wanga, a obok niego Arisę z łukiem. Za nimi stał Szakal, Moo-Song, Baio oraz reszta wojowników.
– Ładny cel moja droga. – powiedział Wang.
Arisa uśmiechnęła się, a następnie spojrzała na mężczyznę. Wyjął on z pochwy miecz. Spojrzał na zgromadzonych. Wiedział, że nie ma szans, ale musiał spróbować. Dla swojego pana, bo on w porównaniu do Szakala był wierny. Z nienawiścia spojrzał na zgromadzonych. Z krzykiem biegł w ich stronę. Moo-Song wyminął Baio i wybiegł przed grupę. Przez chwilę dźwięk obijajacych się o siebie mieczy górował nad śpiewem ptaków. Moo-Song zgrabie uniknął ostrza. Wojownik księcia jednym zwinnym ruchem podciął gardło rywalowi. Mężczyzna upadł na ziemię.
– Musimy udać się do króla. – powiedział Wang odwracajac zwrok od zwłok.
Książe musiał jak najszybciej poinformować ojca o zdradzie Wanga Go. Nie czekajac dłużej osiodłali swoje konie. Szakal obiecał swoją pomoc i dowody zbrodni zdrajcy.
***
Wang Go siedział w swoim pawilonie jak codzień i spoglądał na portret pięknej księzniczki Goryeo. Nie spodziewał się tego co go czeka. Upił z czarki wino. Jego spokój przerwało wpadnięcie Szakala. Mężczyzna wstał z podłogi i spojrzał na bezczelnego chłopaka. Był on cały brudny, a na dłoniach miał świeże rany. Szakal upadł na kolana przepraszając.
– Panie! Wang Yu się zbliża!
– Co?!
– Twój człowiek zdradził!
Wang Go spojrzał na niego przerażony. Jak to możliwe? Ufał temu plugawemu psu. Nie wiedząc co robić zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu. Ile mu zostało czasu? Musiał udać się do króla. POdbiegł do jednej z desek i obluzował ją. Ze środka wyjął jakiś przedmiot zawinięty w biały materiał.
– Spal to. – nakazał Szakalowi.
Chłopak ukłonił się i wybiegł z pawilonu. Zbiegł po schodach i biegiem udał się w strony murów. Stał tam jego koń, usiadł na nim i galopem udał się w umówione miejsce. Znał wiele skrótów prowadzących do pałacu. Wykorzystał je wszystkie. W oddali zauważył eunucha oraz Arisę czekających na niego. Bedąc już przy nich zatrzymał konia i podał im zdobycz. Arisa chwyciła przedmiot i rozwiązała materiał. W środku były księgi. Kobieta na szybko przejrzała je i uśmiechnęła się.
– Są sfałszowane.
***
Wang Yu stał przed murami. Nie mógł jednak wejść gdyż ludzie Wanga Go bronili je. Spojrzał na dwóch swoich towarzyszy i z pochwy wyjął miecz. Spojrzeli na siebie i ruszyli w stronę wojowników zdrajcy. Nie byli oni dla nich trudnym celem. Martwe ciała spadały jedno na drugie. Wang spojrzał na pałac. Moo-Song klepnął go w ramię i gestem głowy kazał mu tam wyruszyć. Książe z uśmiechem przytaknął i ruszył w stronę budynku. Wang Yu musiał po drodzę walczyć z ostatnimi wojownikami.
W pałacu Wang Go zgromadził najważniejsze osoby. Nikt nie miał pojęcia o co chodzi. Szeptali między sobą nerwowo. Król spojrzał pytająco na Wanga Go, który upadł na kolana przed jego majestatem.
– Panie! Twój syn zdradził! – wykrzyczał budząc szok w zebranych.
– Jak śmiesz!
– To on handlował nielegalną solą! I tak jak kazałeś moi ludzie zabili handlarza! – wykrzykiwał.
– Mój syn nie żyje? – starzec poczuł jak jego serce pęka na milion kawałków.
– Panie! Musisz wyznaczyć nowego następce! – wykrzyczał jeden z radnych.
– Tak Panie! – dodał drugi.
– Wybierz Wang Go! Prosimy panie! – radni ukłonili się głęboko, król jednak nie miał siły na to. Po jego twarzy spłyneły łzy smutku, po jedynym synu. Spojrzał na zgromadzonych, musiał ogłosić Wanga Go swoim następcą.
– Nowym królem Goryeo po mojej śmierci zostanie …
Mężczyzna nie mógł dokończyć zdania, ponieważ do środka wszedł jego syn. Ludzie spoglądali na niego z nie małym szokiem, w końcu sekundę temu ogłoszono, że nie żyje. Książe zrobił kilka kroków, a Wang Go przeklnął pod nosem.
– Na co się tak gapicie? Ducha zobaczyliście? – zapytał książe z nie małym uśmiechem.
– Synu, Ty żyjesz!
– Oczywiście, że żyję! A teraz ogłoszę prawdziwego zdrajcę, który handlował nielegalnie solą! – sala zamilkła, a wszyscy w skupieniu spoglądali na mężczyznę. – Zdrajcą ojcze jest Wang Go.
Wymieniony mężczyzna spojrzał z nienawiścią na księcia. Miał jednak nadzieję, że król nie uwierzy mu.
– Panie! Książe oskarża mnie bez dowodów! – Wang Go spojrzał na swojego pana.
– Ma dowód.
Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi. Widząc księżniczkę Arisę książe uśmiechnął się. Kobieta ruszyła w sttronę tronu. Szła pewnym siebie krokiem mijając nienawistne spojrzenia radnych, które nie spostrzegł Wang Yu. Dziewczyna klęknęła przed królem i podała mężu księgi. Wang Go widząc je już wiedział, że tak naprawdę szakal był zdrajcą. Książe zajrzał do księg i uśmiechnął się.
– Ojcze one są sfałszowane! Wang Go czerpał korzyści z oszukiwania podatników! – zapanowała cisza.
– Panie wybacz mi!
Upadł na kolana i błagał o wybaczenie. Bo co innego mu zostało? Arisa spojrzała na ten żałosny obraz i miała nadzieję, że król nie nabierze się na to. Mężczyzna gestem dłoni kazał jednemu eunuchowi podejść. Powiedział mu coś na ucho, po czym eunuch wyszedł z pałacu. Nikt nie wiedział o co może chodzić. Książe wpatrywał się w ojca. Szukał jakiejkolwiesz wskazówki. Eunuch powrócił z małą skrzynią i stanął niedaleko księcia. Król z pomocą księżniczki Kyunghwa wstał. Podszedł do syna i ogłosił.
– Ja wybaczam Wangowi Go! – spojrzał na syna. – I mam nadzieję, że Ty synu królu Goryeo postąpisz tak samo! To jest moje ostatnie działanie jako władca. Odpuszczam Wangowi Go wszystkie winy!
Król zdjął z głowy koronę, a ksiaże ukłonił się. Kiedy koronabyła na jego głowie, poczuł zawistne spojrzenia radnych oraz Wanga Go. Z skrzyni przyniesionej przez eunucha, ojciec nowego króla wyjął koronę należącą do swojej żony. Podał ją synowi. Meżczyzna nałożył ją na głowę Arisy.
– Niech żyje król i królowa! – wykrzyczał Moo-Song, który w między czasie zjawił się w pałacu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O żesz, chyba najdłuższy rozdział to był tutaj.. :D Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale tak wyszło. Miałam kilka spraw do ogarnięcia, także... :P Serio, dobry rozdział. Nadchodzą nowe czasy, nowy król, nowa królowa. Oby tak dalej :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next i jednocześnie zapraszam do mnie :D
O rany w końcu wyszedł kolejny rozdział! *płacze ze szczęścia w kącie, czując motywację do ponownego przeczytania wszystkich rozdziałów w najbliższym czasie i oglądnięcia do końca Cesarzowej KI*
OdpowiedzUsuńRozdział faktycznie jeden z dłuższych, oby tak dalej! :D
Czekam na więcej i ponownie zapraszam do mnie (opowiadania-deszczem-pisane.blogspot.com)